sobota, 20 czerwca 2015

Rozdział 27

Pov Emma

Po chwili okazało się że...
Ja wygrałam! Moja przewaga nie była duża bo jedynie kilka centymetrów. Malik musiał spowolnić nagranie bardziej niż zwykle bo bez tego wydawałoby się że jest remis. Zaczęłam się cieszyć jak małe dziecko, a mulat wkurzony uderzył pięścią w ścianę obok niego.
-I kto tu jest lepszy? - zapytałam z cwanym uśmieszkiem na co warknął coś pod nosem.
-Nie słyszee... No dalej Zayn powiedz kto jest najlepszy - mruczałam
-Wygrałaś przypadkiem - powiedział w końcu
-Haha chyba sobie ze mnie kpisz! Nie umiesz przegrywać
-Ja nie umiem? To patrz - powiedział i zaczął zmierzać w stronę wyjścia z budynku, a ja z szerokim uśmiechem podążyłam za nim. Gdy już byliśmy na zewnątrz, na środku zebranego tłumu Malik uciszył publiczność.
-Ten wyścig wygrała Vivian! - krzyknął i objął mnie ramieniem, po chwili dodał - I w ten oto spoób pokazuję jej że umiem przegrywać. - zaczęłam się śmiać z jego powagi a po chwili chłopak do mnie dołączył. Coś a raczej ktoś przerwało mój śmiech, z impętem Niall się na mnie rzucił i zachłannie pocałował. Tłum zaczął wiwatować a blondyn z szerokim uśmiechem się ode mnie oderwał. Objęta przez mulata i jego przyjaciela omineliśmy mojego brata który stał w szoku z otwartą buzią. Chłopcy się zaśmiali z niego, a ja zignorowałam i poszliśmy do naszych znajomych.
-I co Emma wygrała? - zapytał ze śmiechem Louis
-Tak, ale to przez przypadek - powiedział Zayn, na co wszyscy wybuchli śmiechem
-Ej, a wygrana? - spytałam go z kpiącym uśmiechem, mulat przewrócił zirytowany oczami i opuścił ramię z moich barek, podążając w stronę podestu gdzie przebywał didżej. Powiedział mu coś o po chwili dostał miktrofon
-Yhym - zaczął - Niestety przegrałem, oczywiście przez przypadek - powiedział na co wszyscy zachichotali - więc z ciężkim sercem oddeję tytuł mistrza wyścigów motorowych Vivian! - widząc z jaką niechęcią i wstydem wymawia te słowa nie mogłam się powstrzymać przed śmiechem.
-Nie obrażaj się - rzuciłam do chłopaka który zszedł ze sceny i stał już koło nas.
-Nie wierzę że z tobą przegrałęm - jąknął nastolatek i się do mnie przytulił
-Ej a ty gdzie? - wzburzył się Horan i go odepchnął zajmując jego miejsce.
-Idziemy się napić! - krzyknął Calum. Wszyscy się na to zgodziliśmy i ruszyliśmy w stronę imprezy. Niestety ktoś nas zatrzymał, a mianowicie mój brat.
-Emma? - zapytał niepewnie
-A ty to kto? - udałam zdziwienie
-Nie udawaj że nie pamiętasz, Jeremy twój brat
-Przykro mi ale ja nie mam brata - powiedziałam z kpiną
-Kurwa Emma przestań!
-Co mam przestać? Może mam zapomnieć że uciekłeś z domu? Że mnie zostawiłeś? Że przez ciebie się załamałam? Chyba podziękuje, mam swoje życie w które nie masz prawa się wpierdalać - z każdym słowem moje frustracja rosła a ja się zbliżałam do chłopaka. Zdziwiłam go i to bardzo, mogłam odczytać każdą emocje zapisaną w jego oczach.
-Ja-a... Nie chciałem - zaczął się jąkać, na co ja prychnęłam.
On nie chciał? To kurwa jebany żart.
-Jer ? Kto to jest? - zapytał jakiś gostek z jego "gangu"
-Ymm Nick poznaj moją siostrę - po jego słowach jego znajomi zamilknęli i wgapiali się we mnie jak w malowane wrota, a ja zaczęłam się śmiać, nie jakoś z humorem tylko sucho, podobnie postąpili moi przyjaciele.
-Ty masz siostrę? - zapytał inny chłopak ciągle będąc w szoku
-Niestety te informacje już są nieaktualnie, przykro mi - powiedziałam z sarkazmem, przez twarz mojego brata przeszedł wyraz bólu
-Nie traktój mnie tak - szepnął cicho
-A jak kurwa ma cię traktować?! - do akcji wkroczył Niall - zastawiłeś ją w najbardziej potrzebnym momencie a teraz kurwa stoisz tu sobie i co myślisz do cholery jasnej?! Że wskoczy ci w ramiona i zacznie dziękować że wreszcie się pojawiłeś? To się kurwa pomyliłeś! Ona daje sobie świetnie rade bez ciebie! - zaczął krzyczeć, stałam tam w szoku tak samo jak reszta. Chłopak objął mnie w pasie i przysunął do siebie.
-A ty niby kim jesteś?!? Nikim! Zwykłym dzieciuchem ! - mój brat się wkurzył
-Jestem Niall Horan ! - powiedział z niezachwianą pewnością siebie, na co Jeremy stracił swoją odwage i zrobił lekki krok w tył
-Nie masz prawa tak do mnie mówić! To sprawa między mną a Emmą więc się nie wtrącaj!
-Już nie jesteś jej bratem! - dodał Ash który pojawił się obok mnie tak samo jak reszta. Otoczyli mnie, stali za mną murem, a ja widząc ich tak oddanych wzruszyłam się. Naprawdę nie sądziłam że tak bardzo... im  na mnie zależy, a zwłaszcza Horanowi i jego ludziom. Czy mogę ich nazwać przyjaciółmi ? Zdecydowanie tak
-Oh naprawdę?! A kto niby nim jest? Może ty? - zapytał z kpiną  człowiek Dorsów
-Nie... My nimi jesteśmy - powiedział pewnie loczek
-Koniec szopki - zarządził Jeremy - chcę pogadać z Emmą - dodał i ruszył w moją stronę, ale nie zrobił nawet kroku a został namierzony około dzięwięcioma pistoletami. Niall wyszedł przede mnie i załonił, ciągle nie puszczając mojej ręki którą przed chwilą chwycił.
-Tylko spróbuj - warknął groźnie. Ludzie mojego brata lekko mówiąc byli przerażeni - jesteście na naszym terenie i w każdej chwili możesz wąchać kwiatki od spodu
-Za kogo ty się uważasz człowieku! Nikt nie będzie mi bronił spotkanie z siostrą, a zwłaszcza jakiś idiota! - rozległ się strzał, który się wydobył jak się okazało z broni Horana który z zaciętą miną patrzył na każdego z osobna.
-Co tu się dzieje? - doszedł do nas głos nieznajomej osoby, chyba lidera gangu Dorsów - wyjaśni mi ktoś
-Alex weź proszę twojego człowieka bo zaraz zrównam go z ziemią - warknął blondyn
-Niall spokojnie, Jer o co tu chodzi? Masz jakieś problemy z tą dziewczyną? Nie chce się z tobą umuwić? Znajdziesz lepszą, nie widzisz że jest zajęta
-To jest kurwa moja siostra!! - ryknął wkurzony brat
-Oh to zmienia postać rzeczy, mów o co chodzi
-Poprostu ja sobie z nią rozmawiałem a Irwin i inni nam przeszkodzili!
-My nie rozmawialiśmy! Nie chcę z tobą rozmawiać i nie będę chciała - wtrąciłam się wściekła do rozmowy
-Mam pomysł - uśmiechnął się Alex
-Jaki?
-Pogadasz z nim - zaczął ale posłał mi znaczące spojrzenie gdy chciałam mu przerwać - pogadacie jeżeli ty przegrasz w wyścigu, jednakże jeżeli przegrasz omówicie swoje sprawy. Pasuje?
-Bez problemu wygram z wami - powiedziałam pewnie - jak wygram to odpuścicie? - upewniłam się
-Tak
-Jaki to wyścig ?
-Bez zasad - oznajmił i obserwował moją reakcje. Na zewnątrz pozostałam obojętna lecz w środku zakiełkował się niepokój. Takie wyścigi są niedozwolone w tych rejonach, ponieważ są bardziej niż niebezpieczne, nigdy nie wiadomo co się wydarzy. W tym nie ma zasad, trasa jest po całym mieście, po miejscach gdzie znajdują się ludzie, po lasach. Poprostu wszędzie i to mnie najbardziej niepokoi, ale czy jest wyścig którego nie wygrałam?
-Zgoda - odpowiedziałam pewnie
-Za pół godziny przy starcie - dodał i poszli w swoją stronę.


~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~* za tydzień epilog O.o  czytałam komentarze, i niestety muszę dokończyć to opowiadanie i nie mam już pomysłów... nie gniewajcie się ♥ xx

2 komentarze:

  1. Genialny! Horan, kocham cię! Proszę nie kończ! Kocham no i czekam xD

    OdpowiedzUsuń
  2. :(((( nie chce końca :'(
    Kurcze strasznie spodobało mi się to ff :(

    OdpowiedzUsuń