sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 11

Pov Emma


Obudziłam się bo było mi strasznie gorąco. Nie wiedziałam co jest tego przyczyną. Zaczełam się wiercić ciągle nie otwierając oczu. Czułam ciężar na moim brzuchu ale nie zwróciłam na to uwagi, pewna że jest to kołdra. Gdy po kilku następnych nie udanych próbach dowiedzenia się co jest powodem mojej pobutki zirytowana otworzyłam oczy, lecz od razu pożałowałam bo w pokoju było strasznie jasno. Pewnie zapomniałam zasłonić okna, Westchnełam cieżko i tym razem powoli uchyliłam powieki przyzwyczajając się do światła. Gdy już moje oczy mogły w miarę ogarną pomieszczenie zauważyłam że to nie jest mój pokój. Na domiar złego strasznie mnie głowa napierdala.

Co ja wczoraj robiłam?

Pamiętam tylko że cały dzień spędziłąm u Horana i nie było najgorzej. Mogę nawet powiedzieć że świetnie się bawiłam, jak nigdy, ale znowu się upiłam.  Przynajmniej nie sama jak mam w zwyczaju. Próbowałam się podnieść ale coś mi nie wyszło. Spróbowałam drugi raz i trzeci z tym samym skutkiem. Zirytowana spojrzałam na powód mojego teraźniejszego stanu. Drodzy ludzie pan Horan leżał na mnie prawie całym swoim całym niedokońca lekkim cielskiem. Przylepił się do mnie jak małpka do drzewa. Zaczełam powoli odrywać jego silne ramiona ale z każdym moim ruchem jego uścisk zwiększał się i bardziej się wtulał w mój brzuch. Mimo że było to słodkie, bo wyglądał tak bezbronnie i uroczo ale ciągle nie pozwalał mi wstać z tego cholernego łożka. Próbowałam go zepchnąć ale znów się nie udało. Zirytowana zaczełam go lekko klepać po twarzy, przystojnej twarzy.

-Niall.... Obudź się....- szeptałam mu do ucha. Ten zaś mruknoł coś pod nosem i przekręcił głowę w drugą stronę. Normalnie jak z dzieckiem. Poddałam się i ułozyłam w miarę wygodnej pozycji na jaką on mi pozwalał.

Jestem ciekawa jak by to się potoczyło gdybym wtedy nie spotkała chłopaków. Czy dalej mieszkałabym z matką i Tomem... A może już nie byłoby mnie na tym pieprzonym świecie. Ciągle nie mogę zrozumieć dlaczego matka pozwalała Tomowi TO robić ze mną. Przecier byłam, jestem jej dzieckiem, a ona tak poprostu na to patrzyła i nic nie robiła. Może bała się że on od niej odejdzie? Ale żeby pozwalać mu na takie coś? Nigdy nie była dobrą matką, ale w tamtym czasie na prawdę przegieła. Ciekawe czy wogle zobaczyła że mnie nie ma w domu. Jedna głowa mniej do wykarminia. Tęskni za mną? Może martwi się? Czy zostawiła tamtego chuja i żyje sama? Czemu na to pozwalała? Czy gdyby nie było Toma to bylibyśmy normalną rodziną? Czy byłaby dobrą matką? Albo czy ona kiedykolwiek mnie kochała? Takie pytania krążą mi po głowie od długiego czasu. Gdybym tamtej nocy nie spotkała chłopaków nie wiem co by się ze mną stało.

Biegłam cała rozczęsiona i zapłakana ciemną uliczką. Gdy zauwarzyłam że jestem daleko od tego strasznego domu, zwolniłam kroku i osunełam się po ścianie. Zaczełam spazmatycznie płakać. Ciągle miałam przed oczami jego oczydliwą twarz kiedy dochodził, ciemne oczy płynące pożądaniem i podnieceniem, usta które układały się w pełnym satysfakcji uśmiechu gdy widział moje łzy i  ból jaki mi sprawiał.

Chciałam zmyć cały brud i dotyk tego choletnego sukinsyna. Dzisiaj pierwszy raz mu się postawiłam, odmuwiłam, czułam strach ale wiedziałam że to musi się skończyć. Od miesiąca jestem spakowana i tylko czekam na odpowiedni moment. Jutro już ten dzień. Ucieknę, odejdę, zniknę z tego cholernego piekła. Dziś obchodziłam moje małe zwycięstwo. Postawiłam się mu. Uśmiechnełam się przez łzy gdy przypomnę sobie szok wymalowany na twarzy gdy krzyknełam żeby mnie zostawił. Niestety tylko przez moment. Po chwili znów się kpiącą uśmiechnoł i zaczoł swój dzienny rytułał czyli gwałcenie mnie. Jednak dziś nie miałam siły. Moja siła się skończyła. Zaczełam się rzucać, i prawie od razu pożałowałam. Uderzył mnie kilka razy i zaczoł krzyczeć, jednak to mnie niezniechęciło tylko podsyciło wolę walki. Szkoda że tylko na chwilę. Gdy ze mną skończył nie mogłam się ruszać. Leżałam na ziemi strasznie pobita i zgwałcona, a na dole było słychać śmiechy mojej matki i Toma. Ledwo wstałam, prawie się przewróciłam ale nie poddałam się. Właśnie tak teraz znajduję się pod ścianą w ciemnym zaułku wypłakując swoje brązowe oczy. 

Chwiejnym krokiem wstałam i ruszyłam chodnikiem, obojętna na otoczenie. Po jakimś czasie zaczeło padać. Nie nie padało, lało z nieba jak z cebra. Chyba pogoda jest w moim nastroju. Powoli szłam czując na sobie krople zimnego deszczu. Na ulicach były pustki. Co się dziwić przecier jest noc, kto normalny chodzi o tej porze na dworze w dodatku w taką ulewą. No właśnie nikt, chyba że świerzo zgwałcona i pobita dziewczyna czyli ja. Szłam przed siebie nie patrząc w tył. Nie skapnełam się nawet że znalazłam się na ziemi, gdy na kogoś wpadłam.

-Przepraszam, nie zauwarzyłam cię- powiedziałam cicho zachrypniętym głosem od płaczu i najszybciej jak się dało wstałam i chciałam odejść lecz osoba na którą wpadłam złapała mnie za nadgarstek i odwróciła w swoją stronę. Spuściłam głowę na dół i przyglądałam się swoim ponieszczonym trampką.

-Co taka śliczna dziewczyna robi w środku nocy, w deszczu na dworze? - spytał ciężki bryton. Wzdrygnełam się lekko, gdy usłyszałam jaką moc ma ten głos. Stałam tam cicho nic nie odpowiadając. Delikatnie chwycił mój bodbrudek i podniósł go do góry. Niepewnie i ze strachem wypisanym na twarzy uniosłam wzrok i spojrzałam na niego.

-O boże! Co ci się stało?! - usłyszałam inny głos. Trochę bardziej piskliwy ale ciąglę męski. Zażenowana chciałam spuścić głowę ale slina rękę mi nie pozwoliła. 

-Kto ci to zrobił?- spytał pierwszy głos chłopaka który mnie teraz trzymał. Pokręciłam lekko głową. Chłopak westchnoł ciężko i znowu spróbował.

-Pomożemy ci. Tylko musisz nam powiedzieć

-Nawet mnie nie znacie, a ja nie znam was- wydobyłam z siebie ciche zdanie, a może stwierdzienie,  ale cud że się odezwałam

-Ale chcemy ci pomóc- dopowiedział i poparł jeszcze inny głos. Ciągle stałam cicho. 

-To powiedz jak się nazywasz

-Emma- mruknełam cicho. Ten się lekko uśmiechnoł

-Ja jestem Sam , to jest Calum- pokazał na chłopaka z ciemną karnacją i czarnymi jak smoła włosami. Wyglądał trochę jak azjata ale nie wiem - to Ashton, ale mów na niego Ash - spojrzałam na chłopaka, wysoki blondyn, chyba czekoladowe oczy - to Luke- blondyn z kolczykiem w wardze i oczami niebieskimi jak ocean- a to jest Michael- jemu najdłużej się przyglądałam, miał niebieskie włosy z czerwonymi pasemkami, wysoki, nie mogłam dostrzec koloru oczy przez grzywkę chłopaka. 

Uśmiechnełam się do nich nie pewnie i wyszeptałam ciche "Hej"

-Siema! - krzyknoł chyba Michael i się na mnie rzucił, mocno przytulając. Stałam tam zszokowana tym nagłym gestem, bo przecierz czy to normalne? Przed chwilą mnie poznał, a już przytula.

-Jestem Michael, ale mów mi Mikey- powiedział uśmiechnięty- albo Miki, jak Myszka Miki - dodał. Uśmiechenłam się lekko do niego.

-Stary odsuń się od niej. Nie widzisz, że się boi?- wytknoł mu blondyn z kolczykiem, Luke jak się nie mylę

-Nie boję się- powiedziałam hardo

-No widzisz? Nie jestem taki straszny- wytknoł mu język

-Dobra, dobra- przerwał im Sam- skoro już się znamy, to opowiedz nam co ci się stało?- zwrócił się do mnie

-Chce się wam tego słuchać?- spytałam z nadzieją że odpuszczą

-Jasne, że tak! Taka śliczna dziewczyna jak ty nie powinna być traktowana jak do teraz- powiedział Ashton - powinnaś była być uśmiechnięta, i kąpana w kwiatach - dodał z uśmiechem. Zarumieniłam się na jego słowa, a on się zaśmiał razem z chłopakami.

-Muszę? - jęknełam cicho, wiedząc że przegrałam

-Tak musisz- odparł pewnie Calum, który do teraz siedział cicho

-Okej - szepnełam niepewnie

-Idziemy- zarządził Sam i objoł mnie ramieniem. Stałam tam zdezoriętowana

-Gdzie? - spytałam zdziwiona

-Jak to gdzie? Chcesz z nami rozmawiać na środku chodnika, w deszczu? - powiedział sakrastycznie Sam

-No nie ale... 

-NIe ma ale idziemy do naszego domu, tam damy ci coś do przebrania i pogadamy- przerwał mi Mikey a wszyscy mu przytakneli. Niepewna zgodziłam się szłam obok Sama czasami spoglądając na resztę chłopaków. 

-Jeszcze 5 minut - szepnoł mi do ucha chłopak widząc moje zmęczenie.

Tak jak powiedział po określonym czasie znaleźliśmy się przed wielkim domem, nie nie domem to była willa. Nie przesadzam. Dom biały, do drzwi prowadziła wąska ścieszka z kamyszków, na około domu były posadzone choinki, może tuje nie wiem nie znam się na drzewach. Wielki garaż z boku domu rzucał się w oczy.

Powoli podążyliśmy tą ściażką do domu. Luke wyciągnoł klucz z tylniej kieszenie i otworzył drzwi do pałacu. Niepewnie weszłam do środka i stanełam w szkou na wygląd wnętrza. Wszytko wyglądało jak po królewsku. Ściany były jasne, z złotymi zdobieniami, meble pewnie z wyższej rangi. 

Poczułam lekkie pchnięcie w plecy. Odwróciłam się i zobaczyłam Michaela który wskazyje mi drogę do salonu. Podążyłam za resztą przyglądając się każdemu detalowi domu. Salon był tak samo niesamowity jak hol. Na środku pomieszczenia stała duża, czarna kanapa, przed nią był tego samego kolory stolik. Na ścianie wisiał telewizor, pod nim była komoda prawdopodobnie z filmami lub czymś takim i wierza z głośnikami. Ściany były koloru biało czarnego, wszytko pasuje do siebie jak ulał. Widać było schody prowadzące na górę, i drzwi chyba do kuchni. 

-Czekaj dam ci coś do przebrania okey?- spytał mnie Luke. Pokiwałam tylko głową nie mogąc nic z siebie wydusić. Ashton poszedł zrobić nam herbatę a reszta siedziała na kanapie przyglądając się mi. Nie powiem ale było to strasznie krępujące. Po chwili do pokoju wpadł Luke z białą koszulką z czaszką, bokserkami i spodenkami koszykarskimi. Podał mi ubrania i zaprowadził do łazienki.

-Weź prysznic i się przebierz. - powiedział do mnie - w szafce masz czyste ręczniki, na półce masz szmpon i jakiś żel, hmmm gąbka leży na umywalce. To chyba wszystko. Jak skończysz to wołaj - dokończył i wyszedł z pomieszczenia. Łazienka również była w ciemnych kolorach co dodawało takiego nastroju.

Nie przyglądając się dokłądnie, zrzuciłam z siebie swoje ubrania i weszłam pod
 prysznic. Puściłam wodę i rozkoszowałam się ciepłem jakie dawała. Po 10 minutach wziełam żel i umyłam całe ciało, to samo zrobiłam z włosami. Spłukałam pianę i wyszłam owijając się ręcznikiem. Szybko wytarłam się bo zaczeło robić mi się zimno. Ubrałam ciuchy przyszykowane przez Luka i powoli wyszłam z łazienki poprzednio gasząc światło. Poszłam do salonu gdzie panowała napięta cisza. Wziełam głęboki oddech i weszłam do pomieszczenia....

 Spieprzyłam... Pisałam na telefonie może dlatego ale wiem że spieprzyłam. Postaram się żeby następny był lepszy xx

sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 10

Pov Emma
Kolejny raz tarzałam się ze śmiechu na podłodze w salonie. Od kilkunastu godzin razem z Niallem zadajemy pytanie sobie nawzajem i świetnie się przy tym bawimy. Od długiego czasu nie należę do świata trzeźwych. Blondyn znajduje się w podobnej sytuacji. Kilka piw, trochę marihuany i wina robi swoje. Na początku chciałam tylko pogadać i zapomnieć o wczorajszym, ale nie myślałam że będę tak świetnie się bawić w towarzystwie Horana. Dowiedziałam się dużo ciekawych rzeczy na jego temat on o mnie też ale nie zagłębiałam się w sprawy osobiste i z przeszłości. Nie byłam i nie jestem na to gotowa, przynajmniej teraz.

-Najmniej przyjemna albo najdziwniejsza przygoda z sexem- powiedział z chytrym uśmieszkiem Niall. Musiałam się trochę zastanowić. Bądź co bądź ale trochę tego było. Spojrzałam na blondyna który przyglądał się mojej reakcji na te pytanie. Pewnie sądził że się zarumienię albo coś takiego. Ale dla mnie takie pytania są dość normalne. No może bardziej normalne niż mogły być. Nie jednokrotnie gadałam z chłopakami na ten temat więc jestem przyzwyczajona.
-No dalej...- ponaglił mnie
-Okey hmm chyba najgorsze było to jak prawie pieprzyłam się z takim jednym i chwilę przed jak mieliśmy zacząć on stwierdził że chyba go nie pociągami i że woli chłopców- powiedziałam z cichym westchnięciem.
Gdy Niall to usłyszał zaczął się histerycznie śmiać. Cała kanapa drżała pod wpływami jego salw śmiechu. Aż po chwili zleciał z mebla na podłogę. Próbowałam utrzymywać powagę ale po chwili nie mogłam już wytrzymać i dołączyłam do niego. Gdy się już trochę uspokoiłam wzięłam kilka głębokich wdechów żeby przestać chichotać. Blondyn chwilę po mnie siedział na kanapie obok mnie.
-Twoja kolej... Te same pytanie
-Hmm to było dwa lata temu jak na imprezie taka jedna Jennifer chciała zrobić mi laskę i chyba robiła to po raz pierwszy bo na początku prawie się nie udusiła i na dodatek jeszcze mnie ugryzła -powiedział i pokręcił głową z niesmakiem.
Ja wybuchłam nie pohamowanym śmiechem. Nawet może nie z jego opowieści tylko z wyrazu twarzy gdy to mówił.
Gdy się uspokoiłam co z trudem mi się udało..  Niall wziął dużego łyka wódki i wziąłby drugiego gdybym mu nie wzięła butelki.
-Nie jesteś sam- oburzyłam się gdy chłopak chciał z powrotem alkohol. Blondyn prychnął i spojrzał sceptycznie na mnie. Uśmiechnęłam się kpiąco i upiłam duży łyk przez cały czas patrząc mu w oczy. Czym jeszcze bardziej go wkurzyłam szybko wyrwał mi naczynie i sam dokończył pić trunek.
Ciągle mu się przyglądałam... Nie mam pojęcia czy to przez alkohol czy wcześniej tego nie zauważałam ale on naprawdę jest przystojny i pociągający.
Blond włosy roztrzepane na głowie i opadające na czoło. Niebieskie jak ocean oczy, teraz zamglone przez alkohol z zainteresowaniem przyglądały się pustej butelce którą trzyma. Ciemna koszulka idealnie opinająca jego nie najmniejsze mięśnie. Nie zdziwiłabym się gdyby chodził na siłownie. Takiego ciała się nie dostaję od tak. Ciekawe jaki jest w łóżku...
Naprawdę muszę być piana skoro myślę o nim w TEN sposób. Moje przemyślenia przerwał dzwonek mojego telefonu. Już sięgałam po niego ręką ale śmignął mi przed nosem. Zdezoriętowana spojrzałam na chłopaka obok. Na jego twarzy widniał dumny siebie uśmieszek a w prawej ręce trzymał moją komórkę. Chciałam wziąć mu swoją własność ale podniósł rękę do góry, a że ja jestem dość niska nie mogłam dosięgnąć urządzenia.
Uśmiechnęłam się do niego szelmowsko i skoczyłam na niego. Chłopak nie spodziewał się tego dlatego też spadł z kanapy. Szybkim ruchem zabrałam mu telefon i odebrałam nie patrząc kto dzwoni.
-Halo? Kto mówi? - wyjąkałam przez śmiech bo blondyn przewrócił nas tak że ja byłam pod nim i zaczął mnie łaskotać .
-Emma?!? Gdzie ty do cholery jesteś?!? - usłyszałam krzyk przy uchu. Skrzywiłam się i odsunęłam trochę telefon.
-Umm jestem bezpieczna...
-Bezpieczna?! Od ponad 40 godzin nie możemy się do ciebie dodzwonić!!
-Jeju Ashton nic mi nie jest. Jestem u kolegi- zachichotałam gdy dostałam kolejną dawkę łaskotek
-Jesteś piana?
-Jaaa?? Jasne że nie- powiedziałam zduszonym głosem
-Znowu się upiłaś?!
-Nie upiłam się więc nie jestem piana... Zluzuj gacie Ash bo chyba cię uciskają
-Emma!!
-Słucham?
-Weź nie pieprz!!
-Nie pieprze
-Jeszcze - zaśmiał się Horan
-Kto tam jeszcze jest?
-Mówiłam że kolega
-Dobra... Nie wkurwiaj mnie już. Mam nadzieję że jutro wrócisz
-Jasne jak słońce
-Aktualnie nie ma słońca
-Wiesz o co mi chodzi
-Taaa wiem wiem
-Noo więc....
-Więc mam nadzieję że to był ostatni taki wybryk
-Haha serio w to wierzysz?
-Poprosić zawsze można, dobra spadam bądź grzeczna
-Tsaa spoko bye
-paa- rozłączyłam się i rzuciłam telefon na kanapę
-Rozumiem że śpisz u mnie? - spytał z szelmowskim uśmiechem Niall
-Taa zostaje
-Nawet nie pytasz się o zgodę - spytał zdziwiony
-I tak wiem że mi pozwolisz więc po co mam pytać
-Jaka ty pewna siebie, a gdybym ci nie pozwolił to co byś zrobiła?
-Jak to co? Nie posłuchałabym albo wyjebałabym cię za drzwi
-Jaka milusia- powiedział pod nosem
-Takie życie, a teraz jakbyś mógł zejdź ze mnie... Lekki to ty nie jesteś
-Sugerujesz że jestem gruby?
-Phii jasne że nie...
-Taa mów sobie co chcesz ale i tak nie zejdę- powiedział z pewnym siebie uśmieszkiem
-Założymy się ?
-Chcesz przegrać?
-Nachyl się do mnie..- poleciłam mu. Siedział chwile zdezoriętowany ale po sekundzie zrobił jak powiedziałam. Kazałam mu przymknąć oczy, On pewnie domyślając się że chce go pocałować uśmiechnął się i ułożył dziubek z ust. Szybkim ruchem przewróciłam nas tak że teraz ja siedziałam na nim. Nachyliłam się do jego ucha za nim zdążył otworzyć oczy albo coś powiedzieć. Przegryzłam jego płatek ucha i wyszeptałam.
-Ja nigdy nie przegrywam- szybko z niego zeszłam i wskoczyłam na kanapę. Niall leżał chwilę na ziemi nie wiedząc co się dzieje. Zaczełąm się śmiać z jego smutnej miny. Po chwili na jego twarzy pojawił się chytry uśmiech, albo uśmieszek jak kto woli. Spojrzał na mnie a ja już przeczuwałam kłopoty. Błyskawicznie przeskoczyłam przez oparcie kanapy i popędziłam po schodach na górę poszukując jakieś kryjówki przed blondynem. Chłopak jak na zawołanie znalazł się za mną. Ledwo umknęłam jego zwinnym ręką i wbiegłam do jego (jak mi się wydaję sypialni). Nie zdążyłam się nawet rozejrzeć po pokoju bo wylabowałam na miękkim łóżku przygnieciona przez Horana. Na jego twarzy znowu widniał ten durnowaty uśmiech, Czasami zastanawiam się czy on nie ma jakiś trików nerwowych albo skurczu twarzy. Gdyby się jeszcze tak jakoś szczerze usmiechnoł albo coś ale nie.
Próbowałam go zrzucić ale przpioł moje nadgarstki do pościeli. Zaczęłam kopać go nagami ale przewidział to i usiadł na moich biodrach nogami blokując moje.
-I co teraz zrobisz kotku? - szepnął mi to ucha głupkowato się szczerząc. Chciałam się jakoś wyrwać ale on mi to uniemożliwił. Sapnęłam pokonana.
-A ty? Co teraz zrobisz? - powiedziałam prowokacyjnie
-Nie chcesz wiedzieć co chcę z tobą robić. A zwłaszcza w tej pozycji- przełknęłam głośno ślinę, nie wiedząc co odpowiedzieć. Pierwszy raz zabrakło mi słów. Na poważnie.
-Co? Myszka języczek zjadła? - zapytał z lekką kpiną słyszalną w jego głosie. Odchrząknęłam teatralnie.
-Nie, nie odgryzła ale uważałabym na twoim miejscy żeby czegoś innego ci nie zjadła
-Jestem strasznie ciekawy co masz na myśli
-To co masz na dole, albo po zastanowieniu stwierdzam że ty chyba nic tam nie masz
-Wątpisz w moją męskość
-Hmm tak
-Zobaczymy gdy będziesz krzyczeć moje imię jak dojdziesz
-Śnisz
-W moich snach robimy już drugą rundkę
-Dupek!
-Za to jaki sexowny
-Dobra złaź ze mnie
-Nie... wygodnie mi tak
-A mnie nie
-Zresztą musi cię spotkać kara za to co zrobiłaś w salonie
-Ciekawe co zrobisz
-A to... - powiedział i zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam się śmiać tak głośno że pewnie na całej dzielnicy mnie słychać. Łaskotki to mój słaby punkt. Od dziecka praktycznie wszędzie je miałam ale najbardziej na brzuchu. Nie wiem skąd on to wie a może się domyślił. Naprawdę nie mam pojęcia
-Prz..eee...pras....zaamm przee..stań
-Marzenia kochana- gdy po minucie a dla mnie godzinie przestał zauważyłam że jego głowa jest strasznie blisko mojej. Nasze usta dzieliły może z trzy, cztery centymetry. On chyba też to zauwarzył bo jego spojrzenie skierowało się na moje wargi. Z nerwów przegryzłam usta.
-Nie rób tak- szepnął ciągle się im przyglądają
-Czemu? - opowiedziałam tym samym tonem
-Bo....- spojrzał mi w oczy- przez to chcę pocałować cię jeszcze bardziej niż zwykle
-To zrób to- dłużej nie musiałam czekać. W sekundzie jego usta zderzyły się z moimi. Na początku brutalnie i mocno ale po chwili leniwie... smakując siebie nawzajem. Wplątałam swoje palce w jego miękkie włosy. Pociągnęłam lekko końcówki on w zamian cicho jęknął mi w usta. Uśmiechnęłam się przez pocałunek z satysfakcją. Lekko przygryzł moją wargę, nie mogłam powstrzymać cichego mruknięcia. Jego ręce skierowały się po mojej szyi przez obojczyk i ramiona do tali i tam się zatrzymały. Przyciągnełam go jeszcze bliżej choć wydaje się to nie możliwe. Nie wiem ile to trwało ale zdecydowanie za krótko. Gdy przerwaliśmy bo zabrakło nam powietrza lekko otworzyłam oczy i zobaczyłam że on też powoli je uchyla. Uśmiechnął się do mnie lekko co prawie od razu odwzajemniłam. Cmoknął mnie jeszcze raz szybko w usta i położył się obok mnie.
-Dobranoc- powiedziałam i obruciłam się do niego plecami
-Dobranoc- szepnął i przytulił się do mnie. Uśmiechnęłam się lekko do siebie i ze spokojem oddałam się w ręce Morfeusza.


Hej hej... Strasznieee przepraszam za brak rozdziału w poprzednim tygodniu
miałam masę pracy, szkoła itd... Wiem marna wymówka ale nie miałam jak się
wyrobić. Mam nadziję że nie jesteście AŻ tak bardzo źli. xx


sobota, 7 lutego 2015

Rozdział 9

Pov Niall

Obudziły mnie krzyki. Wystraszony szybko wyskoczyłem z łóżka dopóki nie zobaczyłem rzucającej się na łóżku Emmy. Od razu do niej podszedłem i próbowałem obudzić, Niestety moje działania na nic się nie zdały. Nie poszło jej obudzić. Zrobiłem pierwsze co przyszło mi do głowy przytuliłem ją i zacząłem szeptać pocieszające słowa do ucha. Po kilku minutach uspokoiła się i znowu spokojnie spała. Chciałem ją położyć ale ona nie chciała mnie puścić. Nie mając wyboru położyłem się a ona była we mnie wtulona jak w pluszaka. Nie powiem że mi się to nie podobało bo bym skłamał. Chwilę jeszcze odczekałem czy na pewno wszystko w porządku i powoli odpłynąłem.

***

Obudziłem się około 8. Jak na mnie to strasznie wcześnie. Od razu po otworzeniu oczu spojrzałem na dziewczynę leżącą na mojej piersi. Na jej twarzy wciąż były widoczne smugi po wczorajszych łzach. Makijaż rozmazany, a włosy poplątane w kompletnym nieładzie.
Mimo to ciągle wyglądała ślicznie. Pełne, malinowe usta były lekko uchylone i widniał na nich mały uśmiech. Pewnie śniło się jej coś przyjemnego. Przyglądałem się jej przez chwilę. Gdybym ją teraz poznał lub zobaczył to nigdy bym nie uwierzył, że należy do jednego z najgrożniejszych gangów w mieście a nawet stanach. Teraz wygląda cholernie słodko i niewinnie. 
Niedopowiedzieniem byłoby nazwanie jej tylko ładną. Choć strasznie mnie wkurza i irytuje nie zasłurzyła na takie sytuacje jaka... wczoraj ją spotkała. Nie mogę sobie wyobrazić że, gdyby chłopcy wczoraj mnie nie wkurzyli i nie wyszedłbym na dwór żeby ochłonąć to ona zastałaby zgwałcona. 
Na przypomnienie wczorajszej sytuacji zapłonęła we mnie złość. 
Słabo mi się zrobiło gdy zobaczyłem ją w samym staniku, całą zapłakaną i przypartą do ściany. Wydawało się jakby nie kontaktowała. To przerażało mnie najbardziej, była obojętna. Niby prosiła żeby przestali, ale jej oczy nie miały strachu., były... puste.
Tak to dobre określenie. Nie miały w sobie życia. Otrząsnąłem się z zamyślenia i przeskanowałem cały pokój. Wszystko na swoim miejscu. Gdy miałem wstać nie mogłem się powstrzymać i delikatnie opuszkami palców przejechałem po policzku dziewczyny. Zdziwiłem się gdy zareagowała na dotyk. Lekko zmarszyczła nos i mruknęła coś niezrozumiałego. Zachichotałem i wyszłem z łóżka. Założyłem spodnie od dresu i skierowałem się w stronę drzwi. Ostatni raz spojrzałem na brunetkę, uśmiech sam mi się wkradł na usta gdy zobaczyłem jak się tuli do poduszki. 
Zeszłem na dół do kuchni. Co by tu zrobić na śniadanie? Włonczyłem radio i zacząłem przyrządzać naleśniki. Co jak co ale kucharzem to ja jestem dobrym. Szybko zrobiłem masę i nalałem oliwę na patelnię. Po 15 minutach jedzenie było gotowe. Gdy wszystko rozłorzyłęm na stole zobaczyłem że czegoś brakuje. Szybko wziąłem się za robienie ciepłego kakałka. Gdy miałem wsypywać proszek do kubków to po schodach pojawiła się drobna sylwetka dziewczyny.

Pov Emma

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy. Nie pamiętam żebym wczoraj coś piła albo brała więc nie mam pojęcia dlaczego. Po chwili w mojej głowie odtworzyły się obrazy z wczorajszego zdarzenie. Teraz dopiero zdałam sobie sprawę że nie jestem w swoim pokoju a na pewno już nie w domu. Może im się udało mnie.. zgwałcić? Ale nic mnie nie boli. Oprócz głowy czuję się wypoczęta. 
Dotknęłam dłonią twarzy i zdałam sobie sprawę że jest cała we łzach. Opadłam na poduszki i próbowałam sobie coś przypomnieć... cokolwiek. 
Jak przez mgłę pamiętam dalsze wydarzenie. Gdy tak leżałam przed oczami pojawił mi się obraz blondyna. To on mnie uratował. Próbowałam przypomnieć sobie więcej szczegółów. To był.. Niall. On mnie uratował. Nie wierze sam pieprzony Niall Horan pomógł mi, dzięki niemu nie zostałam zgwałcona. 
Usłyszałam muzykę dochodzącą z dołu. Niepewnie zeszłam z łóżka naciągnełam szybko swoje ubrania i ruszyłam w stronę schodów. Powoli schodziłam po stopniach. W kuchni zobaczyłam blondyna robiącego śniadanie. Nie mam pojęcia co robić, więc stałam i się na niego patrzyłam. Pierwszy raz  w życiu nie wiem co powiedzieć czy zrobić. Chłopak ocknął się i lekko się do mnie uśmiechnął. Ja nie odwzajemniłam jego gestu.
-Widzę że już wstałaś, zrobiłem śniadanie.
-Co ja tu robię? - Niall przestał się uśmiechać i spoważniał.
-Najpierw zjedz, na pewno jesteś głodna- jak na zawołanie zaburczało mi w brzuchu a blondyn uśmiechnął się z satysfakcją. Wolnym krokiem podeszłam do stołu i niepewnie spojrzałam na wolne miejsce przy nim. Wybrałam najdalej znajdujące się od blondyna. Usiadłam na krześle i z lekką obawą przyglądałam się pachnącym naleśnikom.
-Jedz... Przecierz cie nie otruje- zachichotał.
-Ty... zachichotałęś?..- pytam z niedowierzaniem
-A co nie można?
-Nie poprostu, chłopacy nie chichoczą
-A to niby czemu?- spytał obruszony
-Bo to bardziej dla dziewczyn
-Pff... Mamy równouprawniwnie więc zamkij swoje piękne usteczka i zacznij jeść- prychnełam i spróbowałam jego naleśników. Nie przyznam tego na głos ale były przyszne. Rozpływały się w ustach. Po skończonym śniadaniu pomogłam mu posprzątać i poszliśmy do salonu.
-Więc... co wczoraj się wydarzyło - spytałam nie pewna czy chce usłyszeć odpowiedź
-Ymm jak by ci to powiedzieć
-Szybko i prosto
-Okey... no więc wczoraj wyszedłem na spacer i usłysząłem krzyki. Prawdopodobnie twoje, szybko tam pobiegłem i zobaczyłem że chcą cię zgwałcić, to szybko się nimi zajełem. Potem wziołem cię na ręcę nie znam twojego adresu więc przenocowałem cię u siebie.
-Hmm dobra rozumiem ale... czemu spałam w twoim łóżku i do tego z tobą?
-Ehm dlatego że w nocy zaczełaś krzyczeć przez sen i nie mogłem cię uspokoić. A gdy wreszcie to zrobiłaś to nie chciało mi się wstawać- wytumaczył.
-Ohh okey to może ja już pójdę- powiedziałam i zaczełam wstawać z kanapy na której siedziałam. Już miałam wychodzić z pokoju ale zatrzymał mnie głos blondyna.
-Nie możesz zostać? -spytał niepewnie. Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. On chce żebym została? Gdy mója głowa zaczeła to sobie przyswajać, chłopak podszedł do mnie i spojrzał w oczu.
-Eee chcesz żebym została? -spytałam głupie. Niall się lekko uśmiechnoł i pokiwał głową
-Czemu?- ten tylko westchnoł
-Nudzi mi się, chłopaków nie ma w domu przez conajmniej dwa, trzy dni a ja sam w tym wieeelkim domu. Nie będę błagać żebyś została więc na to nie licz. Po prostu chcę cię lepiej poznać. -patrzyłam na niego jak na idiotę. Chwilę się nad tym zastanawiałam, przecież i tak nie mam nic innego do roboty, a poznanie chłopaka stojącego naprzeciwko mnie jest strasznie kuszącą propozycją. Uśmiechnełam się nieśmiało do niego, co niemal od razu odwzajemnił.
-Mogę zostać, ale bez dotykania- pogroziłam mu palcem przed nosem. On wybuchł śmiechem na moją poważną minę. Po chwili dołączyłam do niego. Horan poszedł do barku po wino i jakieś przekąski a ja usiadłam na kanapie i czekałam na niego. Po trzech minutach przyszedł obładwoany ciastkami, chipsami, popkornem i wieloma innymi słodyczami. Do picia wzioł trochę alkocholu i pepsi. Usiadł przedemną i się uśmiechnoł. To będzie długi i strasznie ciekawy dzień. Pomyślałam i odwzajemniłam uśmiech.





Hej, hej :) Rozdział nie powala, mam dużo nauki i nie mam kiedy pisać,
ale mam nadzieję że się wyrobię. Najwyżej zawale naukę, ale co tam. :) 
Więc jak mówiłam rozdzał taki sobie. Emma i Niall wreszcie rozmawiają
na spokojnie. Na razie to tyle. Do następnego xx