sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 8

Pov Emma
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez niezasłoniętę okno. Lekko się podniosłam i nieprzytomnym wzrokiem rozejrzałam się po pokoju. W całym pomiestrzeniu było bardzo jasno. Ciężko westchnęłam i z powrotem rzuciłam się na poduszki. Gdy powoli odpływałam do własnej krainy ktoś musiał mi to bezczelnie przerwać. Z hukiem do pokoju wpadł David w ręczniku. Jęknęłam i powoli wstałam z łóżka. Nie ma mowy żebym znowu zasnęła. Chłopak słodko się uśmiechnął i pocałował mnie w policzek na powitanie.
 Mruknęłam ciche hej i poszłam do łazienki. Szybko rozebrałam się z ubrań i weszłam pod prysznic. Z chłodną wodą czułam odchodzące zmęczenie. Orzeźwiona już tanecznym krokiem wyskoczyłam z pod prysznica. Wytarłam się ręcznikiem. Chciałam już się ubierać, ale zobaczyłam że nie wzięłam ubrań. Owinięta puchatym materiałem wyszłam z łazienki i ruszyłam w stronę szafy. W pokoju było pusto. David pewnie poszedł zrobić śniadanie.
Wzięłam pierwsze lepsze ciuchy. Wypadło na granatowe rurki które doskonale opinały mi nogi i czarną bokserkę. Na to górę wybrałam jeszcze niebiesko-czerwoną koszulę w kratę. Z  przygotowanym zestawem ponownie wróciłam do łazienki. Szybko przebrałam się w przygotowane przed chwilą ubrania. Umyłam zęby i zrobiłam lekki makijaż. Ostatni raz spojrzałam w lustro i się uśmiechnęłam. Spakowałam się do szkoły. Dziwne nie mam kaca po wczorajszym.
 Nie myśląc dłużej o akcji z wczoraj zbiegłam na dół. Od razu do moich nozdrzy dostał się cudowny zapach naleśników. Po kilku sekundach weszłam do kuchni z wielkim uśmiechem na twarzy.
-A ty co taka wesoła?- spytał zdziwiony Calum. Mało kiedy mam dobry humor chyba że mam jakiś powód. Ale dzisiaj rozpierała mnie energia z niewiadomych przyczyn. Mam przeczucie że to nie skończy się dobrze, ale nie będę się martwiła na zapas.
-Bez powodu- odparłam z wzruszeniem ramion. Usiadłam na wolnym krześle i po chwili przede mną pojawił się talerz z naleśnikami i nutella. Kocham nutellę. Prawdę mówiąc kocham wszystko co ma w sobie czekalade, ale to tylko mały szczegół. Gdy wszyscy już zjedli i byli gotowi zaczęliśmy się zbierać do szkoły. Jak zwykle ja z Ashem, Tayem i Calem ścigaczami a reszta autem. Dzisiaj wyjątkowo dołączył się Mikey.
Chłopcy zrobili zdziwioną minę gdy Clifford wyjechał swoją maszyną przed dom. Czerwono włosy wzruszył na nas ramionami i gazując opuścił nasz teren. Gdy znikał za zakrętem pokazał nam środkowy palec. Było to na nas jak czerwona płachta na byka. Szybkim ruchem założyłam kask na głowę i ruszyłam za przyjacielem. Chłopacy biorąc ze mnie przykład po minucie byli obok mnie. Pędziliśmy ponad 160 na godzinę. Jakiś kilometr przed szkołą dogoniliśmy Clifforda. Pewnie myślał że go nie dogonimy dlatego zwolnił, ale się mylił. Z zwyięzkim uśmiechem zeszłam z pojazdu i patrzyłam drwiąco na czeronowłosego.
-Serio?? Myślałeś że nas pokonasz?- prychnęłam rozbawiona
-Ej ! Dawno nie jeździłem to dlatego- tłumaczył się. Chłopacy wybuchli śmiechem a ja do nich dołączyłam. Michael stał obrażony ale widać było że ledwo po wstrzymuje uśmiech. Dłużej nie wytrzymał i sam zaczął się śmiać. Proszę państwa oto nasz przyjaciel! Śmieje się z własnej głupoty. Ale dzięki temu nie jest jakiś zwyczajny czy porostu nudny.
Gdy już się opanowaliśmy pod szkołę podjechało Lamborghini Luka. Już po kilku minutach szliśmy łeb w łeb do szkoły. Idąc korytarzem każdy się na nas lampił. Mamy tu duży respekt. Każdy ma swoją wersję i każdy mówi o nas co innego. Uśmiechnęłam się z kpiną widząc strach niektórych osób. To było i jest śmieszne jak bardzo można się kogoś bać jeżeli nawet się go nie zna. Ale tacy są ludzie. Pierwsza była historia. Najgorszy przedmiot w szkole. Chwilę przed dzwonkiem weszliśmy do klasy i gadaliśmy, dopóki nie weszła ta stara jędza. Gdy sprawdzała obecność jak zwykle zatrzymała się przy moim nazwisku. Nie mam pojęcia co ona do mnie ma. Albo wiem lubię ją wkurwiać, wtedy na czole wychodzi czerwona żyłka. To mega śmieszne jak ja mogę ja zdenerwować. Ma się ten talent.
-Ooo widzę że panna Adams wreszcie raczyła dołączyć z nami na historię- powiedziała w swój sposób irytującym głosem.
-Nie mogłam tego ci tego zrobić żebyś dłużej za mną tęskniła. Przecier wiemy jak bardzo mnie lubisz- odparłam. Na czole powoli zaczęła się pojawiać wcześniej wspomniana żyłka.
-Od kiedy jesteśmy na "ty" - warknęła wstając z miejsca.
-Złość piękności szkodzi
-Dość!! Młoda damo jak ty się do mnie odzywasz?!!
-Normalnie?- bardziej stwierdziłam niż zapytałam
-Powinnaś się do mnie odnosić z szacunkiem!!
-Szacunkiem? Chyba sobie ze mnie kpisz!
-Koniec! Nie będziesz się tak do mnie odzywała! Dwie godziny kozy!!
-Jak kurwa śmiesz?! Popierdoliło?! Nie będę odrabiała jakieś jebanej godziny bo ty sobie tak zażyczysz!!- krzyknęłam wstając. Krzesełko z hukiem opadło na ziemię a śmiechy uczniów momentalnie ucichły.
-Język!! Nie obchodzi mnie to czego ty chcesz! Albo pojawisz się w kozie albo zostajesz zawieszona!!- to był koniec
-Zamknij ten jebany ryj!! Nikt nie będzie mi rozkazywał! A już taka kurwa ja ty !! Będę robiła co chcę a tobie huj to tego!
-Wynoś się stąd! Do dyrektora! Może wreszcie cię coś nauczy!
-Z wielką chęcią! Nara!- powiedziałam i szybkim ruchem spakowałam książki.
-Zostańcie- zatrzymałam chłopaków widząc że chcą dołączyć do mnie. Oni posłuchali mnie i wrócili na miejsca a ja pewnym siebie krokiem wyszłam z klasy.
Wkurwiona przemierzałam korytarz. Praktycznie nikogo na nim nie było. Przecier są lekcje. Gdy znalazłam się pod gabinetem dyrektora, wzięłam kilka głębszych wdechów żeby się uspokoić. Co jak co ale ze szkoły jeszcze nie chcę wylecieć a tak poza tym nasz dyrektor to spoko gościu. Jest jedną z niewielu osób dorosłych które mnie nie wkurzają a nawet lubię. Gdy byłam już w miarę uspokojona zapukałam głośno w drzwi.
-Proszę- usłyszałam przytłumiony przez drzwi głos. Otworzyłam je i weszłam do środka. Biuro jak biuro. No może te jest naprawdę przytulne. Ściany w ciepłych kolorach, w kącie stały dwa regały a obok ogromna szafa z dokumentami. Na ścianach wisi pełno obrazów i zdjęć.  Po prawej stronie stało biurko a za nim starszy pan w okularach który się ciepło do mnie uśmiechał. Prawie od razu odwzajemniłam gest.
-Siadaj, napijesz się czegoś?- rozluźniłam się słysząc jego trochę chrypkowaty głos. Był dla mnie jak dziadek. Poradzi w trudnej sprawie i nakrzyczy gdy zrobię coś głupiego. Spełniłam jego polecenie.
-Hmm może mi pan zrobić herbatę - powiedziałam uprzejmie
-Panno Edwards!- krzyknął staruszek
-Tak?- do gabinetu weszła sekretarka. Skrzywiła się gdy mnie zobaczyła, a jak uśmiechnęłam się arogandzko. Łagodnie powiedzą nie przepadamy za sobą.
-Zrób proszę herbatę dla Emmy, a mi kawę-poprosił dyrektor
-Dobrze proszę pana- powiedziała przez zacisniętę zęby i wyszła. Zaśmiałam się gdy zamknęły się za nią drzwi.
-Więc droga Emmo co cię do mnie sprowadza?
-Pani Moon
-Och mogłem się tego spodziewać- zachichotał
-Tak trochę się posprzeczałyśmy- dołączyłam do niego
-I co dalej?
-Chce dać mnie do kozy, ale ja się nie dam- od powiedziałam hardo
-Wiesz... Czasami musimy robić rzeczy na które nie mamy ochoty ale jest to kara za nasze zachowanie
-Wiem to ale to ona zaczęła!
-Nie mówię kto zaczął bo tego nie widziałem ale sądzę że powinnaś odbyć tą karę. Tak będzie sprawiedliwie- poradził
-Okey... Ale robię to tylko dla pana- dodałam i się szczerze uśmiechnęłam
-Cóż za zaszczyt- zachochitał
-Napoje- do pokoju weszła sekretarka
-Dziękuję Skarlet możesz wracać do pracy.. -powiedział jej- myślę że skończyliśmy temat twojej kozy?
-Yhym -mruknęłam
-Dobrze, a więc powiedz Emmo co tam u ciebie?- zaczął nowy temat. Do końca lekcji byłam u dyrektora. Mieliśmy mnóstwo tematów do rozmów.

***

Na lanchu siedziałam z chłopakami przy stoliku w rogu. Jak zwykle towarzyszyły nam śmiechy. 
-A tak wogle Em mam do ciebie pytanie- powiedział nagle Sam
-Ehmm okey? -bardziej zapytałam niż powiedziałam
-Za co trafiłaś do kozy?? - powiedział poważnym tonem. Prawdę mówiąc wiedziałam że zada te pytanie.
-Pokłóciłam się z historyką
-Kurde, dziewczyno czy nawet jednego dnia nie możesz być w miarę grzeczna? - wybuchłam śmiechem
-Serio S-sam? Naprawdę w to wierzysz- wyjąkałam poza salwami śmiechu. Chłopacy tak samo jak jak dostali głupawki. Gdy już się trochę uspokoiliśmy popatrzyłam z rozbawieniem na przyjaciela. 
-Słuchaj... Rozumiem że się martwisz, ale jestem dużą dziewczynką i dam sobie radę jasne?
-W to nie wątpię ale po prostu się martwię
-Aww to słodkie, ale nie musisz- od powiedziałam i zaczęłam jeść swój lunch. Naszą rozmowę przerwał dzwonek na lekcje. Z ociąganiem ruszyłam w stronę sali w której mam następną godzinę męki z nauczycielem.

***

Po 8 lekcji chłopcy się ze mną pożegnali i poszli do domu. Ja niestety musiałam zostać w szkole jeszcze przynajmniej z 2 godziny. Miałam pomóc woźnemu w sprzątaniu. Chcąc nie chcąc nie miałam wyboru.
-Co mam robić? -spytałam mężczyzny
-Hmm może najpierw wyczyść łazienki a potem salę biologiczną z resztą dam sobie radę- od powiedział miło.
-Okey- powiedziałam pod nosem. W rękę wzięłam potrzebne mi szmatki, szczotki, płyny i kilka innych do czyszczenia. Na pierwszy strzał weszłam do  toalety dla dziewczyn. Po około 40 minutach skończyłam. Gorzej było z kiblem dla facetów. Jebało tam na kilometr. Współczuję woźnemu, codziennie sprzątać w tym smrodzie. Z odrazą wzięłam się za czyszczenie łazienki. Zajęło mi to dużo więcej czasu bo ponad godzinę.
Ostatnim moim obowiązkiem było posprzątanie sali od biologi. Wytarłam stoliki i krzesełka. Ogarnęłam na wszystkich półkach, poukładałam książki i umyłam podłogę. Na koniec zaczęłam czyścić klatkę w której były dwie tarantule. Gdy pojemnik był czysty zauwarzyłam że pająki gdzieś mi znikły. Lekko się przestraszyłam ale od razu zaczęłam ich szukać. Jeden siedział na zasłonie w oknie. Szybko go włożyłam do klatki i zajęłam się szukaniem następnego.
Zauwarzyłam go pod ławką. Prawie go miałam ale się potknęłam i runęłam na ławki. Moje usta opuściło wiązanka przkleństw. Już chciałam się zabierać do ponownego łapania pająka ale zobaczyłam że nade mną stoi woźny z tarantulą w ręku i patrzy na mnie z nie dowierzaniem.
-Myślę że to koniec twojej pracy- za komunikował ja podziękowałam i wyszłam ze szkoły.
Na dworze było już ciemno. Wyjęłam komórkę i zobaczyłam że jest już dużo po 7. Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam głośno muzykę. Gdy byłam trzy przecznice od domu coś mnie wciągnęło do ciemnego zaułka. Zaczęłam się szarpać ale to nic nie dało. Starałam się uderzyć przeciwnika tak żeby rozluźnił uścisk. Po którymś z kolei razem udało mi się. Powaliłam mojego napastnika i przyłożyłam mu w nos. Chciałam mu jeszcze raz walnąć ale coś mnie od niego odciągnęło i zostałam przyparta do ściany. Zobaczyłam trzech mężczyzn. Mają może z 40 lat, może więcej. Jeden ciągle mnie trzymał a drugi pomagał swojemu kumplowi wstać z ziemi.
-Teraz się zabawimy maleńka- szepnął mi do ucha.
W tej chwili żałowałam że nie wzięłam ze sobą jakieś broni. Zaczełąm się wyrywać ale to nic nie dało. Ich było trzech a ja jedna, dodatkiem było to że pewnie oni byli silniejsi. Łysy zaczął zdzierać ze mnie ubrania, a mnie napadły wspomnienia jak Tom mnie gwałcił. Nie chciałam znowu tego przeżywać. Najgorsza jest świadomość że jesteś brudna, że robisz to wbrew własnej woli.  Może nie jestem już dziewicą ale nie chcę znowu być w tej samej sytuacji co kilka lat temu. Sama nie wiem kiedy łzy popłyeły mi po policzkach. Po chwili miałam wszystko zamazane, przez słoną ciecz.


Zaczęłam błagać żeby przestali ale oni zaczęli się śmiać.
-To będzie piękne uczucie. Sprawię ci przyjemność. Musisz się tylko rozluźnić- szeptał mi do ucha gdy mnie całował. Po chwili nie miałam już koszuli i bluzki, zostałam w samych spodniach i staniku. Już miał go ze mnie ściągać ale odepchnięto go ode mnie. Gdy nie czułam już jego obrzydliwych rąk z płaczem osunęłam się po ścianie. Jak przez mgłę widziałam chłopaka który powalił moich napastników. Mogłam stwierdzić że był wysokim blondynem. Było pełno krwi co tylko zmogło mój płacz. Zaaferowany tym dźwiękiem chłopak odsunął się od nich i podszedł do mnie.
-Nic ci nie jest? -spytał z troską. W świetle księżyca poznałam chłopaka. To był.... Niall

Pov Niall
Postanowiłem że pójdę się przejść i pomyśleć o wszystkim. Jak pomyślałem tak też zrobiłem. W pewnym momencie usłyszałem płacz i śmiechy. Szybkim krokiem nawet prawie biegiem podążyłem do miejsca skąd wydobywały się te dźwięki.
W ciemnej uliczce zobaczyłem trzech facetów, Łysy i najbardziej gruby przypierał do ściany jakąś dziewczynę a jego koledzy się śmiali. Złość uderzyła w moje żyły. Szybkim ruchem odciągnąłem go od niej i uderzyłem w kroczę i kilka razy w brzuch i twarz. Jego towarzysze skończyli w podobny sposób. Chciałem jeszcze dać im większą nauczkę ale powstrzymał mnie głośny szloch dziewczyny. Niepewnie podeszłem do niej i spytałem.
-Nic ci nie jest?- dopiero teraz się jej przyjrzałem. Brunetka, ciemne piękne oczy, skądś ją kojarzę... Kurwa przecież to Emma. Szybkim ruchem ściągnąłem swoją kurtkę i założyłem na nagie ramiona dziewczyny.
Pomogłem jej wstać i wziąłem ją na ręce. Ufnie się we mnie wtuliła. Może jej nie lubię ale takie coś nie powinno się nikomu przytrafić, nawet jej. Zostawiając nieprzytomnych facetów na ziemi poszłem z dziewczyną na rękach wzdłuż chodnika. Szłem tak z 10 minut, przypomniałem sobie że nie wiem gdzie brunetka mieszka
-Gdzie mam cię zanieść?- spytałem delikatnym tonem. Gdy dziewczyna mi nie odpowiedziała spojrzałem na nią. Spała wtulana we mnie. Postanowiłem wziąć ją do siebie. Chłopaków i tak nie ma w domu bo pojechali po dostawę dragów do innego miasta i wrócą za dwa dni. Po następnych 10 minutach byłem u siebie.
 Otworzyłem drzwi i zaniosłem dziewczynę do swojego pokoju. Delikatnie położyłem ją do łóżka. Spojrzałem na nią i wątpię żeby wygodnie spało się jej w skórzanej kurtce. Po cichu podeszłam do komody i wyjąłem koszulkę z nadrukiem czaszki. Ostrożnie ściągnąłem jej kurtkę i spodnie. Przeprałem ją w moją koszulkę i przykryłem pościelą. Ostatni raz spojrzałem na brunetkę i ruszyłem w stronę łazienki. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem czyste bokserki i zajrzałem do Emmy. Postanowiłem z nią zostać na wszelki wypadek.
 Było mi jej żal. Gdyby nie ona dawno zabiłbym tamtych skurwieli. Patrzyłem na jej spokojną i piękną twarz. Nie będę kłamał jest piękna i strasznie sexowna. Nigdy nie spotkałem dziewczyny o tak sprzecznym charakterze jak Adams. Wygląda na twardą ale naprawdę jest kruche. Kurwa.. chyba staję się sentymentalnym mięczakiem.
Westchnąłem i położyłem się obok brunetki. Na początku nie mogłem zasnąć ale po chwili zasnąłem myśląc o dziewczynie leżącej obok mnie. Może dziwne, może nie ale ta drobna brunetka przyciąga mnie do siebie, ale to nie zmienia faktu że jest strasznie wkurwiająca i irytująca. Ostatnie co czułem przed kompletnym odpłynięciem to ciche mruknięcie obok mnie.




Hej hej hej :) Rozdział w miarę długi (wczoraj dostałam napadu weny :D) i mam nadziję że się wam spodoba. Niall i Emma pokazują swoje małe słobości i to że mają uczucia. :D Ogólnie końcówka jest trochę smutna ale myślę że nie będziecie źli. <3 Do następnego xx


sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział 7

Pov Emma
Chłopacy poszli już do loży a ja skierowałam się do baru. 
Imprezę czas zacząć!! 

Piję właśnie czwartego drinka. Zdecydowałam że dziś się zabawię. Nogi mi już odpadają. Cały czas tańczyła,. Gdy skończyłam kolorowy napój chciałam ruszyć na parkiet, ale usłyszałam krzyk od strony naszej loży. Muzyka ucichła i nikt już nie tańczył. 
Szybko zeskoczyłam z krzesełka barowego i ruszyłam w stronę podniesionych głosów. Z trudem  przedostałam się przez tłum gapiów. Gdy już byłam na przodzie zobaczyłam.... Davida bijącego się z jakimś chłopakiem. Skądś kojarzę gościa ale nie jestem pewna. Chyba to członek gangu Horana. Wściekłość bijącą od loczka było czuć na kilometr. David i .... jak on miał na imię? hmm chyba Henryk czy jakoś tak, dobra nie pamiętam, skakali sobie do gardeł, a większość przyglądała się z zainteresowaniem co nastąpi dalej. Gdy sytuacja zaczęła się wymykać z pod kontroli czyli David zaczął się niebezpiecznie chwiać postanowiłam wkroczyć do akcji. Pewnym krokiem przemierzyłam odległość dzielącą mnie od nich i wyciągnęłam pistolet. Przystawiłam go do głowy loczka. Gdy poczuł zimny metal powoli i z niechęciom osunął się od ledwie przytomnego McClaina. Gdyby nie Tyler i Calum chłopak leżałby już na ziemi.
-O co poszło?- spytałam z spokojem wymalowanym na twarzy, ale w środku gotowałam się z wściekłości. Jak kurwa śmiał rzucić się na mojego przyjaciela?! Praktycznie brata! Gdy odsunął się na wystarczającą odległość od nieprzytomnego chłopaka ponowiłam swoje pytanie.
-O nic kurwa- warknął i chciał odejść, ale mu nie pozwoliłam przypierając go do ściany. 
-Zadałam ci pytanie !!- ryknęłam tracąc już cierpliwość. 
-A ja na nie odpowiedziełem!- już chciałam mu przyłożyć ale usłyszałam jęki bólu za mną. Spojrzałam w tamtym kierunku i zobaczyłam Davida który się obudził. Bez zastanowienia podbiegłam do przyjaciela. Zaczęłam wypytywać go czy da radę sam stać i co go boli. Po drugim czy trzecim pytaniu mnie zbył.
-Więc może ty mi łaskawie powiesz czemu rzuciliście się na siebie?- spytałam zirytowana ale już spokojniejsza widząc całego kumpla
-Kiedyś się znaliśmy i ta znajomość na dobre nam nie wyszła - odpowiedział wymijająco brunet.
-Coś mi się wydaje że to było coś ważniejszego
-Eee tam jakieś głupoty
-Głupoty??! Kurwa głupoty?? To że złamałeś mojej siostrze serce to głupota?!! -Nagle do rozmowy dołączył się Styles. Szybkim i wściekłym krokiem podszedł do nas. Już chciał znowu coś zrobić McClainowi ale stanęłam pomiędzy nich.
-Zamknąć się!!!- krzyknęłam wściekła. Zachowują się jak dzieci z podstawówki a nawet gorzej
-Nie będziesz mi rozkazywać- warknął do mnie loczek
-Będę robiła co mi się podoba a tobie nic do tego-odparowałam - a teraz chce wiedzieć o co poszło
-Kiedyś kręciłem z siostrą Stylesa ale zerwałem z nią i wyjechałem z miasta- powiedział z obojętnością mój przyjaciel
-Ona się przez ciebie załamała!! -ryknął Henryk. Był wściekły nawet nie spoglądając na niego dało się to wyczuć
-Mówiłem jej ze z tego nic nie będzie!- odparł McClain
-Ale zakochała się w tobie!! A wiesz co kurwa jest najlepsze?!! Zabiła się!! Rozumiesz to?! To wszystko przez ciebie ! -jego głos się trochę załamał ale prawie od razu to zamaskował. David stał w szoku. Tego się nie spodziewałam. Szybko zareagowałam gdy zobaczyłam że Styles chce się rzucić. Chwyciłam go za ręce i je wykręciłam do tyłu. W ten oto sposób Styles klęczał przede mną.
Już miałam coś powiedzieć ale zatrzymał mnie głos za mną.
-Co tu się dzieję?- powoli z pewnym siebie uśmiechem odwróciłam się. Przede mną stał blondyn. Skądś go kojarzyłam ale nie pamiętam skąd.
-Kim jesteś?- zapytałam z ciekawością którą zakryłam maską obojętności. Ten zaś uśmiechnął się kpiąco i odpowiedział
-Niall. Niall Horan- zaczęłam mu się przyglądać.
Wysoki, blondyn, niebieskie oczy. Skłamałabym gdybym powiedziała że nie jest przystojny, ale nie dla mnie. Już na początku widać że na pewno jest pewnym siebie, sarkastycznym dupkiem. Był ubrany w czarną dobrze opinającą jego mięśnie koszulką z dekoltem w serek. Do tego założył ciemne jeansy i czarne supry. Na koniec ubrał skórzaną kurtkę. Już widzę wzrok wszystkich lasek w klubie. Pewnie nie jedną już dziś przeleciał.
Moje przemyślenia przerwał jego głoś.
-Pytam jeszcze raz. Co to się dzieje?- spytał zirytowany. Jego oczy powoli zaczęły robić się ciemne.



Pewnie się wkurwił. Prychnęłam gdyż na pewno sądził że się go przestraszę.
-Ach nic się nie dzieję. Oprócz tego że twoja jebana małpa rzuciła się na mojego przyjaciela- skończyłam krzycząc
-Jestem pewien że bez powodu nic nie zrobił
-Sugerujesz coś?!
-Myślę że twój przyjaciel go zaczął
-No to kurwa źle myślisz!! Twój zasrany koleżka rzucił się na Davida bo coś mu nie pasuje więc kurwa go nie broń!!
-Dość!! Wypierdalać z tego klubu!!- za nami odezwał się mocny głos. Stało tam kilku ochroniarzy. Nie dodając jakiegokolwiek  słowa chwycili nas pod pachy i siłą wyciągnęli z klubu. Gdy znaleźliśmy się na powietrzu puścił nas i weszli do środka.
Popatrzyłam wilkiem na Horana i jego kumpli.
-I widzicie co narobiliście?! - krzyknął wściekły Malik
-My?! Kurwa my?! To wasza wina! Gdyby nie ten loczek to by nikogo nie wyjebali z imprezy!- teraz głos zabrałam ja.
-To wy .....- zaczął Horan ale przerwał mu krzyk Sama i Liama
-Dość!! Przestańcie się kłócić! Zachowujecie się jak jakieś bachory! -popatrzyłam na Sama. Był cały czerwony ze złości. To rzadki widok. Prawie nigdy nie idzie go wkurzyć a teraz jest na skraju.
-Przepraszam- powiedział cicho i niepewnie Styles.
-Mhmm- potwierdziliśmy mruknięciem.
-Spadamy stąd- zarządził Williams i ruszył chodnikiem.
Groźnie spojrzałam na Horana i jego gang i podążyłam za kumplem. Reszta wzięła ze mnie przykład i po chwili byliśmy przy Samie.
-To jeszcze nie koniec!!- usłyszałam za sobą głoś Nialla. Momentalnie moje dłonie zacisnęły się w pięści.
-Nie warto- szpnoł mi do ucha Ash kiedy obok mnie przechodził. Miejąc pod uwagą słowa przyjaciela odwróciłam się do Horana i reszty czekającej na moją reakcję. Ja natomiast uśmiechnęłam się do nich i pokazałam fakasa. Nawet z tej odległości mogłam zobaczyć że nasz blondynek się wkurwił. Zachichotałam i z uśmiechem pełnym satysfakcji podbiegłam do chłopaków.
-Nie mogłaś się powstrzymać co mała? -westchnął teatralnie Mikey
-Przecierz mnie znasz. Ze mną się nie zaczyna, a oni się tego dowiedzą na własnej skórze.
 Po piętnastu minutach byliśmy w domu. Chłopacy poszli do swoich pokoi, a David i ja do kuchni po apteczkę. Znalazłam ją w górnej szafce. Kazałam mu iść do łazienki i poczekać na mnie. Wzięłam jeszcze miskę z wodą i ruszyłam do chłopaka. Brunet siedział na wannie podeszłam do niego i poprosiłam żeby ściągnął koszulkę.
-Wiem że chcesz popatrzeć ale to chyba nie najlepszy moment- powiedział z tym irytującym, pewnym siebie uśmieszkiem.
-Nie masz nic czego bym nie widziała- odparłam i wzięłam się za oczyszczanie ran które zadał Styles.
-Ałł- jęknął - mogłabyś być delikatniejsza
-Nie bądź cipa. Zaraz skończę- oznajmiłam. Jak powiedziałam to tak było. Po pięciu minutach miał opatrzone wszystkie rany, a siniaki posmarowane specjalną maścią.
-Chodź do łóżka zmęczona jestem- na dowód jeszcze ziewnęłam. Chłopak zachichotał i wstał. Postanowiłam że jutro wezmę prysznic bo dziś nie mam już siły. W pokoju zastałam już leżącego w samych bokserkach Davida, który pewnie czekał na mnie. Szybko przebrałam się w piżamę i dołączyłam do niego. Odruchowo przytulił mnie a ja się w niego wtuliłam. Po kilku chwilach już smacznie spałam

Pov Niall
Chłopacy namówili mnie na imprezę. Ja jako dobry kumpel zgodziłem się. Dziś nie będę dużo pił. Gdy miałem pieprzyć jakąś laskę w kiblu muzyka ucichła. Chwilę stałem w bezruchu ale po chwili już rozbierałem brunetkę. Widać że była chętna.
Szybko ściągnąłem spodnie i bokserki. Mój przyjaciel stał już na baczność. Gdy miałem zakładać prezerwatywę ona mnie powstrzymała i powiedziała ze bierze tabletki więc martwić się nie muszę. To dobrze bo nie lubię pieprzyć się z jakąś folią na kutasie. Ostrym i pewnym siebie ruchem wszedłem w dziewczynę. Ona momentalnie jęknęła a ja razem z nią. Po kilku mocnych pchnięciach doszedłem w niej. Ona chwilę po mnie też dostała spełnienia. Szybkim ruchem założyłem ubrania i wyszedłem z łazienki. Na parkiecie nikt nie tańczył. Wszyscy na coś patrzyli a w środku tego zbiegowiska było można słychać krzyki.
 Podeszłem tam i zobaczyłem Stylesa i jakaś brunetkę. Mój kumpel klęczał przed nią a ona na niego krzyczała. Postanowiłem wkroczyć do akcji lecz to nie było dobrym pomysłem bo po kilku minutach wylądowaliśmy na chodniku. Liam i jakiś brunet opanowali nas i ruszyli do domu. Biorąc z nich przykład podążyliśmy do naszej willi.
 Gdy tylko przekroczyłem próg posiadłości szybko poszedłem do swojego pokoju. Ściągnąłem z siebie wszystkie ubranie i wskoczyłem pod prysznic. Gdy byłem już czysty wytarłem się ręcznikiem i nawet się nie ubierając wszedłem do łóżka. Prawie od razu po zetkenięcu się z miękką pościelą zapadłem w sen.



Hej, hej, hej :) przepraszam że tak późno dodaje ale byłam u babci i nie miałam jak wstawić. Mam nadzieję że się nie gniewacie <3 Mi się rodział w miarę podoba nwm jak wam opinia należy do was  :** Do następnego xx

sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 6

Pov Emma
Obudziłam się przez ruch obok mnie na łóżku. Już chciałam wyrzucić przypadkową osobę która ze mną spała. Ale pop chwili przypomniałam sobie o wczorajszym wieczorze i zrezygnowałam. Byłam zmęczona i chciałam spać. Gdy już odpływałam w objęcia Morfeusza ktoś zaczął ruszać się na łóżku. Mruknęłam w geście protestu, ale chłopak się nie zniechęcił. Westchnęłam i spojrzałam na niego. Gdy zobaczył, że już nie śpię to na jego twarzy pojawił się słodki uśmiech.
-Wstawaj śpiochu- powiedział z poranną chrypką. Jęknęłam i znowu położyłam się na poduszkę i wtuliłam się w nią. On zachichotał widząc mój upur, ale nie poddał się.
-Jak zaraz nie podniesiesz tego sexownego tyłeczka to pomogę ci w tym
-Daj mi spać- mruknęłam w poduszkę. On westchnął i wstał z łóżka. Myślałam że odpuścił i poszedł sobie, ale niestety myliłam się. Chłopak podszedł do mnie i przerzucił sobie przez ramię. Zaczęłam bić go po plecach już całkowicie obudzona. Jeszcze bardziej zaczęłam się wyrywać gdy zobaczyłam że zmierza w stronę łazienki
-David!! Puść mnie!- szarpałam się
-Nic z tego księżniczko- zaśmiał się
-Kurwa! Pożałujesz tego! Jak mnie nie postawisz to urwę ci jaja!
-Ałł, nie zrobisz tego
-Chcesz się założyć?!
-Nie dzięki, ale i tak nie wieże- zachichotał i  powoli wszedł do łazienki.
-Davidku, proszę cię, puść mnie - zaczęłam mówić strasznie słodkim głosem. Chłopak nic sobie z tego nie robiąc włączył wodę. Pospiesznie wepchnął mnie pod prysznic i uciekł zwijając się ze śmiechu. Szybko wyszłam z pod wody i ją wyłączyłam. Strasznie wkurwiona popędziłam w pogoń za przyjacielem.
-McClain! Już nie żyjesz! Kurwa szykuj sobie trumnę- wrzeszczałam na cały dom. Najpierw sprawdziłam wszystkie pokoje. Zaczynając od "jaskini" Tylera, a kończąc na Ashtona. Gdy niestety nie znalazłam go w rzadnych z tych pomieszczeń poszłam szukać w innych pokojach na piętrze. Sprawdzałam siłownię, salę kinową i wiele innych Wreszcie po przeszukania całego piętra zbiegłam na dół. Od razu w uszy wbił mi się głos mojego uciekiniera i Asha. Szybkim krokiem podążyłam do kuchni skąd było słychać rozmowy. Gdy już weszłam do pomieszczenia to wszyscy zamknęli się, a po chwili zaczęli się śmiać. Pewnie z mojego wyglądu.
-Co ci się stało? - zapytał Luke kiedy się opanował.
-Ehh taka jedna dziwka która zamiast normalnie mnie obudzić wrzuciła mnie pod prysznic- gdy to wyjaśniłam oni znowu dostali głupawki
-Budziłem cię, ale nie wstawałaś, więc użyłem ciężkich dział- powiedział na swoją obronę David- a tak po za tym normalność jest przeraklamowana- dodał wciąż z ogromnym uśmiechem na twarzy.
-Dobra, mniejsza o to, ale i tak się zemszczę- pogroziłam z udawaną złością. Po chwili nie wytrzymałam i z uśmiechem zapytałam
-Kacyk nie męczy?
Mmm nie aż jest tak źle- mruknął Tyler. On chyba wczoraj najwięcej wypił
-Co chcesz na śniadanko? -zapytał Michael wstając od stołu
-Siadaj, zrobię sobie płatki
-Okey, dziś poniedziałek. Trzeba iść do szkoły- zakomunikował Sam który do tej pory siedział cicho. Przewróciłam oczami
-Jak raz nie pójdziemy to nic się nie stanie- powiedział Calum
-Wy chodzicie do szkoły?- zdziwił się David
-Taa, Sam nam kazał. Idę się przygotować- powiedziałam wychodząc z kuchni
-Masz 30 minut!!- usłyszałam za sobą. Niechętnie poszłam do łazienki i wzięłam porządny prysznic. Po dokładnym umyciu się wytarłam ręcznikiem i poszłam do pokoju. Ubrałam czystą bieliznę, czarne rurki i bluzkę. Wszystko tego samego koloru. Szybko zabrałam książki i wróciłam je do torby. Po chwili byłam na dole czekając na chłopaków. Po pięciu minutach wszyscy byli gotowi. Ubrałam skórzaną kurtkę i czarne air maxy.
-Nie spal domu- powiedziałam z uśmiechem Davidowi
-Spoko, nie bój się. Zaopiekuję się waszą lodówką i telewizorem- zaśmiał się. Zawtórowałam mu i pożegnałam się z nim. Szczerze chciałbym teraz być na jego miejscu. Ja muszę zapierdalać do Szkoły a on może się obijać. Ale takie życie. Dziś postanowiliśmy z Tylerem i Calumem, że jedziemy ścigaczami. Reszta jechała Bugatti Luka. Oni ruszyli pierwsi,a my zaraz za nimi.
W szkle byliśmy przed 9. Reszta już na nas czekała. Powoli ruszyliśmy w stronę budynku. Jak zwykle towarzyszyły nam rozmowy i śmiechy. Gdy stałam z Calem, Ashem i Tayem przed klasą postanowiliśmy że nie idziemy na lekcje bo się nie opłaca. Zostało tylko 5 minut do dzwonka. Więc poszliśmy na dach budynku żeby zapalić i pogadać w spokoju. Widoki z dachu są niesamowite. Widać prawie całe miasto a przynajmniej większą część.
Gdy zadzwonił dzwonek skończyliśmy palić u zeszliśmy na dół. Jak zwykle na korytarzu było dużo uczniów. Każdy gdzieś się spieszył. Od razu podeszli do nas Sam z resztą. Całą przerwę narzekali na nauczycieli i innych. Na następnej lekcji jaką był w-f graliśmy w koszykówkę. Nie bardzo mnie zdziwiło, że prawie wszystkie dziewczyny nie ćwiczyły. Dlatego też graliśmy z chłopakami. Wygrała moja drużyna, było 32 do 28. Wzięłam szybki prysznic i przebrałam się. Czas na następną lekcje westchnęłam i wyszłam z szatni.

***

Lekcje były strasznie nudne, ale na szczęście już się skończyły. Właśnie siedzą w McDonald's z chłopakami.
-Ej ludzie! Jest sprawa- do knajpki wszedł David. Wzrok wszystkich wylądował  na nim, ale on wydawał się tym nie przejmować.
Z wielkim bananem na twarzy podszedł do naszego stolika. Zrobiliśmy mu miejsce, a on zamówił jedzenie i milczał. Zaczęłam się niecierpliwić. Już miałam się odezwać, ale Tyler mnie wyprzedził.
-No, dalej mówisz czy nie?
-Okey, słuchajcie. Dzisiaj dowiedziałem się że..- zrobił przerwę dla efektu- Nick robi dziś imprezę - skończył z jeszcze większym uśmiechem i ekscytacją wymalowaną w oczach. Jestem ciekawa czy nie bolą go policzki od ciągłego uśmiechania się. Ale pomysł z imprezą spodobał mi się. Może uda się przekonać Sama. 
-No, nie wiem. Dziś jest początek tygodnia i już impreza? -zaczął przeciwny pomysłowi Sam.
-To co że poniedziałek? Nic się nie stanie jak pójdziemy na jakąś bibę. A poza tym Nick liczy na pojawienie się Emmy wiec wiesz... Nie możemy go zawieść- próbował go przekonać David. Po długich prośbach i błaganiach chłopak uległ.
-Bosko, to musimy być gotowi na 20. Dobra chodźmy do  domu. Obstawiam że Em będzie szykować się z co najmniej dwie godziny- patrząc na mnie sugestywnie. Przewróciłam oczami gdy wszyscy zaczęli potwierdzać jego komentarza
-Ha ha- powiedziałam sarkastycznie- ale coś mi się wydaje że najdłużej w łazience siedzi Tay
-Ej! Żeby tak wyglądać muszę poświęcić dużo czasu- zbulwersował się blondyn
-Dobra, ja idę zapłacić, a wy zbierajcie dupy- przerwał Calum i poszedł do lady. Chłopacy jechali samochodami a ja i Ash ścigaczami. Nie wiem dlaczego ale uwielbiam jeździć na motorze. Czuć ten wiatr we włosach, tą adrenalinę i szybkość. W aucie tego nie doświadczysz, a mój kawasaki to inna bajka. Ta szybkość kiedy pędzisz ulicami. Kocham to.


Po 20 minutach byliśmy w domu. Pospiesznie zgasiłam silnik i pobiegłam do swojego pokoju. Od razu zrzuciłam ciuchy i weszłam pod prysznic. Gdy woda trysnęła na mnie to rozluźniłam spięte mięśnie. Po chwili stania nalałam na rękę żelu i umyłam całe ciało. Pod koniec ogoliłam się i spłukałam pianę. Czysta wyszłam z kabiny i wytarłam się ręcznikiem.
Owinięta nim podeszłam do szafy i zaczęłam wybierać ubrania na imprezę. Po chwili zastanowienia postanowiłam że ubiorę krótkie spodenki z wysokim stanem i błyszczący top kończący się nad pępkiem. Zrobiłam szybkie kreski na oczach i pomalowałam je tuszem i ciemnym cieniem.
Na koniec przejechałam błyszczykiem po ustach i skończyłam. Spojrzałam na zegarek. Wyrobiłam się w nie całe półtorej godziny. Szybko ubrałam czarne vansy i zbiegłam na dół. W salonie czekali już wszyscy oprócz Tylera.
I to niby ja najdłużej się szykuję? Pomyślałam zirytowana nietrafnymi komentarzami reszty. Po dziesięciu minutach zeszła do nas "księżniczka" i mogliśmy wychodzić. Po chwili podjechały taksówek zamówionych przez Michaela. Mieliśmy jechać własnymi pojazdami ale Sam stwierdził że i tak pewnie się nieźle najebiemy więc nie chciałby żeby któreś z nas miało wypadek czy coś.
Po 15 minutach byliśmy pod klubem. Kolejka ciągła się strasznie długo. Popatrzyłam na młodzierz która myśli że wejdzie na imprezę. Są tacy naiwni. Szybkim krokiem podeszliśmy do bramkarza. Zamieniliśmy z nim parę słów i po chwili byliśmy w środku. Od wejścia było czuć zapach alkoholu i trawki. Uwielbiam ten zapach. Chłopacy poszli już do loży a ja skierowałam się do baru.
Imprezę czas zacząć! 

 
Nie jest idealny ale mam nadzieję że się wam spodoba. Dziękuję za 1500 wyświetleń to dla mnie dużo znaczy <3. Ymm do Pytania Martyny Emma ma 17 lat i jest najmłodsza z nich wszystkich. Reszta z ich gangu ma 18, oprócz Sama on jest najstarszy i ma 19. Z gangu Horana wszyscy oprócz Malika mają 18 on jest o rok starszy, ale nie zdał jednego roku. Ale to chyba niespodzianką nie jest :) Miłego czytania <3 Do następnego. xx




sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 5

Pov Niall
Obudziły mnie promienie słoneczne i straszny ból głowy. Przetarłem dłońmi twarz i próbowałem sobie cokolwiek przypomnieć ale bezskutecznie. Jedyne co pamiętam to rozmowa z chłopakami a potem drinki i wódka.  Westchnąłem i z ociąganiem wstałem z łóżka. Powoli z grymasem niezadowolenia powędrowałem do łazięki. Ściągnąłem bokserki i wszedłem pod prysznic. Stałem tak z 10 minut. Od razu poczułem się lepiej ale głowa nadal dawała o sobie znać. Wyszedłem z kabiny i wytarłem się ręcznikiem. Szybko się ubrałem i zszedłem na dół do kuchni. Przy stole siedzieli już wszyscy w podobnym stanie do mojego. No może Liam był najbardziej ogarnięty. Podał mi dwie tabletki i wodę. Podziękowałem mu skinięciem i połknąłem pigułki. Na stole stało już śniadanie za które od razu się wziąłem. Gdy już wszyscy zjedli przypominałem sobie jedną ważną rzecz.
-Ej Liam wiesz już coś na temat tej Vivian? - byłem strasznie ciekawy czy coś znalazł.
-Gdy wy stękaliście z bólu po wczorajszej imprezie -zaczął z kpiną- to ja prawie całą noc siedziałem przed komputerem i szukałem jakiś istotnych rzeczy.- dokończył normalnym już tonem.
-I co znalazłeś coś? -zainteresował się Malik
-Strasznie trudno było cokolwiek znaleźć. Nie powiem laska dobrze się ukrywa. Ale mniejsza o to chodźcie na dół to pokarze co znalazłem- powiedział i wstał od stołu. My jak jeden mąż podążyliśmy za nim do piwnicy. Zaczynałem się niecierpliwić, bo trochę to trwało ale również byłem podekstytowany bo chciałem poznać tajemnicę tej dziewczyny i ją zniszczyć. Zadarła z niewłaściwą osobą. Moje przemyślenia przerwał głos Liama który mnie wołał. Szybkim krokiem podeszłem do kumpla.
-I co?- zapytałem strasznie ciekawy.
-Słuchaj- polecił i zaczął mówić- przeszukałem wszystkie bazy danych ,strony na internecie i w gazetach w jednej z nich pisało ... czekaj o mam

...Z anonimowego źródła dowiedzieliśmy się że ostatni rabunek na bank prowadziła niejaka Vivian. Niestety nie znamy prawdziwej tożsamości dziewczyny...

...Nie dawno poinformowano nas, że tak zwana Vivian naprawdę nazywa się Emma Adams. Niestety nie jesteśmy w stu procentach pewni, że tak informacja pochodzi z prawdziwego źródła..
.
-To wszystko?- spytałem trochę zirytowany tak małą ilością informacji. Liam pokręcił głową i lekko się uśmiechnął. 
-Nie to nie koniec. Znalazłem jeszcze coś dzięki tym wycinkom oprócz jej imienia i nazwiska.
-Dobra dobra chce więcej informacji. Musze wiedzieć wszystko.-przerwałem mu
-Jeszcze nie skończyłem. Dzięki temu że znamy jej podstawowe dane mogłem czegoś poszukać. Siedziałem nad tym z dwie godziny jak nie więcej. Laska nieźle się ukrywała, ale dałem radę-uśmiechnął się dumny
-Chciałem się czegoś o niej dowiedzieć, a nie słuchać twoich przechwałek
-Wyluzuj stary. Coś ty taki nerwowy? Okres masz czy co?
-Nic mi nie jest a teraz pokaż co znalazłeś geniuszu
-Okey okey słuchaj- sapnął- Emma Katherina Adams lat 17 córka Marii i Dominica Adamsów. Ma na koncie kilkanaście jak nie więcej bójek, hmm kilka było poważniejszych i nie obyło się bez szpitala. Piszą że raz w podstawówce prawie nie zabiła kolegi bo wylał na nią sok- tu wszyscy się zaśmialiśmy- eee przedtem gdzieś czytałem że ma też kilka rabunków i napadów, handel narkotykami, posiadanie nielegalnie broni, udział w nielegalnych wyścigach -czytał dalej- i próba samobójcza- tu przestałem się uśmiechać. Reszta zareagowała podobnie
-Wiadomo dlaczego albo więcej szczegółów? -spytałem strasznie ciekawy. Co jak co ale ale zaintrygowała mnie, ale to nie zmienia że chce ją zniszczyć i zemścić się za sprawę z Malikiem. Nikt nie będzie poniżał a zwłaszcza bił moich przyjaciół. 
-Kurwa ale jak jej się udało uniknąć pierdla?- zapytał Louis
-Pewnie ma wtyki -odparł Harry
-Dobra potem o tym pogadamy teraz zbieramy się dziś poniedziałek. Trzeba iść do szkoły- zakomunikował Liam. Niechętnie posłuchałem kumpla. Reszta z podobnym ociąganiem ruszyła w stronę swoich pokoi. Ale jak mus to mus weszłem do swojego azylu  i przygotowałem się do szkoły. Przebrałem się w zwykłe czarne jeansy i tego samego koloru koszulkę i kurtkę. Gdy byłem gotowy zbiegłem na dół i czekałem na chłopaków. Jak zwykle najdłużej szykował się Malik. Ze spokojem poszedłem do salonu i włączyłem telewizor na przypadkowym kanale. Akurat leciał mecz. Po chwili chłopcy dołączyli do mnie. Akurat gdy była połowa meczy do salonu raczył zejść szanowny Mulat. Jak on mnie czasami wkurwia. Ile można się szykować? No ludzie. Ale to Zayn tego nie ogarniesz. Wstałem z kanapy założyłem air maxy oraz kurtkę i poszedłem do garażu. Długo czekać nie musiałem po minucie obok mnie wstawili się chłopacy. Każdy wszedł do samochodu. Ja i Liam jechaliśmy jechaliśmy moim Porsche, a reszta jechała Nissanem Tomlinsona. Było już dobrze po 10 więc i tak nie opłacało się iśc na trzecią lekcje dlatego nie spiesząc się podjechaliśmy do Starbucks'a po kawę.
Po odebraniu gorących napojów ruszyliśmy w stronę szkoły. Od razu w oczy rzuciły się trzy ścigacze. Byłem i jestem pod wrażeniem tych pojazdów. Przypomniałem sobie pierwszy dzień tutaj.
Retrospekcja 
Minęła już jedna lekcja, a ja z chłopakami już nie wytrzymujemy w tej budzie. Nauczyciele wkurwiający a lekcje nudne w huj. Postanowiliśmy, że wyjdziemy zapalić. Usiedliśmy na murku obok szkoły. Jak zawsze temat zeszedł na dziewczyny. Nie powiem, ale pochlebiało mi i zapewne reszczcie jak wszystkie laski ślinią się na nasz widok. Niespodzianką nie było to gdy już na pierwszej przerwie Harry zaliczył jakąś blondynkę. Miała chyba na imię Camila. Z tego co opowiedział Styles zajebiście obciąga. Przemowę loczka przerwał głośny ryk. Chyba motoru. Wszyscy spojrzeliśmy w tamtą stronę. Z zakrętu wyjechały dwa ścigacze. Nie były to pierwsze lepsze sztuki tylko już z wyższej półki. Zaparkowały pod szkołą. Otworzyłem buzię z zdziwienia gdy zobaczyłem jak z jednego motoru schodzi jakaś dziewczyna. Była to brunetka i do tego jaka seksowna. Drugim pojazdem jechał lokowaty blondyn. Było widać że jest wkurwiony.
-Oszukiwałaś- krzyknął. Brunetka zaśmiała się i coś odpowiedziła. Niestety staliśmy za daleko żeby cokolwiek usłyszeć. Chwilę kłócili się ale zaraz ruszyli w stronę szkoły. Otrząsnąłem się z wrażenia i skończyłem palić. 
Westchnąłem głośno gdy zdałem sobie sprawę że znowu muszę wejść do tej budy i użerać się z nauczycielami. Z ociąganiem ruszyłem obok Liama. Czas stawić czoło męce w której będziemy uczestniczyć przez nabliżesze godziny.

Ten rodział cały z perspektywy Nialla. Trochę krótki mam nadzieję że następny będzie dłuższy. xx


sobota, 3 stycznia 2015

Rozdział 4

Pov Emma
Gdy już byliśmy gotowi to ruszyliśmy no tor. Było pełno ludzi a najwięcej lasek przebranych za dziwki. Staliśmy koło mojego auta i rozmawialiśmy o głupotach. Dziś jest wyścig samochodowy w którym biorę udział. Gdy zaczęły się zakłady to chłopcy życzyli mi wygranej i odeszli. Ja wsiadłam i podjechałam swoim Bugatti Veyron na start. Osobiście wolę ścigać się na motorze ale taki wyścig jest raz w miesiącu. Więcej osób woli się ścigać samochodami dlatego są urządzane częściej. Obok mnie stał czarny Nissan Gt-r a z drugiej strony pomarańczowe Lamborghini Aventador. Wydaje mi się strasznie znajome ale nie mogę sobie przypomnieć  skąd je kojarzę. Moje przemyślenia przerwał głos prowadzącego. Po chwili już wszyscy zawodnicy byli na starcie . Napięłam mięśnie, widząc pusta szatynkę, idącą w kierunku startu. Ma na sobie krótkie spodenki, odsłaniające pół tyłka i czerwony stanik, idealnie opinający jej, na sto procent, sztuczne cycki do tego widać blond odrosty u czubka głowy. Przestałam się nią interesować i po chwili znów byłam skupiona na wygranej. Gdy dziewczyna podniosła ręce na wysokości swoich sztucznych piersi to wszystkie samochody startujące zawarczały. Pewnie zaraz zdejmie stanik. Dzięki temu większość kierowców rozproszy uwagę, ale na mnie to nie działa. Dobrze ze jestem dziewczyną. Nie myliłam się gdy stanik wylądował na ziemi ruszyłam z piskiem opon. Dużo osób wystartowało z małym opóźnieniem przez zagapienie się na cycki tamtej laski. Wyścigi samochodowe miały dłuższą trasę i była trudniejsza. Już od początku byłam na prowadzeniu a za mną jechało pomarańczowe lamborghini. Znów miałam uczucie że z je znam. Zignorowałam je gdy zauwarzyłam że samochód mnie dogania.  Można powiedzieć że największa walka rozgrywała się między nami. Gdy przejechałam przez następny zakręt mój rywal minimalnie mnie wyprzedził. Do końca wyścigu jechaliśmy łeb w łeb. Pod metą udało mi się go wyprzedzić ale niestety on wyrównał odległość i skończyliśmy wyścig remisem. Chwilę siedziałam w aucie i postanowiłam wyjść do piszczącego tłumu. Gdy adrenalina trochę opadła z drugiego wozu wyszedł ciemnowłosy mężczyzna. Chwilę stałam w szoku ale gdy się opamiętałam rzuciłam się na niego przytulając.
-Co ty tu robisz? Kiedy przyjechałeś? - zaczęłam wypytywać przyjaciela gdy trochę się od niego odsunęłam.
-Dziś wpadłem w odwiedziny, ale usłyszałem że będziesz na wyścigu i nie mogłem przegapić okazji skopania ci dupy mała- powiedział David. Z chłopakiem przyjaźnie się od małego. Gdy wstąpiłam do gangu okazało się że on tez jest w to zamieszany ale nic nie mówił bo chciał mnie chronić. Można powiedzieć że najważniejszych sztuczek nauczyłam się od niego. Był dla mnie jak brat i nadal jest. On z nielicznych zna mnie od podstaw i wie wszystko. Zwierzam mu się z wszystkiego i zawsze jesteśmy ze sobą szczerzy. Jest wysokim brunetem z niebieskimi jak ocean oczami. Nie będę kłamać jest mega przystojny. Strasznie uparty i lepiej nie być w pobliżu gdy jest zły, ale również troszczy się i martwi o przyjaciół. Za to go kocham choć w ogóle kocham go za wszystko. Najbardziej za to że po prostu jest. Nigdy mnie nie opuścił. Nawet gdy miałam małe załamanie nerwowe, albo gdy ojczym mnie po raz pierwszy zgwałcił. On był pierwszą osobą przed którą się otworzyłam. Od zawsze mi pomagał i starał się żebym mogła w miarą normalnie żyć. Dzięki niemu poznałam jakie to jest niesamowite uczucie mieć przyjaciela. Wskoczyłby za mną w ogień oczywiście na za nim też.
-Jak zawsze poczucie humoru cie nie opuszcza McClain - chłopak się skrzywił,  nienawidził swojego nazwiska i pokazywał to na każdym kroku. Ten kto mówi do niego po nazwisku źle kończy ale mam ten przywilej że ten szczegół mnie nie dotyczy. Po chwili przez tłum przedostała się reszta mojej paczki. Wszyscy równie ciepło powitali kumpla. Przez chwile czułam na sobie czyiś wzrok odszukałam w tłumie jakiegoś blondyna który mi się przyglądał ale prawie od razu pozbyłam się tego uczucia i zapomniałam i tajemniczym chłopaku. Ruszyłam świętować z chłopakami przyjazd Davida i nasza wspólna wygraną. Z ciekawością przysłuchiwałam się opowieścią chłopaka. Postanowiłam że dzisiaj nie będę dużo pić i mam zamiar tego się trzymać. David powiedział że też sobie odpuści. Reszta poszła po drinki i piwo a my zatraciliśmy się w rozmowie.
***
Po kilku godzinach wszyscy moi współlokatorzy byli najebani w trzy dupy. Z trudem wsadziłam ich do mojego auta. Na szczęście pomógł mi David. Resztę paczki posadziliśmy do auta bruneta. Po 15 minutach byliśmy w domu.
-Pomożesz mi ich zaprowadzić do pokoi? -spytałam z nadzieją.
-Jasne mała to którego bierzemy najpierw?- odpowiedział
-Hm weźmy Irwina i Clifforda są najbardziej trzeźwi z nich wszystkich
-Okey -westchnął i pomógł mi ich wyciągnąć z auta. Niestety po drodze Ashton zaliczył glebę i zaczął wymiotować. Gdy skończył pomogliśmy mu i zaprowadziliśmy ich do pokoju pod ciepłą pościel. Po pół godzinie wszyscy smacznie spali oprócz mnie i Davida.
-Gdzie się zatrzymałeś- spytałam wstając i idąc do kuchni. Chłopak podąrzył za mną i usiadł na blacie.
-W jakimś hotelu
-Wiesz że zawsze możesz tu pomieszkać. Przyda się jakaś normalna osoba oprócz mnie- zaproponowałam
-Ty akurat jesteś najmniej normalna z nas wszystkich- zachichotał - Ale chętnie się u was zatrzymam- dodał pod koniec.
-Chcesz jakieś ubrania?
-Jasne możesz jakieś dać a jutro pojedziemy po moje rzeczy bo dziś już jestem zmęczony- powiedział i ziewnął.
-Śpisz z mną ?-spytałam głosem małej dziewczynki. Chłopak zaśmiał się i przytaknął. Wskoczyłam mu na plecy i poszliśmy do mojego pokoju. Niebieskooki rzucił mnie na łóżko a sam wyszedł z pokoju. Po chwili wrócił z ubraniami w rękach i poszedł do łazienki. Ja w tym czasie wybrałam świeżą bieliznę i piżamę. Pokierowałam się do łazienki w której był chłopak. Bezwstydnie zaczęłam się rozbierać. Brunet nie raz widział mnie nago więc nie mam co ukrywać. Gdy się rozebrałam to weszłam do niego pod prysznic. David stał do mnie tyłem. Delikatnie przejechałam ręką po jego plecach. Momentalnie cały się spiął ale gdy mnie zobaczył to uśmiechnął się zawadiacko. Odwzajemniłam go i nalałam sobie na rękę trochę żelu i zaczęłam wcierać go w przyjaciela. Gdy skończyłam to zamieniliśmy się rolami. Jak oby dwoje byliśmy w pianie to puściłam wodę która pukała nasze ciała. Gdy byliśmy już umyci wyszliśmy z pod prysznica i zaczęliśmy się wycierać. Po skończeniu czynności ja ubrała piżamę, a David bokserki i ruszyliśmy do pokoju. Od razu położyłam się na łóżko po chwili miejsce obok mnie tez zostało zajęte. Chłopak przytulił mnie i zasnął. Ja biorąc z niego przykład po minucie byłam w objęciach Morfeusza .

Pov Niall
Przez cały wyścig uważnie przyglądałem się brunetce.   Nie powiem ale laska dobrze sobie radzi na torze. Można powiedzieć że jestem pod wrażeniem. Dopiero teraz spostrzegłem że z tym autem się ścigałem ale gdy zobaczyłem że kierowca tego samochodu zna się z dziewczyną to nie za bardzo się zdziwiłem. Nie myśląc o tym dłużej podszedłem do jakiegoś wytatuowanego gościa i zapytałem czy wie kim jest brunetka. Od razu gdy się odezwałem zobaczyłem strach w jego oczach, ale cóż się dziwić przecież jestem szefem jednego z najniebezpieczniejszych gangów w mieście. Dowiedziałem się od niego że ma ksywkę Vivian i należy do gangu Dread. Nikt nie wie jak naprawdę ma na imię. Ale ja się tego dowiem. Wystarczą mi te dwie informacje i będę wiedział każdy najmniejszy szczegół z jej życia. Po mojej rozmowie z Tedem bo tak miał na imię mój informator poszukałem chłopaków i poszedłem do nich. Opowiedziałem to czego się dowiedziałem a Liam mnie zapewnił ze do jutra góra dwa dni będę miał wszystko czego potrzebuje. Zadowolony podszedłem do baru i zamówiłem kilka kolejek czystej. Po około dwóch godzinach kilkunastu drinków i po zaliczeniu dwóch dziwek postanowiłem że na dzisiaj koniec i powoli doczłapałem do wspólnego domu z chłopakami. Od razu rzuciłem się na łóżko ściągając buty spodnie i koszulkę. Po kilku sekundach zostałem porwany przez objęcia Morfeusza.



Nie wyszedł trochę, ale chyba nie jest tak źle.  Jak narazie nic się nie dzieje, bo to dopiero początek ale myśle że wam się spodoba. Do następnego xx. 


Emma i David