sobota, 28 marca 2015

Rozdział 15

Pov Emma
-Co ty tu robisz? - spytałam zdenerwowana
-A co można robić w sklepie? - prychnoł rozbawiony. Włożyłam włosy za ucho w geście zakłopotania. Uśmiechnełam się do niego lekko. Muszę jak najszybciej stąd wyjść. Pomyślałam
-Wiesz... - zaczełam powoli układając w głowie co powiedzieć - zawsze możesz chcieć napaść na ten  cudowny sjklep - dokończyłam dumna z siebie, że głos mi zadrżał ani nie zjąknoł
-Taak... Właśnie odkryłaś mój szatański i niebiezpieczny plan - zaśmiał się - teraz będę musiał cię zabić, bo masz za dużo informacji - zaśmiałam się sztucznie i spojrzałam na wyświetlacz telefonu
-Muszę iść - poinformowałam go, udając że się spieszę - obiad sam się nie ugotuje, a chłopakom wolę tego nie zostawać bo z domu zostaną ruiny
-Już idziesz? - spytał z lekka, chyba zawiedziony
-Yhym... Niestety - albo stety - muszę się zbierać.... cześć - powoedziałam szybko i zaczełam odchodzić. Nie dałam rady zrobić chociaż trzech kroków, bo zatrzymał mnie uścisk na nadgarstku. Zdziwiona odwróciłam się do osoby która mnie zatrzymała.
Nie zdziwiłam się gdy spotkałam niebieskie oczy Nialla. Popatrzyłam wymownie na jego ręką która wciąż trzymałam moją. Pospiesznie ją puścił a na jego policzkach pojawiły się bladoróżowe plamy. Nie wierzę...
Horan się zarumienił!!
Mimowolnie zachichotałam ciągle nie mogąc uwierzyć że Niall się zarumienił. Niby najgroźniejszy członego gangu, a stoi przede mną i patrzy w buty. Przechodnie jeżeli mogę tak nazwać ludzi przechodzących obok nas, gapili się na mnie jak na idiotkę, chociaż pewnie tak wyglądałam., stojąca prawie na środku sklepu śmiejąc się głośno, a przede mną stoi zawstydzony blondyn.
Gdy już się trochę opamiętałam spojrzłam na Nialla który drapał się prawą dłonią po karku, był widocznie zakłopotany.  Odchrząknełam głośno ponaglając go
-Umm... Chciałem spytać czy mogę odprowadzić cię do domu - dokończył już ze swoim cwaniackim uśmieszkiem i niezachwianną pewnością siebie, Mój uśmiech od razu zszedł z twarzy.
-Myślę, że to nie jest najlepszy pomysł
-Co? Czemu? 
-Emm... Śpieszę się
-Pomogę ci z zakumpami
-Nie trzeba dam radę
-Zamknij się w końcu, pozwól sobie pomuc - zdenerwował się , a jego oczy zaczeły robić się coraz  ciemniejsze
-Okey - mruknełam zrezygnowana, a na jego twarz wstąpił ogromy uśmiech. Niechętnie ruszyłam w stronę kasy, a za mną podązył wyszczeżony blondyn. Szybko się uwineliśmy z zakupami i po chwili szliśmy do mojego domy. Okazało się że blondyn poszedł do sklepu po piwo bo im się skończyło.
Drogę przebyliśmy w ciszy, co mi nie przeszkadzało, kilka razy Niall zaczoł jakiś temat ale gdy nie okazywałam chęci do rozmowy to się poddał. Po chwili byliśmy przed moim domem, Podziękowałam mu cicho za pomoc, nie będąc pewna czy udało by mi się wniesienie zakupów do domu bez jego pomocy, ale tego już mu nie mówiłam.
-Emma? - zaczoł niepewnie Horan... Nie pewnie? Czy tylko mnie to dziwi? 
-Hmm? 
-Bo wiesz... Użądzam dziś z cgłopakami ognisko. Może chciałabyś do nas wpaść?
To że byłam zaskoczona to mało powiedziane. Nie wiedziałam co mu odpowiedzieć co zrobić.
-Niestety nie mam dziś czasu? - bardziej zapytałam niż stwierdziłam
-Ohh a może póżniej? 
-No nie wiem - mruknełam nieprzekonana
-No weź, mozesz zabrać przyjaciół. Chłopaki chieliby was poznać
-Ymm... Okeey.. Pogadam z chłopakami jak się zgodzą do wpadniemy
-Super - ucieszył się
-To cześć... 
-Pa - powiedział i poszedł.
Westchnełam ciężko i weszłam do domu. Położyłam zakupy na podłodze i ściągnełam buty. 
-O której mamy tam być? - przede mną wyskoczyli chłopacy
-Co? 
-No na te ognisko... - wyszczeżył się Tyler
-Nie idziemy - odparłam nonszlancko
-Idziemy !  - odparli chórem
-Niee - jęknełam
-Tak! Przegłosowane! Masz dwie godziny na przygotowanie - powiedział Sam i poszedł chyba do garażu. 
Westchnełam ciężko i ruszyłam zrobić coś na obiad. 
***dwie godziny póżniej***
-Jesteś gotowa?!? - usłyszałam krzyki z dołu. 
-IDE!! - odkrzyknełam i poprawiłam ciuchy które przed chwilą ubrałam, to znaczy czarne rurki, tego samego koloru air maxy i czerwoną bokserke. Postanowiłam że nie będę się jakoś nadzwyczajnie ubierać. Przecież to tylko ognisko.
Zbiegłam na dół gdzie czekałam na mnie reszta. Pokazałam gestem drzwi i wszyscy wyszli. Jeszcze szybko chwyciłam czarną, skurzaną kurtę przed zamknięciem drzwi. Postanowiliśmy że wszyscy pojedziemy ścigaczami, bo auta będą jutro potrzebne chłopakom na wyścig. Ja chyba wezmę udział w wyścigu ale już na motorze. Nie dawno zaczoł się sezon więc trzeba pokazać innym kto tu żądzi. 
Po 15 minutach byliśmy przed domem chłopaków. Niechętnie zeszłam z motoru i razem z przyjaciółmi czekaliśmy jak ktoś nam otworzy.  Po chwili stanoł przed nami wysoki brunet. Uśmiechnoł się do nas lekko i otworzył szerzej drzwi. Weszłam nie pewnie za chłopakami do środka. Gdy tylko weszliśmy dalej spotkały nas krzyki i śmiechu reszty, dochodziły chyba z dworu.
Podążyliśmy za brunetem aż do ogrodu na którym było ogormne ognisko, a wokół niego biegali chłopacy. 
-Ej - krzyknoł brunet. Jak na zawołanie wszyscy staneli przed nami i przyglądali się nam z zainteresowaniem - poznajcie - zwrócił się do nas  - to jest Zayn - pokazał na ciemnego mulata z toną tatuaży - to Louis - brunet z jasnymi oczami - Harry - loczrk z którym się kłóciłam w klubie - Niall, ale go znacie, a ja to Liam - dokończył i uśmiechnoł się do nas. Tamci jak jeden chór powiedzieli "cześć" 
-Okey - zaczoł Sam i zaczoł nas sobie przedstawać - to Tyler lepiej go nie wkurzać, to Ashton raczej spokojny, Calum nasz śmieszek, Michael co chwilę zmienia kolor włosów, Luke też taki spokojny - mówił pokazując na każdego z nas po kolei - to jest Emma ale ją pewnie znacie z różnych sytuacji a ja to Sam - zakończył
-A ja?! - krzyknoł oburzony David tym że Williams go pominoł. Chłopcy zachichotali a ja znimi. 
-Tym tu się nie przejmujcie, nie groźny dla otoczenia ale nie zapewniamy że nie ma wścieklizny - powiedział ze śmiechem Calum, na co wszyscy wybuchi śmiechem oprócz głównego zainteresowanego. 
-Jestem David - zaczoł obrażony - najzajebistrzy członek tej paczki - skończył wypinając dumnie pierś, co skończyło się następną salwą śmiechu. Gdy się uspokoiliśmy podeszliśmy do ogniska wspólnie rozmawiając, Na początku było trochę niezręcznie, ale po piwie lub dwóch gadaliśmy jak starzy znajomi. Po jakimś czasie podszedł do mnie Niall i zagadał
-Jednak przyszłaś co? 
-Chłopacy mnie namówili
-Wmawiaj sobie, wmawiaj... Wszyscy dobrze wiemy że zadziałał na ciebie mój urok osobisty - gdy to powiedział zaczełam się śmiać, a blondyn dołączył do mnie.
Gadaliśmy tak z trzy, cztery godziny, nie jestem pewna. Moją i Horana rozmowę przerwał telefon, co skończyło wszystkie dyskusję i jedenaście par oczu wylądowało na mnie.
-Kto dzwoni? - spytał Ash. Spojrzałam na wyświetlacz
-Alan... Muszę odebrać - powiedziałam i wstałam, lecz nie na długo bo powstrzymał mnie Sam który kazał mi tu odebrać. Westchnełam i wcisnełam zieloną słuchwkę
*Rozmowa*
-Emma? 
-Alan? Co jest? 
-Musicie tu przyjechać - powiedział chyba przerażony
-Co się stało? - zdenerwowałam się 
-Oni... - zaczoł szeptać gorączkowo - znaleźli mnie 
-Kto?!? Kto cię znalazł? - krzyknełam wkurzona wstając z miejsca
-Ci ktorzy zabili mój gang- przełknoł głośno ślinę - wparowali na nasz magazyn... Nie wiem może mnie namierzyli .... Nie mam pojęcia!! Ale stoją tu od 10 minut i próbują się tu dostać, a ja jestem sam - mówił szybko i nieskładnie
-Ilu ich jest? 
-Ymm jest około dzięsięcu samochodów - zacioł się - i motorów
- Kurwa...  - westchnełam - Czekaj na nas zaraz będziemy - powiedziałam, I zanim się rozłączyłam usłyszałam strzały
-Chłopaki zbieramy się - powiedziałam stanowczo i ruszyłam w stronę domu
-Co się stało ? - spytał zdezoriętowany Sam
-Alan ma kłopoty - powiedziałam prosto z mostu, na co wszyscy stanęli i ruszyli w stronę wyjścia
-Gdzie? - spytał Calum
-Magazyny
-Ilu? 
-Około 20... Może więcej może mniej nie wiem - powiedziałam szeptem do Sama który mnie zatrzymał na boku.
-Nie damy rady im!  - krzyknoł wkurzony
-W takim razie co proponujesz? - zapytałam z kpiną - nie zostawimy go 
-Jasne że go nie zostawimy... To nasz człowiek
-Więc? 
-Przepraszam że się wtrącam ale my możemy wam pomóc - przerwał nasza wymianę zdań Liam
-Nie potrzenujemy pomocy - warknęłam do niego
-Nie... To właśnie dobry pomysł - powiedział Sam
-Że co kurwa?!? - ryknełam na co inny się wzdrygnęli - Czy ty się wogle słyszysz?!?
-Potrzebujemy pomocy czy tego chcesz czy nie
-Nie zgadzam się - warknęłam do niego
-Sorry Em ale Sam ma racje... Oni mogą nam pomóc - powiedział Tyler gdy wszyscy stali obok nas
-Pieprzyć was! - machnełam na nich ręką i  przedostałam się na zewnątrz do swojego ścigacza. Szybko go dosiadłam i jechałam 300 na godzinę autostradą 
Alan ma kłopoty, trzeba mu pomóc nie ważne od konsekwencji...

Dziś trochę długo mi wyszedł, i chyba taki zły nie jest.... No może trochę nudny ale w następnym będzie lepiej... chyba :)
Do następnego xx 

4 komentarze: