Pov One
-Za pół godziny przy starcie - dodał i poszli w swoją stronę.
-Oszalałaś? - krzynął wściekły Niall
-O co ci chodzi? - zapytała zirytowana brunetka. Chłopcy przeczuwając ciężką atmosferę odeszli na bok
-To niebezpieczne
-Nie powinno cię to obchodzić
-To niebezpieczne - powtórzył
-Czemu się nie odczepisz!?
-Bo...
-No kurwa pytam o coś tak?!
-Dlatego że cię kocham! Zadowolona?!? Tak kocham cię cholernie mocno!
-To przestań! - dziewczyna była wściekła na niego i na siebie, na niego dlatego że miał na nią taki wpływ a na siebie bo mu ulegała, on ją zmieniał ale ona tego nie chciała, nie chciała być słaba, przecież miłość to słabość. Na tym się wychowała i się tego trzymała.
-Nie umiem!
-To masz problem!
-Wiem...
-I nic z tym nie robisz! Nawet nie próbujesz tego zmienić!
-Bo może niczego nie chcę zmieniać!?
-I co z tego kurwa będziesz miał?!
-Ciebie - odpał lekko
-Ja cie nie kocham!
-Nie okłamuj samej siebie - blondyn był pewny siebie i swojej racji, wiedział że ona też żywi do niego jakieś uczucia
-Nie robię tego...
-Robisz, wiem że mnie kochasz tylko się boisz do tego przyznać
-Nie prawda! - krzyknęła głośno, szybkim i wściekłym krokiem podeszła do niego i pchnęła go na ścianę budynku za nimi. - Nie kocham cię, nie kochałam i kochać nie będę - wysyczała z jadem patrząc mu w oczy. Serce chłopaka zdawało się pękać z każdym słowem wypowiedzianym przez dziewczynę, wydawało mu się że huk z którym łamie się jego serce było słychać na całe osiedle. Poczuł się okropnie, wiedział że będzie trudno ją przekonać do siebie żeby mu zaufała ale nie wiedział że aż tak.
Martwił się o nią i nawet nie wiedział kiedy te dwa słowa, tak ważne dla niego wyleciały z jego ust. Mimo że dziewczyna powiedziała że go nie kocha gdzieś głęboko w nim tliła się iskierka nadziei, że ona go okłamuje, że boi się odpowiedzialności którą nanosi związek, że nigdy nie kochała i nie wie co zrobić, że poprostu nie chcę się angażować. On też nigdy nie kochał, ale chciał się tego nauczyć właśnie z nią. Pragnął jej nie tylko fizycznie, pociągała go to prawda ale kochał też jej trudny charakter, to jak się broniła, jak jest wściekła a oczy jej ciemnieją, poprostu ją kochał. Wiedział że nie zna jej dobrze, że odkrył tylko jej niektóre zalety, że widział tylko jej tysiąc wad, a dwa tysiące jest jeszcze nieodkrytych, wiedział to ale chciał spróbować.
-Kochasz mnie - szepnął do niej, chciał ją złamać
-Nie prawda, nie wmawiaj sobie coś co nie istnieje, bo to bez sensu - powiedziała obojętnie i ruszyła w stronę zgromadzenia. W środku czuła że popełniła błąd zostawiając go samego, że oszukiwała samą siebie, ale ona na niego nie zasługiwała, ona była zła do szpiku kości a on nie wiedział jaka jest nawet w połowie nie widział jej w pełnej wściekłości, nie wiedział ze czasami nad sobą nie panuje dlatego ona nie chciała jego. Pierwszy raz dbała o kogoś niż o siebie lub przyjaciół, nie chciała zranić Nialla dlatego powiedziała to wszystko lecz w środku czuła że kłamała, ale to coś co jej to mówiło od razu zostawało przygłuszane przez jej charakter.
Emma chciała wziąć udział w tym wyścigu, to co że to było niebezpieczne, że nigdy nie brała udziału w takim czymś, ona chciała poczuć tą adrenalinę, chciała się uwolnić od wszystkiego właśnie za kierownicą. Odszukała swoich znajomych i zaczęła z nimi gadać. Niall wiedząc że nie przekona pięknej brunetki do zrezygnowania z wyścigu użył podstępu żebu ją od tego uchronić. Nikt nie wiedział co planuje tylko on znał swój plan. Szybko odszukał auto dziewczyny i wsiadł do niego. Podjechał do lini startu zanim ktoś zauważył brak pojazdu. Do wyścigu zostało jeszcze 10 minut, a Emma szukała swojego samochodu. Przeszła cały plac nie mogąc go znaleść.
TRZY MINUTY DO STARTU! - rozległ się krzyk prowadzącego. Dziewczyna szybko podbiegła do startu gdzie zobaczyła skąpo ubraną dziewczynę która odliczała sekundy do startu. Najbardziej zszokowało ją to że jej samochód stał tam. Wzrokiem znalazła swoich przyjaciół i przedostała się do nich.
-Ty nie w aucie? - zapytali równocześnie zdziwieni
-Nie... - zaczęła, ale przerwał jej Louis który przyszedł do nich razem z całą paczką
-Niall się gdzieś podział, nie mam pojęcia gdzie jest
-To ten dureń wziął moje auto - powiedziała do siebie
-Emma? A ty nie... - nie dokończył bo przerwała mu dziewczna
-Nie, Horan ten debil pojechał za mnie! Nawet nie wiem czemu!
-Ja też nie mam pojecia co szczeliło do jego pustej głowy - ich konwersacje przerwał huk, głośny huk. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę, białe Lamborghini wylądowało na ścianie, białe Lamborghini należące do Adams, białe Lamborghini którym jechał Niall. Emma przerażona zaczęła biec w stronę wypadku ignorując nawoływanie znajomych. Nie zważała na pędzące drogą sportowe samochody, musiała się znaleść przy blondynie. Po chwili co jej wydawało się wiecznością dobiegła do rozwalonego auta i wyciągnęła z niego Nialla. Chłopak był ledwo przytomny. Po opalonych policzkach brunetki zaczęły spływać łzy, pierwszy raz od kilku lat zaczęła płakać. Położyła sobie jego na kolanach głowę. Niebieskie zamglone tęczówki spoglądały na nią z uczuciem.
-Nie zostawiaj mnie - wyszeptała do niego, na co chłopak się uśmiechnął
-Pocałuj mnie - powiedział z trudem, umierał on to wiedział był na to gotowy gdy wsiadał do auta, dalego powiedział jej że ja kocha, chciał żeby to wiedziała. Kochał ją całym sercem i właśnie uratował jej życie, był szczęśliwy że ją poznał. Mimo że ich znajomość nie była jakaś niesamowita to on ja pokochał, całą.
Dziewczyna z lekkim wachaniem pochyliła się nad nim i pocałowała delikatnie, pocałunek nie trwał długo, lecz dla chłopaka była to wieczność.
-Nie zostawiaj mnie - powtórzyła do niego - nie możesz mnie zostawić - dodała gdy chłopak zaczął kaszleć krwią i się dławić, przymknęła oczy i powiedziała pierwszy raz - ja cię kocham
-Wiedziałem - uśmiechnął się błogo, prawie już nie kontaktował - że też tylko dla tego że umieram postanowiłaś mi to powiedzieć - zachichotał lecz dopał go znowu kaszel - ja też cie kocham nawet nie wiesz jak bardzo - dodał zmęczony.
-Powiedz to jeszcze raz
-Ale co?
-Powiedz że mnie kochasz księżniczko, powiedz to
-Kocham cię Niall - powiedziała z całym uczyciem jakim go dażyła, a chłopak zdążył odszepnąć tylko że kocha ją bardziej i umarł, zostawił ją samą na tym okropnym świecie...
Przepraszam ze wczoraj nie dodałam rozdziału ale nie miałam czasu :(
Jejku epilog ! Nie wierze ze to już koniec, chyba te opowiadanie nie było takie złe co? :) Ciągle nie mogę uwierzyć że napisałam całe opowiadanie i wgl ;D
Mam pomysł na nowe opowiadanie ale nwm czy je zrealizuje, no ale zobaczymy ♥ xx
niedziela, 28 czerwca 2015
sobota, 20 czerwca 2015
Rozdział 27
Pov Emma
Po chwili okazało się że...
Ja wygrałam! Moja przewaga nie była duża bo jedynie kilka centymetrów. Malik musiał spowolnić nagranie bardziej niż zwykle bo bez tego wydawałoby się że jest remis. Zaczęłam się cieszyć jak małe dziecko, a mulat wkurzony uderzył pięścią w ścianę obok niego.
-I kto tu jest lepszy? - zapytałam z cwanym uśmieszkiem na co warknął coś pod nosem.
-Nie słyszee... No dalej Zayn powiedz kto jest najlepszy - mruczałam
-Wygrałaś przypadkiem - powiedział w końcu
-Haha chyba sobie ze mnie kpisz! Nie umiesz przegrywać
-Ja nie umiem? To patrz - powiedział i zaczął zmierzać w stronę wyjścia z budynku, a ja z szerokim uśmiechem podążyłam za nim. Gdy już byliśmy na zewnątrz, na środku zebranego tłumu Malik uciszył publiczność.
-Ten wyścig wygrała Vivian! - krzyknął i objął mnie ramieniem, po chwili dodał - I w ten oto spoób pokazuję jej że umiem przegrywać. - zaczęłam się śmiać z jego powagi a po chwili chłopak do mnie dołączył. Coś a raczej ktoś przerwało mój śmiech, z impętem Niall się na mnie rzucił i zachłannie pocałował. Tłum zaczął wiwatować a blondyn z szerokim uśmiechem się ode mnie oderwał. Objęta przez mulata i jego przyjaciela omineliśmy mojego brata który stał w szoku z otwartą buzią. Chłopcy się zaśmiali z niego, a ja zignorowałam i poszliśmy do naszych znajomych.
-I co Emma wygrała? - zapytał ze śmiechem Louis
-Tak, ale to przez przypadek - powiedział Zayn, na co wszyscy wybuchli śmiechem
-Ej, a wygrana? - spytałam go z kpiącym uśmiechem, mulat przewrócił zirytowany oczami i opuścił ramię z moich barek, podążając w stronę podestu gdzie przebywał didżej. Powiedział mu coś o po chwili dostał miktrofon
-Yhym - zaczął - Niestety przegrałem, oczywiście przez przypadek - powiedział na co wszyscy zachichotali - więc z ciężkim sercem oddeję tytuł mistrza wyścigów motorowych Vivian! - widząc z jaką niechęcią i wstydem wymawia te słowa nie mogłam się powstrzymać przed śmiechem.
-Nie obrażaj się - rzuciłam do chłopaka który zszedł ze sceny i stał już koło nas.
-Nie wierzę że z tobą przegrałęm - jąknął nastolatek i się do mnie przytulił
-Ej a ty gdzie? - wzburzył się Horan i go odepchnął zajmując jego miejsce.
-Idziemy się napić! - krzyknął Calum. Wszyscy się na to zgodziliśmy i ruszyliśmy w stronę imprezy. Niestety ktoś nas zatrzymał, a mianowicie mój brat.
-Emma? - zapytał niepewnie
-A ty to kto? - udałam zdziwienie
-Nie udawaj że nie pamiętasz, Jeremy twój brat
-Przykro mi ale ja nie mam brata - powiedziałam z kpiną
-Kurwa Emma przestań!
-Co mam przestać? Może mam zapomnieć że uciekłeś z domu? Że mnie zostawiłeś? Że przez ciebie się załamałam? Chyba podziękuje, mam swoje życie w które nie masz prawa się wpierdalać - z każdym słowem moje frustracja rosła a ja się zbliżałam do chłopaka. Zdziwiłam go i to bardzo, mogłam odczytać każdą emocje zapisaną w jego oczach.
-Ja-a... Nie chciałem - zaczął się jąkać, na co ja prychnęłam.
On nie chciał? To kurwa jebany żart.
-Jer ? Kto to jest? - zapytał jakiś gostek z jego "gangu"
-Ymm Nick poznaj moją siostrę - po jego słowach jego znajomi zamilknęli i wgapiali się we mnie jak w malowane wrota, a ja zaczęłam się śmiać, nie jakoś z humorem tylko sucho, podobnie postąpili moi przyjaciele.
-Ty masz siostrę? - zapytał inny chłopak ciągle będąc w szoku
-Niestety te informacje już są nieaktualnie, przykro mi - powiedziałam z sarkazmem, przez twarz mojego brata przeszedł wyraz bólu
-Nie traktój mnie tak - szepnął cicho
-A jak kurwa ma cię traktować?! - do akcji wkroczył Niall - zastawiłeś ją w najbardziej potrzebnym momencie a teraz kurwa stoisz tu sobie i co myślisz do cholery jasnej?! Że wskoczy ci w ramiona i zacznie dziękować że wreszcie się pojawiłeś? To się kurwa pomyliłeś! Ona daje sobie świetnie rade bez ciebie! - zaczął krzyczeć, stałam tam w szoku tak samo jak reszta. Chłopak objął mnie w pasie i przysunął do siebie.
-A ty niby kim jesteś?!? Nikim! Zwykłym dzieciuchem ! - mój brat się wkurzył
-Jestem Niall Horan ! - powiedział z niezachwianą pewnością siebie, na co Jeremy stracił swoją odwage i zrobił lekki krok w tył
-Nie masz prawa tak do mnie mówić! To sprawa między mną a Emmą więc się nie wtrącaj!
-Już nie jesteś jej bratem! - dodał Ash który pojawił się obok mnie tak samo jak reszta. Otoczyli mnie, stali za mną murem, a ja widząc ich tak oddanych wzruszyłam się. Naprawdę nie sądziłam że tak bardzo... im na mnie zależy, a zwłaszcza Horanowi i jego ludziom. Czy mogę ich nazwać przyjaciółmi ? Zdecydowanie tak
-Oh naprawdę?! A kto niby nim jest? Może ty? - zapytał z kpiną człowiek Dorsów
-Nie... My nimi jesteśmy - powiedział pewnie loczek
-Koniec szopki - zarządził Jeremy - chcę pogadać z Emmą - dodał i ruszył w moją stronę, ale nie zrobił nawet kroku a został namierzony około dzięwięcioma pistoletami. Niall wyszedł przede mnie i załonił, ciągle nie puszczając mojej ręki którą przed chwilą chwycił.
-Tylko spróbuj - warknął groźnie. Ludzie mojego brata lekko mówiąc byli przerażeni - jesteście na naszym terenie i w każdej chwili możesz wąchać kwiatki od spodu
-Za kogo ty się uważasz człowieku! Nikt nie będzie mi bronił spotkanie z siostrą, a zwłaszcza jakiś idiota! - rozległ się strzał, który się wydobył jak się okazało z broni Horana który z zaciętą miną patrzył na każdego z osobna.
-Co tu się dzieje? - doszedł do nas głos nieznajomej osoby, chyba lidera gangu Dorsów - wyjaśni mi ktoś
-Alex weź proszę twojego człowieka bo zaraz zrównam go z ziemią - warknął blondyn
-Niall spokojnie, Jer o co tu chodzi? Masz jakieś problemy z tą dziewczyną? Nie chce się z tobą umuwić? Znajdziesz lepszą, nie widzisz że jest zajęta
-To jest kurwa moja siostra!! - ryknął wkurzony brat
-Oh to zmienia postać rzeczy, mów o co chodzi
-Poprostu ja sobie z nią rozmawiałem a Irwin i inni nam przeszkodzili!
-My nie rozmawialiśmy! Nie chcę z tobą rozmawiać i nie będę chciała - wtrąciłam się wściekła do rozmowy
-Mam pomysł - uśmiechnął się Alex
-Jaki?
-Pogadasz z nim - zaczął ale posłał mi znaczące spojrzenie gdy chciałam mu przerwać - pogadacie jeżeli ty przegrasz w wyścigu, jednakże jeżeli przegrasz omówicie swoje sprawy. Pasuje?
-Bez problemu wygram z wami - powiedziałam pewnie - jak wygram to odpuścicie? - upewniłam się
-Tak
-Jaki to wyścig ?
-Bez zasad - oznajmił i obserwował moją reakcje. Na zewnątrz pozostałam obojętna lecz w środku zakiełkował się niepokój. Takie wyścigi są niedozwolone w tych rejonach, ponieważ są bardziej niż niebezpieczne, nigdy nie wiadomo co się wydarzy. W tym nie ma zasad, trasa jest po całym mieście, po miejscach gdzie znajdują się ludzie, po lasach. Poprostu wszędzie i to mnie najbardziej niepokoi, ale czy jest wyścig którego nie wygrałam?
-Zgoda - odpowiedziałam pewnie
-Za pół godziny przy starcie - dodał i poszli w swoją stronę.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~* za tydzień epilog O.o czytałam komentarze, i niestety muszę dokończyć to opowiadanie i nie mam już pomysłów... nie gniewajcie się ♥ xx
Po chwili okazało się że...
Ja wygrałam! Moja przewaga nie była duża bo jedynie kilka centymetrów. Malik musiał spowolnić nagranie bardziej niż zwykle bo bez tego wydawałoby się że jest remis. Zaczęłam się cieszyć jak małe dziecko, a mulat wkurzony uderzył pięścią w ścianę obok niego.
-I kto tu jest lepszy? - zapytałam z cwanym uśmieszkiem na co warknął coś pod nosem.
-Nie słyszee... No dalej Zayn powiedz kto jest najlepszy - mruczałam
-Wygrałaś przypadkiem - powiedział w końcu
-Haha chyba sobie ze mnie kpisz! Nie umiesz przegrywać
-Ja nie umiem? To patrz - powiedział i zaczął zmierzać w stronę wyjścia z budynku, a ja z szerokim uśmiechem podążyłam za nim. Gdy już byliśmy na zewnątrz, na środku zebranego tłumu Malik uciszył publiczność.
-Ten wyścig wygrała Vivian! - krzyknął i objął mnie ramieniem, po chwili dodał - I w ten oto spoób pokazuję jej że umiem przegrywać. - zaczęłam się śmiać z jego powagi a po chwili chłopak do mnie dołączył. Coś a raczej ktoś przerwało mój śmiech, z impętem Niall się na mnie rzucił i zachłannie pocałował. Tłum zaczął wiwatować a blondyn z szerokim uśmiechem się ode mnie oderwał. Objęta przez mulata i jego przyjaciela omineliśmy mojego brata który stał w szoku z otwartą buzią. Chłopcy się zaśmiali z niego, a ja zignorowałam i poszliśmy do naszych znajomych.
-I co Emma wygrała? - zapytał ze śmiechem Louis
-Tak, ale to przez przypadek - powiedział Zayn, na co wszyscy wybuchli śmiechem
-Ej, a wygrana? - spytałam go z kpiącym uśmiechem, mulat przewrócił zirytowany oczami i opuścił ramię z moich barek, podążając w stronę podestu gdzie przebywał didżej. Powiedział mu coś o po chwili dostał miktrofon
-Yhym - zaczął - Niestety przegrałem, oczywiście przez przypadek - powiedział na co wszyscy zachichotali - więc z ciężkim sercem oddeję tytuł mistrza wyścigów motorowych Vivian! - widząc z jaką niechęcią i wstydem wymawia te słowa nie mogłam się powstrzymać przed śmiechem.
-Nie obrażaj się - rzuciłam do chłopaka który zszedł ze sceny i stał już koło nas.
-Nie wierzę że z tobą przegrałęm - jąknął nastolatek i się do mnie przytulił
-Ej a ty gdzie? - wzburzył się Horan i go odepchnął zajmując jego miejsce.
-Idziemy się napić! - krzyknął Calum. Wszyscy się na to zgodziliśmy i ruszyliśmy w stronę imprezy. Niestety ktoś nas zatrzymał, a mianowicie mój brat.
-Emma? - zapytał niepewnie
-A ty to kto? - udałam zdziwienie
-Nie udawaj że nie pamiętasz, Jeremy twój brat
-Przykro mi ale ja nie mam brata - powiedziałam z kpiną
-Kurwa Emma przestań!
-Co mam przestać? Może mam zapomnieć że uciekłeś z domu? Że mnie zostawiłeś? Że przez ciebie się załamałam? Chyba podziękuje, mam swoje życie w które nie masz prawa się wpierdalać - z każdym słowem moje frustracja rosła a ja się zbliżałam do chłopaka. Zdziwiłam go i to bardzo, mogłam odczytać każdą emocje zapisaną w jego oczach.
-Ja-a... Nie chciałem - zaczął się jąkać, na co ja prychnęłam.
On nie chciał? To kurwa jebany żart.
-Jer ? Kto to jest? - zapytał jakiś gostek z jego "gangu"
-Ymm Nick poznaj moją siostrę - po jego słowach jego znajomi zamilknęli i wgapiali się we mnie jak w malowane wrota, a ja zaczęłam się śmiać, nie jakoś z humorem tylko sucho, podobnie postąpili moi przyjaciele.
-Ty masz siostrę? - zapytał inny chłopak ciągle będąc w szoku
-Niestety te informacje już są nieaktualnie, przykro mi - powiedziałam z sarkazmem, przez twarz mojego brata przeszedł wyraz bólu
-Nie traktój mnie tak - szepnął cicho
-A jak kurwa ma cię traktować?! - do akcji wkroczył Niall - zastawiłeś ją w najbardziej potrzebnym momencie a teraz kurwa stoisz tu sobie i co myślisz do cholery jasnej?! Że wskoczy ci w ramiona i zacznie dziękować że wreszcie się pojawiłeś? To się kurwa pomyliłeś! Ona daje sobie świetnie rade bez ciebie! - zaczął krzyczeć, stałam tam w szoku tak samo jak reszta. Chłopak objął mnie w pasie i przysunął do siebie.
-A ty niby kim jesteś?!? Nikim! Zwykłym dzieciuchem ! - mój brat się wkurzył
-Jestem Niall Horan ! - powiedział z niezachwianą pewnością siebie, na co Jeremy stracił swoją odwage i zrobił lekki krok w tył
-Nie masz prawa tak do mnie mówić! To sprawa między mną a Emmą więc się nie wtrącaj!
-Już nie jesteś jej bratem! - dodał Ash który pojawił się obok mnie tak samo jak reszta. Otoczyli mnie, stali za mną murem, a ja widząc ich tak oddanych wzruszyłam się. Naprawdę nie sądziłam że tak bardzo... im na mnie zależy, a zwłaszcza Horanowi i jego ludziom. Czy mogę ich nazwać przyjaciółmi ? Zdecydowanie tak
-Oh naprawdę?! A kto niby nim jest? Może ty? - zapytał z kpiną człowiek Dorsów
-Nie... My nimi jesteśmy - powiedział pewnie loczek
-Koniec szopki - zarządził Jeremy - chcę pogadać z Emmą - dodał i ruszył w moją stronę, ale nie zrobił nawet kroku a został namierzony około dzięwięcioma pistoletami. Niall wyszedł przede mnie i załonił, ciągle nie puszczając mojej ręki którą przed chwilą chwycił.
-Tylko spróbuj - warknął groźnie. Ludzie mojego brata lekko mówiąc byli przerażeni - jesteście na naszym terenie i w każdej chwili możesz wąchać kwiatki od spodu
-Za kogo ty się uważasz człowieku! Nikt nie będzie mi bronił spotkanie z siostrą, a zwłaszcza jakiś idiota! - rozległ się strzał, który się wydobył jak się okazało z broni Horana który z zaciętą miną patrzył na każdego z osobna.
-Co tu się dzieje? - doszedł do nas głos nieznajomej osoby, chyba lidera gangu Dorsów - wyjaśni mi ktoś
-Alex weź proszę twojego człowieka bo zaraz zrównam go z ziemią - warknął blondyn
-Niall spokojnie, Jer o co tu chodzi? Masz jakieś problemy z tą dziewczyną? Nie chce się z tobą umuwić? Znajdziesz lepszą, nie widzisz że jest zajęta
-To jest kurwa moja siostra!! - ryknął wkurzony brat
-Oh to zmienia postać rzeczy, mów o co chodzi
-Poprostu ja sobie z nią rozmawiałem a Irwin i inni nam przeszkodzili!
-My nie rozmawialiśmy! Nie chcę z tobą rozmawiać i nie będę chciała - wtrąciłam się wściekła do rozmowy
-Mam pomysł - uśmiechnął się Alex
-Jaki?
-Pogadasz z nim - zaczął ale posłał mi znaczące spojrzenie gdy chciałam mu przerwać - pogadacie jeżeli ty przegrasz w wyścigu, jednakże jeżeli przegrasz omówicie swoje sprawy. Pasuje?
-Bez problemu wygram z wami - powiedziałam pewnie - jak wygram to odpuścicie? - upewniłam się
-Tak
-Jaki to wyścig ?
-Bez zasad - oznajmił i obserwował moją reakcje. Na zewnątrz pozostałam obojętna lecz w środku zakiełkował się niepokój. Takie wyścigi są niedozwolone w tych rejonach, ponieważ są bardziej niż niebezpieczne, nigdy nie wiadomo co się wydarzy. W tym nie ma zasad, trasa jest po całym mieście, po miejscach gdzie znajdują się ludzie, po lasach. Poprostu wszędzie i to mnie najbardziej niepokoi, ale czy jest wyścig którego nie wygrałam?
-Zgoda - odpowiedziałam pewnie
-Za pół godziny przy starcie - dodał i poszli w swoją stronę.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~* za tydzień epilog O.o czytałam komentarze, i niestety muszę dokończyć to opowiadanie i nie mam już pomysłów... nie gniewajcie się ♥ xx
sobota, 13 czerwca 2015
Rozdział 26
Pov Emma
Patrzyłam w szoku na swojego brata, na to jak się zmienił, zmęrzniał. Już nie jest tym samym nastolatkiem co kilka lat temu. Nie jest tym samym chłopakiem, a ja nie jestem tą samą dziewczyną. Pokaże mu że umiem sobie sama radzić, że daję radę bez niego. Jestem niezależna i jakiś tam chłopak w tym przypadku mój brat nie jest mi potrzebny.
Ten pożal się gang mojego brata szedł z dumą wypisaną na twarzy. Zobaczymy czy będzie taki zadowolony gdy mnie rozpozna, oczywiście jeżeli to wogle zrobi. Jego "przyjaciele" przystanęli przy swoich autach i przyglądali się wszystkim zebranym. Najbardziej wrzucający się w oczy był wysoki, umięśniony szatyn który prawdopodbnie był ich szefem, a Jeremy jego prawą ręką sądząc po jego zachowaniu. Gdy wzrok jego "dowódcy" zatrzymał się na mnie i chłopakach spojrzałam na niego wyzywając widząc jak się na mnie gapi. Powoli nie chcąc żeby pomyślał że się go boje czy coś odwróciłam się do chłopaków gestem ręki pokazując na osoby znajdujące się za mną. Jak na zawołanie Ashton się cały spiął i wilkiem patrzył na wyżej wymienionych.
-Uspokój się - mruknęłam do niego cicho
-Jak mam się uspokoić jeżeli widzę tu tego skurwysyna? - warknął wściekle
-Zaraz będzie wyścig pokażemy im kto tu rządzi - powiedział uśmiechając się pewnie co od razu odwzajemnił
-Wygrana jest nasza - dodał Zayn patrząc na mnie porozumiewawczo
-Oj kochanie nie bądź taki pewny siebie - dodałam słodkim głosem na co wszyscy wybuchli śmiechem włączając w to mnie i Mulata
-Ciągle masz nadzieje że ze mną wygrasz?
-Ja to wiem - odparłam pewnie
-Marzenia
-Już raz z tobą wygrałam jeżeli nie pamiętasz - wypomniałam mu na co zarumienił się. Nie wierze nieustraszony Malik się zarumienił
-Masz coś na policzkach - zrobiłam ruch ręką jakbym chciała mu dotknąć policzki.
-Ha ha bardzo śmieszne - zironizował chłopak
-No śmieszne
-Dzieci spokój - zarządził Liam - wyścigi samochodowe się zaraz zaczynają a wy się kłócicie
-Już idziemy - powiedzieliśmy równocześnie. Spojrzałam niego i wybuchliśmy śmiechem. Może będzie z niego niezły przyjaciel...
-Dalej - pogonił nas przygaszony Niall. Patrzyłam na niego przez chwilę ale przestając zwracać na niego uwagę poszłam za resztą.
-To kto się ściga?
-Niall i Michael
-Okey chłopcy idzie po swoje maszyny a my będziemy przy starcie - zarządził Sam. Wszyscy go posłuchali i już po chwili Clifford i Horan stali przy swoich autach, a my staliśmy na samym początku tłumu czekającego na start. Gestem ręki zostałam zawołana przez Nialla. Niepewnie do niego podeszłam ignorując natrętne spojrzenia innych.
-Co jest? - zapytałam patrząc na niego
-Dostanę buziaka na szczęście? - zapytał z szerokim uśmiechem, nie sztucznym czy chamskim, ale szczerym. Przez co wyglądał teraz młodziej o rok a może dwa.
-No nie wiem czy zasłużyłeś - zaśmiałam się
-Jak nie, jak tak - pochylił się nade mną
-Hmm muszę pomyśleć - udałam że się zastanawiam, ale nie udało mi się to długo bo poczułam miękkie wargi blondyna na swoich. Naprał na mnie trochę mocniej, nie całował brutalnie, tylko namiętnie. Chcąc czy nie chcąc odwzajemniłam pocałunek wolniej niż to on miał w planach, ale nie przejęłam się tym. Niech wie kto tu dominuje, a tą osobą jestem ja. Naszą jakże miłą chwilę przerwał głos organizatora który oznajmił że za chwilę zaczynają się wyścigi. Niechętnie się oderwałam od jego pulchnych ust i posłałam lekki uśmiech i odwróciłam się ruszając w stronę przyjaciół.
-Co to było? - zapytał z szerokim uśmiechem Ashton. Już wiedziałam co się za nim kryło.
-Nie to co myślisz - odparłam pewnie
-No wiesz to nie wyglądało na przypadkowy pocałunek, tylko jak coś więcej.
-Mylisz się, to tylko kilka niewinnych buziaków to nic nie znaczy
-Jeszcze się zdziwisz
-Sugerujesz coś? - miał już odpowiedzieć ale przerwał mu odgłos strzału, czyli początku wyścigu. Razem z chłopakami ustawiliśmy się na początku i czekaliśmy na rozwój akcji. Po kilku minutach na horyzoncie pojawili się uczestnicy którzy jechali łeb w łeb. Odszukałam auto Horana, które było na prowadzeniu. Blondyn był całkowicie skupiony na drodze, pierwszy raz go takiego widzę. Zaraz za nim jechał Clifford na równi z ktosiem z gangu mojego brata. Gdy do mety zostało tylko kilkanaście metrów tłum zaczął głośno się przekrzykiwać kto wygra. Mimo wszystko uśmiechnęłam się szeroko gdy pierwszy przejechał Niall. Drugi oczywiście był Michael który z wielkim uśmiechem satysfakcji przekroczył linię mety.
Niall nawet nie patrząc na innych podszedł do mnie i mocno pocałował. Nie powiem że się nie zdziwiłam, bo byłam strasznie zaskoczona jego reakcją, ale nie byłabym sobą gdybym tego nie odwzajemniła. Chłopak oderwał się ode mnie i cmoknął mnie w czoło. Potem wszystko się działo strasznie szybko, ludzie gratulujący blondynowi wygranej, on nie chcący mnie puścić, tajemnicze uśmiechy naszych przyjaciół. Nie minęła nawet chwila a ja razem z Zaynem staliśmy przy swoich motorach ustalając trasę tak abyśmy mieli przewagę.
ZAWODNICY NA START!
Podałam rękę Mulatowi i wsiadłam na swoją maszynę. Po lewej stronie stało pomarańczowe Ducati a dalej inne mniej szybkie pojazdy. Wreszcie przed nas wyszedł jakiś chłopak z pistoletem w ręce i odliczał do startu. Gdy rozległ się strzał wszyscy jak jeden mąż wystartowali. Wylądowałam prawie na samym początku, prawie. Pierwszy prowadził Zayn, następnie pomarańczowe Ducati i wreszcie ja. Szybko docisnęłam gazu i próbowałam wyprzedzić moich przeciwników takim sposobem znalazłam się na prowadzeniu razem z Zaynem który nie chciał odpuścić. Do tego osoba która jechała za nami nie chciała dać nam tak wygrać dlatego dzielnie walczyła o pierwsze miejsce. Po chwili wszyscy trzej byliśmy na początku. Kilka zakrętów i zwodzeń wyprowadziło Zayna na sam początek, co było według mnie błędem, ponieważ po chwili ukazał się nam most który się podnosił, a Malik jechał na najwyższych obrotach. Musiał trochę zwolnić przez co spadł na trzecie miejsce a o wygraną walczyłam ja i mandarynka (pomarańczowe Ducati). Został kilometr do mety, Mulat wyrównał ze mną. Cisnęłam gaz tak mocno jak się dało. Nie chciałam stracić swojego cennego motoru co by się stało gdybym przegrała. Było tylko kilka metrów do mety a Zayn się nie poddawał, chłopak za nami wjechał w ścianę stojącą za zakrętem. Do lini mety pozycja zmieniała się kilkanaście razy, a metę przekroczyliśmy niemal jednocześnie. Wściekła zeszłam z motoru, ale nie dałam po sobie znać że mnie to ruszyło. Obok mnie zaparkował czarnowłosy w podobnym nastroju do mojego.
-Remis? - zapytał mnie z kpiną
-Jak widać - mruknęłam - chyba że sprawdzimy w kamerach - dodałam ożywiona
-To jest pomysł - poparł mnie i razem ruszyliśmy do budynku ignorując ludzi którzy napierali na nas. Weszliśmy po schodach na samą górę do pokoju z monitoringiem. Zayn szybko zaczął coś klikać na komputerze i włączył jeszcze raz nagranie. Po chwili okazało się że...
Witajcie :P Mam smutnego newsa, ten rozdział jest przed ostatni :/ jeszcze jeden i epilog.
Mam pomysł na nowe opowiadanie ale nwm czy wapali xx
Patrzyłam w szoku na swojego brata, na to jak się zmienił, zmęrzniał. Już nie jest tym samym nastolatkiem co kilka lat temu. Nie jest tym samym chłopakiem, a ja nie jestem tą samą dziewczyną. Pokaże mu że umiem sobie sama radzić, że daję radę bez niego. Jestem niezależna i jakiś tam chłopak w tym przypadku mój brat nie jest mi potrzebny.
Ten pożal się gang mojego brata szedł z dumą wypisaną na twarzy. Zobaczymy czy będzie taki zadowolony gdy mnie rozpozna, oczywiście jeżeli to wogle zrobi. Jego "przyjaciele" przystanęli przy swoich autach i przyglądali się wszystkim zebranym. Najbardziej wrzucający się w oczy był wysoki, umięśniony szatyn który prawdopodbnie był ich szefem, a Jeremy jego prawą ręką sądząc po jego zachowaniu. Gdy wzrok jego "dowódcy" zatrzymał się na mnie i chłopakach spojrzałam na niego wyzywając widząc jak się na mnie gapi. Powoli nie chcąc żeby pomyślał że się go boje czy coś odwróciłam się do chłopaków gestem ręki pokazując na osoby znajdujące się za mną. Jak na zawołanie Ashton się cały spiął i wilkiem patrzył na wyżej wymienionych.
-Uspokój się - mruknęłam do niego cicho
-Jak mam się uspokoić jeżeli widzę tu tego skurwysyna? - warknął wściekle
-Zaraz będzie wyścig pokażemy im kto tu rządzi - powiedział uśmiechając się pewnie co od razu odwzajemnił
-Wygrana jest nasza - dodał Zayn patrząc na mnie porozumiewawczo
-Oj kochanie nie bądź taki pewny siebie - dodałam słodkim głosem na co wszyscy wybuchli śmiechem włączając w to mnie i Mulata
-Ciągle masz nadzieje że ze mną wygrasz?
-Ja to wiem - odparłam pewnie
-Marzenia
-Już raz z tobą wygrałam jeżeli nie pamiętasz - wypomniałam mu na co zarumienił się. Nie wierze nieustraszony Malik się zarumienił
-Masz coś na policzkach - zrobiłam ruch ręką jakbym chciała mu dotknąć policzki.
-Ha ha bardzo śmieszne - zironizował chłopak
-No śmieszne
-Dzieci spokój - zarządził Liam - wyścigi samochodowe się zaraz zaczynają a wy się kłócicie
-Już idziemy - powiedzieliśmy równocześnie. Spojrzałam niego i wybuchliśmy śmiechem. Może będzie z niego niezły przyjaciel...
-Dalej - pogonił nas przygaszony Niall. Patrzyłam na niego przez chwilę ale przestając zwracać na niego uwagę poszłam za resztą.
-To kto się ściga?
-Niall i Michael
-Okey chłopcy idzie po swoje maszyny a my będziemy przy starcie - zarządził Sam. Wszyscy go posłuchali i już po chwili Clifford i Horan stali przy swoich autach, a my staliśmy na samym początku tłumu czekającego na start. Gestem ręki zostałam zawołana przez Nialla. Niepewnie do niego podeszłam ignorując natrętne spojrzenia innych.
-Co jest? - zapytałam patrząc na niego
-Dostanę buziaka na szczęście? - zapytał z szerokim uśmiechem, nie sztucznym czy chamskim, ale szczerym. Przez co wyglądał teraz młodziej o rok a może dwa.
-No nie wiem czy zasłużyłeś - zaśmiałam się
-Jak nie, jak tak - pochylił się nade mną
-Hmm muszę pomyśleć - udałam że się zastanawiam, ale nie udało mi się to długo bo poczułam miękkie wargi blondyna na swoich. Naprał na mnie trochę mocniej, nie całował brutalnie, tylko namiętnie. Chcąc czy nie chcąc odwzajemniłam pocałunek wolniej niż to on miał w planach, ale nie przejęłam się tym. Niech wie kto tu dominuje, a tą osobą jestem ja. Naszą jakże miłą chwilę przerwał głos organizatora który oznajmił że za chwilę zaczynają się wyścigi. Niechętnie się oderwałam od jego pulchnych ust i posłałam lekki uśmiech i odwróciłam się ruszając w stronę przyjaciół.
-Co to było? - zapytał z szerokim uśmiechem Ashton. Już wiedziałam co się za nim kryło.
-Nie to co myślisz - odparłam pewnie
-No wiesz to nie wyglądało na przypadkowy pocałunek, tylko jak coś więcej.
-Mylisz się, to tylko kilka niewinnych buziaków to nic nie znaczy
-Jeszcze się zdziwisz
-Sugerujesz coś? - miał już odpowiedzieć ale przerwał mu odgłos strzału, czyli początku wyścigu. Razem z chłopakami ustawiliśmy się na początku i czekaliśmy na rozwój akcji. Po kilku minutach na horyzoncie pojawili się uczestnicy którzy jechali łeb w łeb. Odszukałam auto Horana, które było na prowadzeniu. Blondyn był całkowicie skupiony na drodze, pierwszy raz go takiego widzę. Zaraz za nim jechał Clifford na równi z ktosiem z gangu mojego brata. Gdy do mety zostało tylko kilkanaście metrów tłum zaczął głośno się przekrzykiwać kto wygra. Mimo wszystko uśmiechnęłam się szeroko gdy pierwszy przejechał Niall. Drugi oczywiście był Michael który z wielkim uśmiechem satysfakcji przekroczył linię mety.
Niall nawet nie patrząc na innych podszedł do mnie i mocno pocałował. Nie powiem że się nie zdziwiłam, bo byłam strasznie zaskoczona jego reakcją, ale nie byłabym sobą gdybym tego nie odwzajemniła. Chłopak oderwał się ode mnie i cmoknął mnie w czoło. Potem wszystko się działo strasznie szybko, ludzie gratulujący blondynowi wygranej, on nie chcący mnie puścić, tajemnicze uśmiechy naszych przyjaciół. Nie minęła nawet chwila a ja razem z Zaynem staliśmy przy swoich motorach ustalając trasę tak abyśmy mieli przewagę.
ZAWODNICY NA START!
Podałam rękę Mulatowi i wsiadłam na swoją maszynę. Po lewej stronie stało pomarańczowe Ducati a dalej inne mniej szybkie pojazdy. Wreszcie przed nas wyszedł jakiś chłopak z pistoletem w ręce i odliczał do startu. Gdy rozległ się strzał wszyscy jak jeden mąż wystartowali. Wylądowałam prawie na samym początku, prawie. Pierwszy prowadził Zayn, następnie pomarańczowe Ducati i wreszcie ja. Szybko docisnęłam gazu i próbowałam wyprzedzić moich przeciwników takim sposobem znalazłam się na prowadzeniu razem z Zaynem który nie chciał odpuścić. Do tego osoba która jechała za nami nie chciała dać nam tak wygrać dlatego dzielnie walczyła o pierwsze miejsce. Po chwili wszyscy trzej byliśmy na początku. Kilka zakrętów i zwodzeń wyprowadziło Zayna na sam początek, co było według mnie błędem, ponieważ po chwili ukazał się nam most który się podnosił, a Malik jechał na najwyższych obrotach. Musiał trochę zwolnić przez co spadł na trzecie miejsce a o wygraną walczyłam ja i mandarynka (pomarańczowe Ducati). Został kilometr do mety, Mulat wyrównał ze mną. Cisnęłam gaz tak mocno jak się dało. Nie chciałam stracić swojego cennego motoru co by się stało gdybym przegrała. Było tylko kilka metrów do mety a Zayn się nie poddawał, chłopak za nami wjechał w ścianę stojącą za zakrętem. Do lini mety pozycja zmieniała się kilkanaście razy, a metę przekroczyliśmy niemal jednocześnie. Wściekła zeszłam z motoru, ale nie dałam po sobie znać że mnie to ruszyło. Obok mnie zaparkował czarnowłosy w podobnym nastroju do mojego.
-Remis? - zapytał mnie z kpiną
-Jak widać - mruknęłam - chyba że sprawdzimy w kamerach - dodałam ożywiona
-To jest pomysł - poparł mnie i razem ruszyliśmy do budynku ignorując ludzi którzy napierali na nas. Weszliśmy po schodach na samą górę do pokoju z monitoringiem. Zayn szybko zaczął coś klikać na komputerze i włączył jeszcze raz nagranie. Po chwili okazało się że...
Witajcie :P Mam smutnego newsa, ten rozdział jest przed ostatni :/ jeszcze jeden i epilog.
Mam pomysł na nowe opowiadanie ale nwm czy wapali xx
sobota, 6 czerwca 2015
Rozdział 25
Pov Emma
Szykujemy się do wyścigów!
Wszyscy jak na komendę ruszyli do swoich pokoi się przygotować, tylko ja i Niall byliśmy już ubrani i gotowi. Skoro mam brać udział w wyścigach to powinnam sprawdzić swoją maszynę, niestety nie ma już Alana który mi to zrobi. Z tą myślą wstałam z krzesełka i zaczęłam zmierzać w stronę holu gdzie ubrałam swoje czarne vansy. Gdy miałam już rękę na klamce dobiegł mnie głos Horana
-A ty dokąd?
- Co cię to?
-Po prostu się pytam
-Idę zrobić przegląd motoru - sama nawet nie wiem czemu mu to powiedziałam, przez niego coraz bardziej dziwnie się czuję, to nie jest normalne
-Idę z tobą
-Nie potrzebuję pomocy
-Czy ja pytałem? - powiedział i ubrał takie same buty jak ja tylko kilka rozmiarów większe od moich
-Dobra- mruknęłam. Chłopak uśmiechnął się szeroko i i chwycił mnie za rękę wychodząc z domu. Na początku chciałam ją wyrwać ale uczucie które temu towarzyszyło było na prawdę miłe i nie chciałam się go pozbywać. Pociągnął mnie za sobą do swojego auta. Wsiadłam do środka i od razu zapięłam pas. Po chwili obok mnie siedział blondyn.
-Gdzie jedziemy? - zapytał po odpaleniu silnika
-Wiesz gdzie jest warsztat u Alana? - zapytałam czując lekkie ukłucie w sercu przypominając sobie śmierć przyjaciela
-Yhym, to jest na końcu miasta, chciałaś iść tam sama? - zapytał lekko wkurzony
-Mały spacer mi nie zaszkodzi
-Mały - prychnął i zamilknął, włączył radio i zaczął nucić jakąś piosenkę której nie znałam. Wzruszyłam ramionami i wsłuchałam się w melodie.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z auta i podeszliśmy do drzwi warsztatu.
-Masz klucze? - zapytał mój towarzysz pomachałam mu wcześniej wymienionym przedmiotem przed oczami i włożyłam do zamka. Powoli weszliśmy do środka zapalając światło po drodze. Gdy pomieszczenie było już całkowicie oświetlone ukazały się nam wszystkie moje i chłopaków maszyny. Po prawej stronie były auta, po środku motory których było zdecydowanie więcej, a pod ścianą profesjonalny sprzęt i różnorodne narzędzie. Uśmiechnęłam się pod nosem gdy z ust blondyna wyleciało ciche "wow"
-To zabieramy się do roboty? - zapytałam ściągając swoją kurtkę.
-Jasne
-Dobra to czym pojedziesz? - pokazał cały rząd ścigaczów
-Hmm jeszcze nie wiem, czymś na pewno
-Ha, to ja to też wiem, może tym co? - powiedział i podszedł do Suzuki Hayabusa
-Właściwie czemu nie
-Skąd ty go masz?
-Z dostawy, mam znajomych w Tokio i mi załatwili - odparłam zwyczajnie
-Też taki bym chciał - westchnął
-Robi wrażenie co?
-I to jakie...
-Okey koniec pogaduszek, zaczynamy?
-Jasne, gdzie masz klucze?
-Są tam - wskazałam na czerwoną szafkę pod ścianą - czekaj - dodałam gdy zaczął się tam kierować
-Co?
-Przebierz się bo jak stąd wyjdziesz to taki czysty nie będziesz - powiedziałam poważnie, sama nie raz przyszłam do warsztatu chwilę po prysznicu, a gdy wracałam do domu to wyglądałam jakbym się nie myła przynajmniej przez miesiąc.
-Powiedz prosto z mostu że chcesz popatrzeć - odpowedział z pewnym siebie uśmieszkiem
-Co? Nie mam na co patrzeć - prychnęłam
-Na mnie księżniczko, patrz na mnie - powiedział o wiele niższym tonem niż przed chwilą, wolnym krokiem podszedł do mnie popchnął mnie lekko acz stanowczo na motor za mną i spojrzał mi w oczy - patrz na mnie - powtórzył i zbliżył twarz do mojej. Jego niebieskie oczy wydawały się głębsze i intesywniejsze niż zazwyczaj, nie to że patrzyłam mu kiedykolwiek w oczy. Nie dając po sobie poznać że choć trochę rusza mnie jego zachowanie, patrzyłam mu hardo w niebieskie oceany, a on się ciągle zbliżał. Między naszymi ustami była strasznie mała odległość ledwie kilka milimetrów ale wciąż za duża.
Zdążyłam mrugnąć oczami a jego usta wylądowały na moich. Całował mnie delikatnie ale i namiętnie. Nasz usta zderzały się ze sobą, w pokoju było słychać tylko przyspieszone oddechy. Wplątałam palce w jego miękkie włosy, a jego dłonie powędrowały na moje biodra. Z jego ust wyleciało ciche warknięcie gdy pociągnęłam go trochę za mocno za włosy. Moje usta zaczęły powoli boleć od spragnionych i namiętnych pocałunków lecz nie chciałam tego przerwać, dziwne ale podobało mi się to. Ta delikatność ale i namiętność, spokój ale i też burza. Wszystko było tak sprzeczne ale i fantastyczne, oboje byliśmy sprzeczni, całkowicie różni i tylko ja chyba to dostrzegałam. Jego nie obchodziły konsekwencje naszych czynów lub zachowań, dla niego liczyła się chwila, działanie na zasadzie chwili. Najdziwniejsze jest chyba to że tydzień temu dałabym wszystko żeby go zniszczyć, a teraz się z nim całuję, prawdopodobnie byłam z nim w łóżku i tylko on nie licząc Davida rozumie mnie w jakimś stopniu.
Oderwaliśmy się od siebie gdy zabrakło nam powietrza, chłopak ciągle patrząc mi w oczy uspokajał swój oddech.
-Teraz możemy pracować - powiedział z szczerym uśmiechem i cmoknął mnie szybko w usta. Puścił mnie i zaczął ściągać koszulkę. Wzięłam głęboki oddech i odsunęłam się od maszyny. Tak samo jak blondyn ściągnęłam swoją koszulkę i podeszłam do szafki z narzędziami wyciągając klucze i inne przedmioty które mogą nam pomóc w przeglądzie mojego Suzuki.
-Łap - powiedziałam mu i rzuciłam klucz do wentli. Wzięłam resztę narzędzi i stanęłam obok chłopaka, przed motorem
-Czy damy rade? - zapytał z uśmiechem?
-Tak damy radę! - powiedziałam ze śmiechem i zaczęliśmy pracować
*3 godziny później*
Cali w smarze ale i z uśmiechami odsunęliśmy się od mojego motoru który wyglądał teraz jak ósmy cud świata.
-Wykonaliśmy świetną robotę - powiedziałam z zachwytem patrząc na maszynę
-Tak, wygląda genialnie
-To co? Bierzemy ją i idziemy do domu? - zapytał po chwili blondyn
-Tak, mamy półtora godziny do wyścigu
-Ale ten czas zleciał - westchnął
-Yhym, dobra bierzemy go - powiedziałam i podeszłam do Suzuki. Niall wyjął zabezpieczenie i powoli zaczęliśmy go pchać na dwór
-Tylko jak go weźmiemy do domu? - zapytałam po chwili
-Co ty byś beze mnie zrobiła kobieto? Zadzwonię do chłopaków żeby przyjechali z naczepą i go zawieźli na miejsce wyścigu okey?
-Stoi, to dzwoń i jedziemy do domu - powiedziałam i poszłam do samochodu, a chłopak dzwonił do przyjaciela. Po chwili byliśmy w drodze do domu.
-Powiesz mi o co chodzi z twoim bratem? - przerwał ciszę Niall
-Czyli? Opowiedziałam wam wszystko - powiedziałam spięta
-Nie kłam okey? Może inni nie zauważyli ale było widać że nie mówiłaś wszystkiego
-Po co ci to wiedzieć?
-Jestem ciekawy
-Ale w tym nie ma nic ciekawego czy intesującego po prostu brat mnie zostawił
-Na pewno nie bez powodu
-Sugerujesz coś?
-Nie, jasne że nie. Po prostu nie sądzę żeby od tak sobie poszedł
-Miałam problemy w domu okey?
-Jakie problemy? - zapytał zainteresowany
-Tata nie żył, matka miała nowego przydupasa który nas bił, a sama to ignorowała czasami też nas uderzyła
-Ale to nie wszystko - powiedział pewnie
-Nie Tom czasami, ymm się do mnie dobierał - powiedziałam cicho
-A to sukinsyn! - walnął pięścią w kierownice
-Było minęło, nie przejmuj się to przeszłość
-Ale...
-Cicho, nawet nie wiem czemu ci to powiedziałam - wysiadłam z samochodu bo akurat dojechaliśmy do domu. Szybko poszłam na górę do pokoju i wzięłam szybki prysznic. Umyta poszłam do pokoju i wybrałam pierwszy lepszy strój, dziś wypadło na czarne rurki i obcisłą bokserkę tego samego koloru. Do kompletu ubrałam jeszcze czarne vansy i skurzaną kurtkę. Ubrana już zrobiłam szybkie kreski na oczach i zeszłam na dół gdzie byli już prawie wszyscy. Brakowało tylko Malika który po chwili zszedł na dół i całą grupą poszliśmy do samochodów jadąc na wyścigi.
-Gdzie oni są? - zapytał Harry gdy wysiedliśmy z aut i patrzyliśmy na ludzi którzy przepychali się aby być jak najbliżej toru
-Może jeszcze ich nie ma - powiedziałam zamyślona
-To zaraz się pojawią - powiedział Ash. Powolnym krokiem ruszyliśmy w stronę naszych maszyn. Nie rozglądałam się jakoś specjalnie, ale byłam ciekawa czy się zmienił, jak teraz wygląda.
-Tam są - powiedział i pokazał ręką stronę z której szło pięciu chłopaków. W oczy od razu rzucił się wysoki, przystojny brunet.
Mój brat...
Szykujemy się do wyścigów!
Wszyscy jak na komendę ruszyli do swoich pokoi się przygotować, tylko ja i Niall byliśmy już ubrani i gotowi. Skoro mam brać udział w wyścigach to powinnam sprawdzić swoją maszynę, niestety nie ma już Alana który mi to zrobi. Z tą myślą wstałam z krzesełka i zaczęłam zmierzać w stronę holu gdzie ubrałam swoje czarne vansy. Gdy miałam już rękę na klamce dobiegł mnie głos Horana
-A ty dokąd?
- Co cię to?
-Po prostu się pytam
-Idę zrobić przegląd motoru - sama nawet nie wiem czemu mu to powiedziałam, przez niego coraz bardziej dziwnie się czuję, to nie jest normalne
-Idę z tobą
-Nie potrzebuję pomocy
-Czy ja pytałem? - powiedział i ubrał takie same buty jak ja tylko kilka rozmiarów większe od moich
-Dobra- mruknęłam. Chłopak uśmiechnął się szeroko i i chwycił mnie za rękę wychodząc z domu. Na początku chciałam ją wyrwać ale uczucie które temu towarzyszyło było na prawdę miłe i nie chciałam się go pozbywać. Pociągnął mnie za sobą do swojego auta. Wsiadłam do środka i od razu zapięłam pas. Po chwili obok mnie siedział blondyn.
-Gdzie jedziemy? - zapytał po odpaleniu silnika
-Wiesz gdzie jest warsztat u Alana? - zapytałam czując lekkie ukłucie w sercu przypominając sobie śmierć przyjaciela
-Yhym, to jest na końcu miasta, chciałaś iść tam sama? - zapytał lekko wkurzony
-Mały spacer mi nie zaszkodzi
-Mały - prychnął i zamilknął, włączył radio i zaczął nucić jakąś piosenkę której nie znałam. Wzruszyłam ramionami i wsłuchałam się w melodie.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z auta i podeszliśmy do drzwi warsztatu.
-Masz klucze? - zapytał mój towarzysz pomachałam mu wcześniej wymienionym przedmiotem przed oczami i włożyłam do zamka. Powoli weszliśmy do środka zapalając światło po drodze. Gdy pomieszczenie było już całkowicie oświetlone ukazały się nam wszystkie moje i chłopaków maszyny. Po prawej stronie były auta, po środku motory których było zdecydowanie więcej, a pod ścianą profesjonalny sprzęt i różnorodne narzędzie. Uśmiechnęłam się pod nosem gdy z ust blondyna wyleciało ciche "wow"
-To zabieramy się do roboty? - zapytałam ściągając swoją kurtkę.
-Jasne
-Dobra to czym pojedziesz? - pokazał cały rząd ścigaczów
-Hmm jeszcze nie wiem, czymś na pewno
-Ha, to ja to też wiem, może tym co? - powiedział i podszedł do Suzuki Hayabusa
-Właściwie czemu nie
-Skąd ty go masz?
-Z dostawy, mam znajomych w Tokio i mi załatwili - odparłam zwyczajnie
-Też taki bym chciał - westchnął
-Robi wrażenie co?
-I to jakie...
-Okey koniec pogaduszek, zaczynamy?
-Jasne, gdzie masz klucze?
-Są tam - wskazałam na czerwoną szafkę pod ścianą - czekaj - dodałam gdy zaczął się tam kierować
-Co?
-Przebierz się bo jak stąd wyjdziesz to taki czysty nie będziesz - powiedziałam poważnie, sama nie raz przyszłam do warsztatu chwilę po prysznicu, a gdy wracałam do domu to wyglądałam jakbym się nie myła przynajmniej przez miesiąc.
-Powiedz prosto z mostu że chcesz popatrzeć - odpowedział z pewnym siebie uśmieszkiem
-Co? Nie mam na co patrzeć - prychnęłam
-Na mnie księżniczko, patrz na mnie - powiedział o wiele niższym tonem niż przed chwilą, wolnym krokiem podszedł do mnie popchnął mnie lekko acz stanowczo na motor za mną i spojrzał mi w oczy - patrz na mnie - powtórzył i zbliżył twarz do mojej. Jego niebieskie oczy wydawały się głębsze i intesywniejsze niż zazwyczaj, nie to że patrzyłam mu kiedykolwiek w oczy. Nie dając po sobie poznać że choć trochę rusza mnie jego zachowanie, patrzyłam mu hardo w niebieskie oceany, a on się ciągle zbliżał. Między naszymi ustami była strasznie mała odległość ledwie kilka milimetrów ale wciąż za duża.
Zdążyłam mrugnąć oczami a jego usta wylądowały na moich. Całował mnie delikatnie ale i namiętnie. Nasz usta zderzały się ze sobą, w pokoju było słychać tylko przyspieszone oddechy. Wplątałam palce w jego miękkie włosy, a jego dłonie powędrowały na moje biodra. Z jego ust wyleciało ciche warknięcie gdy pociągnęłam go trochę za mocno za włosy. Moje usta zaczęły powoli boleć od spragnionych i namiętnych pocałunków lecz nie chciałam tego przerwać, dziwne ale podobało mi się to. Ta delikatność ale i namiętność, spokój ale i też burza. Wszystko było tak sprzeczne ale i fantastyczne, oboje byliśmy sprzeczni, całkowicie różni i tylko ja chyba to dostrzegałam. Jego nie obchodziły konsekwencje naszych czynów lub zachowań, dla niego liczyła się chwila, działanie na zasadzie chwili. Najdziwniejsze jest chyba to że tydzień temu dałabym wszystko żeby go zniszczyć, a teraz się z nim całuję, prawdopodobnie byłam z nim w łóżku i tylko on nie licząc Davida rozumie mnie w jakimś stopniu.
Oderwaliśmy się od siebie gdy zabrakło nam powietrza, chłopak ciągle patrząc mi w oczy uspokajał swój oddech.
-Teraz możemy pracować - powiedział z szczerym uśmiechem i cmoknął mnie szybko w usta. Puścił mnie i zaczął ściągać koszulkę. Wzięłam głęboki oddech i odsunęłam się od maszyny. Tak samo jak blondyn ściągnęłam swoją koszulkę i podeszłam do szafki z narzędziami wyciągając klucze i inne przedmioty które mogą nam pomóc w przeglądzie mojego Suzuki.
-Łap - powiedziałam mu i rzuciłam klucz do wentli. Wzięłam resztę narzędzi i stanęłam obok chłopaka, przed motorem
-Czy damy rade? - zapytał z uśmiechem?
-Tak damy radę! - powiedziałam ze śmiechem i zaczęliśmy pracować
*3 godziny później*
Cali w smarze ale i z uśmiechami odsunęliśmy się od mojego motoru który wyglądał teraz jak ósmy cud świata.
-Wykonaliśmy świetną robotę - powiedziałam z zachwytem patrząc na maszynę
-Tak, wygląda genialnie
-To co? Bierzemy ją i idziemy do domu? - zapytał po chwili blondyn
-Tak, mamy półtora godziny do wyścigu
-Ale ten czas zleciał - westchnął
-Yhym, dobra bierzemy go - powiedziałam i podeszłam do Suzuki. Niall wyjął zabezpieczenie i powoli zaczęliśmy go pchać na dwór
-Tylko jak go weźmiemy do domu? - zapytałam po chwili
-Co ty byś beze mnie zrobiła kobieto? Zadzwonię do chłopaków żeby przyjechali z naczepą i go zawieźli na miejsce wyścigu okey?
-Stoi, to dzwoń i jedziemy do domu - powiedziałam i poszłam do samochodu, a chłopak dzwonił do przyjaciela. Po chwili byliśmy w drodze do domu.
-Powiesz mi o co chodzi z twoim bratem? - przerwał ciszę Niall
-Czyli? Opowiedziałam wam wszystko - powiedziałam spięta
-Nie kłam okey? Może inni nie zauważyli ale było widać że nie mówiłaś wszystkiego
-Po co ci to wiedzieć?
-Jestem ciekawy
-Ale w tym nie ma nic ciekawego czy intesującego po prostu brat mnie zostawił
-Na pewno nie bez powodu
-Sugerujesz coś?
-Nie, jasne że nie. Po prostu nie sądzę żeby od tak sobie poszedł
-Miałam problemy w domu okey?
-Jakie problemy? - zapytał zainteresowany
-Tata nie żył, matka miała nowego przydupasa który nas bił, a sama to ignorowała czasami też nas uderzyła
-Ale to nie wszystko - powiedział pewnie
-Nie Tom czasami, ymm się do mnie dobierał - powiedziałam cicho
-A to sukinsyn! - walnął pięścią w kierownice
-Było minęło, nie przejmuj się to przeszłość
-Ale...
-Cicho, nawet nie wiem czemu ci to powiedziałam - wysiadłam z samochodu bo akurat dojechaliśmy do domu. Szybko poszłam na górę do pokoju i wzięłam szybki prysznic. Umyta poszłam do pokoju i wybrałam pierwszy lepszy strój, dziś wypadło na czarne rurki i obcisłą bokserkę tego samego koloru. Do kompletu ubrałam jeszcze czarne vansy i skurzaną kurtkę. Ubrana już zrobiłam szybkie kreski na oczach i zeszłam na dół gdzie byli już prawie wszyscy. Brakowało tylko Malika który po chwili zszedł na dół i całą grupą poszliśmy do samochodów jadąc na wyścigi.
-Gdzie oni są? - zapytał Harry gdy wysiedliśmy z aut i patrzyliśmy na ludzi którzy przepychali się aby być jak najbliżej toru
-Może jeszcze ich nie ma - powiedziałam zamyślona
-To zaraz się pojawią - powiedział Ash. Powolnym krokiem ruszyliśmy w stronę naszych maszyn. Nie rozglądałam się jakoś specjalnie, ale byłam ciekawa czy się zmienił, jak teraz wygląda.
-Tam są - powiedział i pokazał ręką stronę z której szło pięciu chłopaków. W oczy od razu rzucił się wysoki, przystojny brunet.
Mój brat...
Subskrybuj:
Posty (Atom)