sobota, 31 stycznia 2015

Rozdział 8

Pov Emma
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające przez niezasłoniętę okno. Lekko się podniosłam i nieprzytomnym wzrokiem rozejrzałam się po pokoju. W całym pomiestrzeniu było bardzo jasno. Ciężko westchnęłam i z powrotem rzuciłam się na poduszki. Gdy powoli odpływałam do własnej krainy ktoś musiał mi to bezczelnie przerwać. Z hukiem do pokoju wpadł David w ręczniku. Jęknęłam i powoli wstałam z łóżka. Nie ma mowy żebym znowu zasnęła. Chłopak słodko się uśmiechnął i pocałował mnie w policzek na powitanie.
 Mruknęłam ciche hej i poszłam do łazienki. Szybko rozebrałam się z ubrań i weszłam pod prysznic. Z chłodną wodą czułam odchodzące zmęczenie. Orzeźwiona już tanecznym krokiem wyskoczyłam z pod prysznica. Wytarłam się ręcznikiem. Chciałam już się ubierać, ale zobaczyłam że nie wzięłam ubrań. Owinięta puchatym materiałem wyszłam z łazienki i ruszyłam w stronę szafy. W pokoju było pusto. David pewnie poszedł zrobić śniadanie.
Wzięłam pierwsze lepsze ciuchy. Wypadło na granatowe rurki które doskonale opinały mi nogi i czarną bokserkę. Na to górę wybrałam jeszcze niebiesko-czerwoną koszulę w kratę. Z  przygotowanym zestawem ponownie wróciłam do łazienki. Szybko przebrałam się w przygotowane przed chwilą ubrania. Umyłam zęby i zrobiłam lekki makijaż. Ostatni raz spojrzałam w lustro i się uśmiechnęłam. Spakowałam się do szkoły. Dziwne nie mam kaca po wczorajszym.
 Nie myśląc dłużej o akcji z wczoraj zbiegłam na dół. Od razu do moich nozdrzy dostał się cudowny zapach naleśników. Po kilku sekundach weszłam do kuchni z wielkim uśmiechem na twarzy.
-A ty co taka wesoła?- spytał zdziwiony Calum. Mało kiedy mam dobry humor chyba że mam jakiś powód. Ale dzisiaj rozpierała mnie energia z niewiadomych przyczyn. Mam przeczucie że to nie skończy się dobrze, ale nie będę się martwiła na zapas.
-Bez powodu- odparłam z wzruszeniem ramion. Usiadłam na wolnym krześle i po chwili przede mną pojawił się talerz z naleśnikami i nutella. Kocham nutellę. Prawdę mówiąc kocham wszystko co ma w sobie czekalade, ale to tylko mały szczegół. Gdy wszyscy już zjedli i byli gotowi zaczęliśmy się zbierać do szkoły. Jak zwykle ja z Ashem, Tayem i Calem ścigaczami a reszta autem. Dzisiaj wyjątkowo dołączył się Mikey.
Chłopcy zrobili zdziwioną minę gdy Clifford wyjechał swoją maszyną przed dom. Czerwono włosy wzruszył na nas ramionami i gazując opuścił nasz teren. Gdy znikał za zakrętem pokazał nam środkowy palec. Było to na nas jak czerwona płachta na byka. Szybkim ruchem założyłam kask na głowę i ruszyłam za przyjacielem. Chłopacy biorąc ze mnie przykład po minucie byli obok mnie. Pędziliśmy ponad 160 na godzinę. Jakiś kilometr przed szkołą dogoniliśmy Clifforda. Pewnie myślał że go nie dogonimy dlatego zwolnił, ale się mylił. Z zwyięzkim uśmiechem zeszłam z pojazdu i patrzyłam drwiąco na czeronowłosego.
-Serio?? Myślałeś że nas pokonasz?- prychnęłam rozbawiona
-Ej ! Dawno nie jeździłem to dlatego- tłumaczył się. Chłopacy wybuchli śmiechem a ja do nich dołączyłam. Michael stał obrażony ale widać było że ledwo po wstrzymuje uśmiech. Dłużej nie wytrzymał i sam zaczął się śmiać. Proszę państwa oto nasz przyjaciel! Śmieje się z własnej głupoty. Ale dzięki temu nie jest jakiś zwyczajny czy porostu nudny.
Gdy już się opanowaliśmy pod szkołę podjechało Lamborghini Luka. Już po kilku minutach szliśmy łeb w łeb do szkoły. Idąc korytarzem każdy się na nas lampił. Mamy tu duży respekt. Każdy ma swoją wersję i każdy mówi o nas co innego. Uśmiechnęłam się z kpiną widząc strach niektórych osób. To było i jest śmieszne jak bardzo można się kogoś bać jeżeli nawet się go nie zna. Ale tacy są ludzie. Pierwsza była historia. Najgorszy przedmiot w szkole. Chwilę przed dzwonkiem weszliśmy do klasy i gadaliśmy, dopóki nie weszła ta stara jędza. Gdy sprawdzała obecność jak zwykle zatrzymała się przy moim nazwisku. Nie mam pojęcia co ona do mnie ma. Albo wiem lubię ją wkurwiać, wtedy na czole wychodzi czerwona żyłka. To mega śmieszne jak ja mogę ja zdenerwować. Ma się ten talent.
-Ooo widzę że panna Adams wreszcie raczyła dołączyć z nami na historię- powiedziała w swój sposób irytującym głosem.
-Nie mogłam tego ci tego zrobić żebyś dłużej za mną tęskniła. Przecier wiemy jak bardzo mnie lubisz- odparłam. Na czole powoli zaczęła się pojawiać wcześniej wspomniana żyłka.
-Od kiedy jesteśmy na "ty" - warknęła wstając z miejsca.
-Złość piękności szkodzi
-Dość!! Młoda damo jak ty się do mnie odzywasz?!!
-Normalnie?- bardziej stwierdziłam niż zapytałam
-Powinnaś się do mnie odnosić z szacunkiem!!
-Szacunkiem? Chyba sobie ze mnie kpisz!
-Koniec! Nie będziesz się tak do mnie odzywała! Dwie godziny kozy!!
-Jak kurwa śmiesz?! Popierdoliło?! Nie będę odrabiała jakieś jebanej godziny bo ty sobie tak zażyczysz!!- krzyknęłam wstając. Krzesełko z hukiem opadło na ziemię a śmiechy uczniów momentalnie ucichły.
-Język!! Nie obchodzi mnie to czego ty chcesz! Albo pojawisz się w kozie albo zostajesz zawieszona!!- to był koniec
-Zamknij ten jebany ryj!! Nikt nie będzie mi rozkazywał! A już taka kurwa ja ty !! Będę robiła co chcę a tobie huj to tego!
-Wynoś się stąd! Do dyrektora! Może wreszcie cię coś nauczy!
-Z wielką chęcią! Nara!- powiedziałam i szybkim ruchem spakowałam książki.
-Zostańcie- zatrzymałam chłopaków widząc że chcą dołączyć do mnie. Oni posłuchali mnie i wrócili na miejsca a ja pewnym siebie krokiem wyszłam z klasy.
Wkurwiona przemierzałam korytarz. Praktycznie nikogo na nim nie było. Przecier są lekcje. Gdy znalazłam się pod gabinetem dyrektora, wzięłam kilka głębszych wdechów żeby się uspokoić. Co jak co ale ze szkoły jeszcze nie chcę wylecieć a tak poza tym nasz dyrektor to spoko gościu. Jest jedną z niewielu osób dorosłych które mnie nie wkurzają a nawet lubię. Gdy byłam już w miarę uspokojona zapukałam głośno w drzwi.
-Proszę- usłyszałam przytłumiony przez drzwi głos. Otworzyłam je i weszłam do środka. Biuro jak biuro. No może te jest naprawdę przytulne. Ściany w ciepłych kolorach, w kącie stały dwa regały a obok ogromna szafa z dokumentami. Na ścianach wisi pełno obrazów i zdjęć.  Po prawej stronie stało biurko a za nim starszy pan w okularach który się ciepło do mnie uśmiechał. Prawie od razu odwzajemniłam gest.
-Siadaj, napijesz się czegoś?- rozluźniłam się słysząc jego trochę chrypkowaty głos. Był dla mnie jak dziadek. Poradzi w trudnej sprawie i nakrzyczy gdy zrobię coś głupiego. Spełniłam jego polecenie.
-Hmm może mi pan zrobić herbatę - powiedziałam uprzejmie
-Panno Edwards!- krzyknął staruszek
-Tak?- do gabinetu weszła sekretarka. Skrzywiła się gdy mnie zobaczyła, a jak uśmiechnęłam się arogandzko. Łagodnie powiedzą nie przepadamy za sobą.
-Zrób proszę herbatę dla Emmy, a mi kawę-poprosił dyrektor
-Dobrze proszę pana- powiedziała przez zacisniętę zęby i wyszła. Zaśmiałam się gdy zamknęły się za nią drzwi.
-Więc droga Emmo co cię do mnie sprowadza?
-Pani Moon
-Och mogłem się tego spodziewać- zachichotał
-Tak trochę się posprzeczałyśmy- dołączyłam do niego
-I co dalej?
-Chce dać mnie do kozy, ale ja się nie dam- od powiedziałam hardo
-Wiesz... Czasami musimy robić rzeczy na które nie mamy ochoty ale jest to kara za nasze zachowanie
-Wiem to ale to ona zaczęła!
-Nie mówię kto zaczął bo tego nie widziałem ale sądzę że powinnaś odbyć tą karę. Tak będzie sprawiedliwie- poradził
-Okey... Ale robię to tylko dla pana- dodałam i się szczerze uśmiechnęłam
-Cóż za zaszczyt- zachochitał
-Napoje- do pokoju weszła sekretarka
-Dziękuję Skarlet możesz wracać do pracy.. -powiedział jej- myślę że skończyliśmy temat twojej kozy?
-Yhym -mruknęłam
-Dobrze, a więc powiedz Emmo co tam u ciebie?- zaczął nowy temat. Do końca lekcji byłam u dyrektora. Mieliśmy mnóstwo tematów do rozmów.

***

Na lanchu siedziałam z chłopakami przy stoliku w rogu. Jak zwykle towarzyszyły nam śmiechy. 
-A tak wogle Em mam do ciebie pytanie- powiedział nagle Sam
-Ehmm okey? -bardziej zapytałam niż powiedziałam
-Za co trafiłaś do kozy?? - powiedział poważnym tonem. Prawdę mówiąc wiedziałam że zada te pytanie.
-Pokłóciłam się z historyką
-Kurde, dziewczyno czy nawet jednego dnia nie możesz być w miarę grzeczna? - wybuchłam śmiechem
-Serio S-sam? Naprawdę w to wierzysz- wyjąkałam poza salwami śmiechu. Chłopacy tak samo jak jak dostali głupawki. Gdy już się trochę uspokoiliśmy popatrzyłam z rozbawieniem na przyjaciela. 
-Słuchaj... Rozumiem że się martwisz, ale jestem dużą dziewczynką i dam sobie radę jasne?
-W to nie wątpię ale po prostu się martwię
-Aww to słodkie, ale nie musisz- od powiedziałam i zaczęłam jeść swój lunch. Naszą rozmowę przerwał dzwonek na lekcje. Z ociąganiem ruszyłam w stronę sali w której mam następną godzinę męki z nauczycielem.

***

Po 8 lekcji chłopcy się ze mną pożegnali i poszli do domu. Ja niestety musiałam zostać w szkole jeszcze przynajmniej z 2 godziny. Miałam pomóc woźnemu w sprzątaniu. Chcąc nie chcąc nie miałam wyboru.
-Co mam robić? -spytałam mężczyzny
-Hmm może najpierw wyczyść łazienki a potem salę biologiczną z resztą dam sobie radę- od powiedział miło.
-Okey- powiedziałam pod nosem. W rękę wzięłam potrzebne mi szmatki, szczotki, płyny i kilka innych do czyszczenia. Na pierwszy strzał weszłam do  toalety dla dziewczyn. Po około 40 minutach skończyłam. Gorzej było z kiblem dla facetów. Jebało tam na kilometr. Współczuję woźnemu, codziennie sprzątać w tym smrodzie. Z odrazą wzięłam się za czyszczenie łazienki. Zajęło mi to dużo więcej czasu bo ponad godzinę.
Ostatnim moim obowiązkiem było posprzątanie sali od biologi. Wytarłam stoliki i krzesełka. Ogarnęłam na wszystkich półkach, poukładałam książki i umyłam podłogę. Na koniec zaczęłam czyścić klatkę w której były dwie tarantule. Gdy pojemnik był czysty zauwarzyłam że pająki gdzieś mi znikły. Lekko się przestraszyłam ale od razu zaczęłam ich szukać. Jeden siedział na zasłonie w oknie. Szybko go włożyłam do klatki i zajęłam się szukaniem następnego.
Zauwarzyłam go pod ławką. Prawie go miałam ale się potknęłam i runęłam na ławki. Moje usta opuściło wiązanka przkleństw. Już chciałam się zabierać do ponownego łapania pająka ale zobaczyłam że nade mną stoi woźny z tarantulą w ręku i patrzy na mnie z nie dowierzaniem.
-Myślę że to koniec twojej pracy- za komunikował ja podziękowałam i wyszłam ze szkoły.
Na dworze było już ciemno. Wyjęłam komórkę i zobaczyłam że jest już dużo po 7. Włożyłam słuchawki do uszu i puściłam głośno muzykę. Gdy byłam trzy przecznice od domu coś mnie wciągnęło do ciemnego zaułka. Zaczęłam się szarpać ale to nic nie dało. Starałam się uderzyć przeciwnika tak żeby rozluźnił uścisk. Po którymś z kolei razem udało mi się. Powaliłam mojego napastnika i przyłożyłam mu w nos. Chciałam mu jeszcze raz walnąć ale coś mnie od niego odciągnęło i zostałam przyparta do ściany. Zobaczyłam trzech mężczyzn. Mają może z 40 lat, może więcej. Jeden ciągle mnie trzymał a drugi pomagał swojemu kumplowi wstać z ziemi.
-Teraz się zabawimy maleńka- szepnął mi do ucha.
W tej chwili żałowałam że nie wzięłam ze sobą jakieś broni. Zaczełąm się wyrywać ale to nic nie dało. Ich było trzech a ja jedna, dodatkiem było to że pewnie oni byli silniejsi. Łysy zaczął zdzierać ze mnie ubrania, a mnie napadły wspomnienia jak Tom mnie gwałcił. Nie chciałam znowu tego przeżywać. Najgorsza jest świadomość że jesteś brudna, że robisz to wbrew własnej woli.  Może nie jestem już dziewicą ale nie chcę znowu być w tej samej sytuacji co kilka lat temu. Sama nie wiem kiedy łzy popłyeły mi po policzkach. Po chwili miałam wszystko zamazane, przez słoną ciecz.


Zaczęłam błagać żeby przestali ale oni zaczęli się śmiać.
-To będzie piękne uczucie. Sprawię ci przyjemność. Musisz się tylko rozluźnić- szeptał mi do ucha gdy mnie całował. Po chwili nie miałam już koszuli i bluzki, zostałam w samych spodniach i staniku. Już miał go ze mnie ściągać ale odepchnięto go ode mnie. Gdy nie czułam już jego obrzydliwych rąk z płaczem osunęłam się po ścianie. Jak przez mgłę widziałam chłopaka który powalił moich napastników. Mogłam stwierdzić że był wysokim blondynem. Było pełno krwi co tylko zmogło mój płacz. Zaaferowany tym dźwiękiem chłopak odsunął się od nich i podszedł do mnie.
-Nic ci nie jest? -spytał z troską. W świetle księżyca poznałam chłopaka. To był.... Niall

Pov Niall
Postanowiłem że pójdę się przejść i pomyśleć o wszystkim. Jak pomyślałem tak też zrobiłem. W pewnym momencie usłyszałem płacz i śmiechy. Szybkim krokiem nawet prawie biegiem podążyłem do miejsca skąd wydobywały się te dźwięki.
W ciemnej uliczce zobaczyłem trzech facetów, Łysy i najbardziej gruby przypierał do ściany jakąś dziewczynę a jego koledzy się śmiali. Złość uderzyła w moje żyły. Szybkim ruchem odciągnąłem go od niej i uderzyłem w kroczę i kilka razy w brzuch i twarz. Jego towarzysze skończyli w podobny sposób. Chciałem jeszcze dać im większą nauczkę ale powstrzymał mnie głośny szloch dziewczyny. Niepewnie podeszłem do niej i spytałem.
-Nic ci nie jest?- dopiero teraz się jej przyjrzałem. Brunetka, ciemne piękne oczy, skądś ją kojarzę... Kurwa przecież to Emma. Szybkim ruchem ściągnąłem swoją kurtkę i założyłem na nagie ramiona dziewczyny.
Pomogłem jej wstać i wziąłem ją na ręce. Ufnie się we mnie wtuliła. Może jej nie lubię ale takie coś nie powinno się nikomu przytrafić, nawet jej. Zostawiając nieprzytomnych facetów na ziemi poszłem z dziewczyną na rękach wzdłuż chodnika. Szłem tak z 10 minut, przypomniałem sobie że nie wiem gdzie brunetka mieszka
-Gdzie mam cię zanieść?- spytałem delikatnym tonem. Gdy dziewczyna mi nie odpowiedziała spojrzałem na nią. Spała wtulana we mnie. Postanowiłem wziąć ją do siebie. Chłopaków i tak nie ma w domu bo pojechali po dostawę dragów do innego miasta i wrócą za dwa dni. Po następnych 10 minutach byłem u siebie.
 Otworzyłem drzwi i zaniosłem dziewczynę do swojego pokoju. Delikatnie położyłem ją do łóżka. Spojrzałem na nią i wątpię żeby wygodnie spało się jej w skórzanej kurtce. Po cichu podeszłam do komody i wyjąłem koszulkę z nadrukiem czaszki. Ostrożnie ściągnąłem jej kurtkę i spodnie. Przeprałem ją w moją koszulkę i przykryłem pościelą. Ostatni raz spojrzałem na brunetkę i ruszyłem w stronę łazienki. Wziąłem szybki prysznic, ubrałem czyste bokserki i zajrzałem do Emmy. Postanowiłem z nią zostać na wszelki wypadek.
 Było mi jej żal. Gdyby nie ona dawno zabiłbym tamtych skurwieli. Patrzyłem na jej spokojną i piękną twarz. Nie będę kłamał jest piękna i strasznie sexowna. Nigdy nie spotkałem dziewczyny o tak sprzecznym charakterze jak Adams. Wygląda na twardą ale naprawdę jest kruche. Kurwa.. chyba staję się sentymentalnym mięczakiem.
Westchnąłem i położyłem się obok brunetki. Na początku nie mogłem zasnąć ale po chwili zasnąłem myśląc o dziewczynie leżącej obok mnie. Może dziwne, może nie ale ta drobna brunetka przyciąga mnie do siebie, ale to nie zmienia faktu że jest strasznie wkurwiająca i irytująca. Ostatnie co czułem przed kompletnym odpłynięciem to ciche mruknięcie obok mnie.




Hej hej hej :) Rozdział w miarę długi (wczoraj dostałam napadu weny :D) i mam nadziję że się wam spodoba. Niall i Emma pokazują swoje małe słobości i to że mają uczucia. :D Ogólnie końcówka jest trochę smutna ale myślę że nie będziecie źli. <3 Do następnego xx


3 komentarze:

  1. Aaaaaa! Aaaa! To było słodkie! I smutne ale zajebiste! KOCHAM! !! ♡♡♡♡♡♡♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejuu! To było boskie! Trochę smutne ale boskie! :D Biedna Emma na szczęscie Niall ją uratował <3 nie mogę doczekać się następnego ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham <3 co ja zrobię przez ten tydzień bez nowego rozdziału? Ehh muszę czekać do soboty :) dużo weny i żeby następny był tak samo świetny jak ten ~ Kasia

    OdpowiedzUsuń