Pov One
-Za pół godziny przy starcie - dodał i poszli w swoją stronę.
-Oszalałaś? - krzynął wściekły Niall
-O co ci chodzi? - zapytała zirytowana brunetka. Chłopcy przeczuwając ciężką atmosferę odeszli na bok
-To niebezpieczne
-Nie powinno cię to obchodzić
-To niebezpieczne - powtórzył
-Czemu się nie odczepisz!?
-Bo...
-No kurwa pytam o coś tak?!
-Dlatego że cię kocham! Zadowolona?!? Tak kocham cię cholernie mocno!
-To przestań! - dziewczyna była wściekła na niego i na siebie, na niego dlatego że miał na nią taki wpływ a na siebie bo mu ulegała, on ją zmieniał ale ona tego nie chciała, nie chciała być słaba, przecież miłość to słabość. Na tym się wychowała i się tego trzymała.
-Nie umiem!
-To masz problem!
-Wiem...
-I nic z tym nie robisz! Nawet nie próbujesz tego zmienić!
-Bo może niczego nie chcę zmieniać!?
-I co z tego kurwa będziesz miał?!
-Ciebie - odpał lekko
-Ja cie nie kocham!
-Nie okłamuj samej siebie - blondyn był pewny siebie i swojej racji, wiedział że ona też żywi do niego jakieś uczucia
-Nie robię tego...
-Robisz, wiem że mnie kochasz tylko się boisz do tego przyznać
-Nie prawda! - krzyknęła głośno, szybkim i wściekłym krokiem podeszła do niego i pchnęła go na ścianę budynku za nimi. - Nie kocham cię, nie kochałam i kochać nie będę - wysyczała z jadem patrząc mu w oczy. Serce chłopaka zdawało się pękać z każdym słowem wypowiedzianym przez dziewczynę, wydawało mu się że huk z którym łamie się jego serce było słychać na całe osiedle. Poczuł się okropnie, wiedział że będzie trudno ją przekonać do siebie żeby mu zaufała ale nie wiedział że aż tak.
Martwił się o nią i nawet nie wiedział kiedy te dwa słowa, tak ważne dla niego wyleciały z jego ust. Mimo że dziewczyna powiedziała że go nie kocha gdzieś głęboko w nim tliła się iskierka nadziei, że ona go okłamuje, że boi się odpowiedzialności którą nanosi związek, że nigdy nie kochała i nie wie co zrobić, że poprostu nie chcę się angażować. On też nigdy nie kochał, ale chciał się tego nauczyć właśnie z nią. Pragnął jej nie tylko fizycznie, pociągała go to prawda ale kochał też jej trudny charakter, to jak się broniła, jak jest wściekła a oczy jej ciemnieją, poprostu ją kochał. Wiedział że nie zna jej dobrze, że odkrył tylko jej niektóre zalety, że widział tylko jej tysiąc wad, a dwa tysiące jest jeszcze nieodkrytych, wiedział to ale chciał spróbować.
-Kochasz mnie - szepnął do niej, chciał ją złamać
-Nie prawda, nie wmawiaj sobie coś co nie istnieje, bo to bez sensu - powiedziała obojętnie i ruszyła w stronę zgromadzenia. W środku czuła że popełniła błąd zostawiając go samego, że oszukiwała samą siebie, ale ona na niego nie zasługiwała, ona była zła do szpiku kości a on nie wiedział jaka jest nawet w połowie nie widział jej w pełnej wściekłości, nie wiedział ze czasami nad sobą nie panuje dlatego ona nie chciała jego. Pierwszy raz dbała o kogoś niż o siebie lub przyjaciół, nie chciała zranić Nialla dlatego powiedziała to wszystko lecz w środku czuła że kłamała, ale to coś co jej to mówiło od razu zostawało przygłuszane przez jej charakter.
Emma chciała wziąć udział w tym wyścigu, to co że to było niebezpieczne, że nigdy nie brała udziału w takim czymś, ona chciała poczuć tą adrenalinę, chciała się uwolnić od wszystkiego właśnie za kierownicą. Odszukała swoich znajomych i zaczęła z nimi gadać. Niall wiedząc że nie przekona pięknej brunetki do zrezygnowania z wyścigu użył podstępu żebu ją od tego uchronić. Nikt nie wiedział co planuje tylko on znał swój plan. Szybko odszukał auto dziewczyny i wsiadł do niego. Podjechał do lini startu zanim ktoś zauważył brak pojazdu. Do wyścigu zostało jeszcze 10 minut, a Emma szukała swojego samochodu. Przeszła cały plac nie mogąc go znaleść.
TRZY MINUTY DO STARTU! - rozległ się krzyk prowadzącego. Dziewczyna szybko podbiegła do startu gdzie zobaczyła skąpo ubraną dziewczynę która odliczała sekundy do startu. Najbardziej zszokowało ją to że jej samochód stał tam. Wzrokiem znalazła swoich przyjaciół i przedostała się do nich.
-Ty nie w aucie? - zapytali równocześnie zdziwieni
-Nie... - zaczęła, ale przerwał jej Louis który przyszedł do nich razem z całą paczką
-Niall się gdzieś podział, nie mam pojęcia gdzie jest
-To ten dureń wziął moje auto - powiedziała do siebie
-Emma? A ty nie... - nie dokończył bo przerwała mu dziewczna
-Nie, Horan ten debil pojechał za mnie! Nawet nie wiem czemu!
-Ja też nie mam pojecia co szczeliło do jego pustej głowy - ich konwersacje przerwał huk, głośny huk. Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę, białe Lamborghini wylądowało na ścianie, białe Lamborghini należące do Adams, białe Lamborghini którym jechał Niall. Emma przerażona zaczęła biec w stronę wypadku ignorując nawoływanie znajomych. Nie zważała na pędzące drogą sportowe samochody, musiała się znaleść przy blondynie. Po chwili co jej wydawało się wiecznością dobiegła do rozwalonego auta i wyciągnęła z niego Nialla. Chłopak był ledwo przytomny. Po opalonych policzkach brunetki zaczęły spływać łzy, pierwszy raz od kilku lat zaczęła płakać. Położyła sobie jego na kolanach głowę. Niebieskie zamglone tęczówki spoglądały na nią z uczuciem.
-Nie zostawiaj mnie - wyszeptała do niego, na co chłopak się uśmiechnął
-Pocałuj mnie - powiedział z trudem, umierał on to wiedział był na to gotowy gdy wsiadał do auta, dalego powiedział jej że ja kocha, chciał żeby to wiedziała. Kochał ją całym sercem i właśnie uratował jej życie, był szczęśliwy że ją poznał. Mimo że ich znajomość nie była jakaś niesamowita to on ja pokochał, całą.
Dziewczyna z lekkim wachaniem pochyliła się nad nim i pocałowała delikatnie, pocałunek nie trwał długo, lecz dla chłopaka była to wieczność.
-Nie zostawiaj mnie - powtórzyła do niego - nie możesz mnie zostawić - dodała gdy chłopak zaczął kaszleć krwią i się dławić, przymknęła oczy i powiedziała pierwszy raz - ja cię kocham
-Wiedziałem - uśmiechnął się błogo, prawie już nie kontaktował - że też tylko dla tego że umieram postanowiłaś mi to powiedzieć - zachichotał lecz dopał go znowu kaszel - ja też cie kocham nawet nie wiesz jak bardzo - dodał zmęczony.
-Powiedz to jeszcze raz
-Ale co?
-Powiedz że mnie kochasz księżniczko, powiedz to
-Kocham cię Niall - powiedziała z całym uczyciem jakim go dażyła, a chłopak zdążył odszepnąć tylko że kocha ją bardziej i umarł, zostawił ją samą na tym okropnym świecie...
Przepraszam ze wczoraj nie dodałam rozdziału ale nie miałam czasu :(
Jejku epilog ! Nie wierze ze to już koniec, chyba te opowiadanie nie było takie złe co? :) Ciągle nie mogę uwierzyć że napisałam całe opowiadanie i wgl ;D
Mam pomysł na nowe opowiadanie ale nwm czy je zrealizuje, no ale zobaczymy ♥ xx
niedziela, 28 czerwca 2015
sobota, 20 czerwca 2015
Rozdział 27
Pov Emma
Po chwili okazało się że...
Ja wygrałam! Moja przewaga nie była duża bo jedynie kilka centymetrów. Malik musiał spowolnić nagranie bardziej niż zwykle bo bez tego wydawałoby się że jest remis. Zaczęłam się cieszyć jak małe dziecko, a mulat wkurzony uderzył pięścią w ścianę obok niego.
-I kto tu jest lepszy? - zapytałam z cwanym uśmieszkiem na co warknął coś pod nosem.
-Nie słyszee... No dalej Zayn powiedz kto jest najlepszy - mruczałam
-Wygrałaś przypadkiem - powiedział w końcu
-Haha chyba sobie ze mnie kpisz! Nie umiesz przegrywać
-Ja nie umiem? To patrz - powiedział i zaczął zmierzać w stronę wyjścia z budynku, a ja z szerokim uśmiechem podążyłam za nim. Gdy już byliśmy na zewnątrz, na środku zebranego tłumu Malik uciszył publiczność.
-Ten wyścig wygrała Vivian! - krzyknął i objął mnie ramieniem, po chwili dodał - I w ten oto spoób pokazuję jej że umiem przegrywać. - zaczęłam się śmiać z jego powagi a po chwili chłopak do mnie dołączył. Coś a raczej ktoś przerwało mój śmiech, z impętem Niall się na mnie rzucił i zachłannie pocałował. Tłum zaczął wiwatować a blondyn z szerokim uśmiechem się ode mnie oderwał. Objęta przez mulata i jego przyjaciela omineliśmy mojego brata który stał w szoku z otwartą buzią. Chłopcy się zaśmiali z niego, a ja zignorowałam i poszliśmy do naszych znajomych.
-I co Emma wygrała? - zapytał ze śmiechem Louis
-Tak, ale to przez przypadek - powiedział Zayn, na co wszyscy wybuchli śmiechem
-Ej, a wygrana? - spytałam go z kpiącym uśmiechem, mulat przewrócił zirytowany oczami i opuścił ramię z moich barek, podążając w stronę podestu gdzie przebywał didżej. Powiedział mu coś o po chwili dostał miktrofon
-Yhym - zaczął - Niestety przegrałem, oczywiście przez przypadek - powiedział na co wszyscy zachichotali - więc z ciężkim sercem oddeję tytuł mistrza wyścigów motorowych Vivian! - widząc z jaką niechęcią i wstydem wymawia te słowa nie mogłam się powstrzymać przed śmiechem.
-Nie obrażaj się - rzuciłam do chłopaka który zszedł ze sceny i stał już koło nas.
-Nie wierzę że z tobą przegrałęm - jąknął nastolatek i się do mnie przytulił
-Ej a ty gdzie? - wzburzył się Horan i go odepchnął zajmując jego miejsce.
-Idziemy się napić! - krzyknął Calum. Wszyscy się na to zgodziliśmy i ruszyliśmy w stronę imprezy. Niestety ktoś nas zatrzymał, a mianowicie mój brat.
-Emma? - zapytał niepewnie
-A ty to kto? - udałam zdziwienie
-Nie udawaj że nie pamiętasz, Jeremy twój brat
-Przykro mi ale ja nie mam brata - powiedziałam z kpiną
-Kurwa Emma przestań!
-Co mam przestać? Może mam zapomnieć że uciekłeś z domu? Że mnie zostawiłeś? Że przez ciebie się załamałam? Chyba podziękuje, mam swoje życie w które nie masz prawa się wpierdalać - z każdym słowem moje frustracja rosła a ja się zbliżałam do chłopaka. Zdziwiłam go i to bardzo, mogłam odczytać każdą emocje zapisaną w jego oczach.
-Ja-a... Nie chciałem - zaczął się jąkać, na co ja prychnęłam.
On nie chciał? To kurwa jebany żart.
-Jer ? Kto to jest? - zapytał jakiś gostek z jego "gangu"
-Ymm Nick poznaj moją siostrę - po jego słowach jego znajomi zamilknęli i wgapiali się we mnie jak w malowane wrota, a ja zaczęłam się śmiać, nie jakoś z humorem tylko sucho, podobnie postąpili moi przyjaciele.
-Ty masz siostrę? - zapytał inny chłopak ciągle będąc w szoku
-Niestety te informacje już są nieaktualnie, przykro mi - powiedziałam z sarkazmem, przez twarz mojego brata przeszedł wyraz bólu
-Nie traktój mnie tak - szepnął cicho
-A jak kurwa ma cię traktować?! - do akcji wkroczył Niall - zastawiłeś ją w najbardziej potrzebnym momencie a teraz kurwa stoisz tu sobie i co myślisz do cholery jasnej?! Że wskoczy ci w ramiona i zacznie dziękować że wreszcie się pojawiłeś? To się kurwa pomyliłeś! Ona daje sobie świetnie rade bez ciebie! - zaczął krzyczeć, stałam tam w szoku tak samo jak reszta. Chłopak objął mnie w pasie i przysunął do siebie.
-A ty niby kim jesteś?!? Nikim! Zwykłym dzieciuchem ! - mój brat się wkurzył
-Jestem Niall Horan ! - powiedział z niezachwianą pewnością siebie, na co Jeremy stracił swoją odwage i zrobił lekki krok w tył
-Nie masz prawa tak do mnie mówić! To sprawa między mną a Emmą więc się nie wtrącaj!
-Już nie jesteś jej bratem! - dodał Ash który pojawił się obok mnie tak samo jak reszta. Otoczyli mnie, stali za mną murem, a ja widząc ich tak oddanych wzruszyłam się. Naprawdę nie sądziłam że tak bardzo... im na mnie zależy, a zwłaszcza Horanowi i jego ludziom. Czy mogę ich nazwać przyjaciółmi ? Zdecydowanie tak
-Oh naprawdę?! A kto niby nim jest? Może ty? - zapytał z kpiną człowiek Dorsów
-Nie... My nimi jesteśmy - powiedział pewnie loczek
-Koniec szopki - zarządził Jeremy - chcę pogadać z Emmą - dodał i ruszył w moją stronę, ale nie zrobił nawet kroku a został namierzony około dzięwięcioma pistoletami. Niall wyszedł przede mnie i załonił, ciągle nie puszczając mojej ręki którą przed chwilą chwycił.
-Tylko spróbuj - warknął groźnie. Ludzie mojego brata lekko mówiąc byli przerażeni - jesteście na naszym terenie i w każdej chwili możesz wąchać kwiatki od spodu
-Za kogo ty się uważasz człowieku! Nikt nie będzie mi bronił spotkanie z siostrą, a zwłaszcza jakiś idiota! - rozległ się strzał, który się wydobył jak się okazało z broni Horana który z zaciętą miną patrzył na każdego z osobna.
-Co tu się dzieje? - doszedł do nas głos nieznajomej osoby, chyba lidera gangu Dorsów - wyjaśni mi ktoś
-Alex weź proszę twojego człowieka bo zaraz zrównam go z ziemią - warknął blondyn
-Niall spokojnie, Jer o co tu chodzi? Masz jakieś problemy z tą dziewczyną? Nie chce się z tobą umuwić? Znajdziesz lepszą, nie widzisz że jest zajęta
-To jest kurwa moja siostra!! - ryknął wkurzony brat
-Oh to zmienia postać rzeczy, mów o co chodzi
-Poprostu ja sobie z nią rozmawiałem a Irwin i inni nam przeszkodzili!
-My nie rozmawialiśmy! Nie chcę z tobą rozmawiać i nie będę chciała - wtrąciłam się wściekła do rozmowy
-Mam pomysł - uśmiechnął się Alex
-Jaki?
-Pogadasz z nim - zaczął ale posłał mi znaczące spojrzenie gdy chciałam mu przerwać - pogadacie jeżeli ty przegrasz w wyścigu, jednakże jeżeli przegrasz omówicie swoje sprawy. Pasuje?
-Bez problemu wygram z wami - powiedziałam pewnie - jak wygram to odpuścicie? - upewniłam się
-Tak
-Jaki to wyścig ?
-Bez zasad - oznajmił i obserwował moją reakcje. Na zewnątrz pozostałam obojętna lecz w środku zakiełkował się niepokój. Takie wyścigi są niedozwolone w tych rejonach, ponieważ są bardziej niż niebezpieczne, nigdy nie wiadomo co się wydarzy. W tym nie ma zasad, trasa jest po całym mieście, po miejscach gdzie znajdują się ludzie, po lasach. Poprostu wszędzie i to mnie najbardziej niepokoi, ale czy jest wyścig którego nie wygrałam?
-Zgoda - odpowiedziałam pewnie
-Za pół godziny przy starcie - dodał i poszli w swoją stronę.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~* za tydzień epilog O.o czytałam komentarze, i niestety muszę dokończyć to opowiadanie i nie mam już pomysłów... nie gniewajcie się ♥ xx
Po chwili okazało się że...
Ja wygrałam! Moja przewaga nie była duża bo jedynie kilka centymetrów. Malik musiał spowolnić nagranie bardziej niż zwykle bo bez tego wydawałoby się że jest remis. Zaczęłam się cieszyć jak małe dziecko, a mulat wkurzony uderzył pięścią w ścianę obok niego.
-I kto tu jest lepszy? - zapytałam z cwanym uśmieszkiem na co warknął coś pod nosem.
-Nie słyszee... No dalej Zayn powiedz kto jest najlepszy - mruczałam
-Wygrałaś przypadkiem - powiedział w końcu
-Haha chyba sobie ze mnie kpisz! Nie umiesz przegrywać
-Ja nie umiem? To patrz - powiedział i zaczął zmierzać w stronę wyjścia z budynku, a ja z szerokim uśmiechem podążyłam za nim. Gdy już byliśmy na zewnątrz, na środku zebranego tłumu Malik uciszył publiczność.
-Ten wyścig wygrała Vivian! - krzyknął i objął mnie ramieniem, po chwili dodał - I w ten oto spoób pokazuję jej że umiem przegrywać. - zaczęłam się śmiać z jego powagi a po chwili chłopak do mnie dołączył. Coś a raczej ktoś przerwało mój śmiech, z impętem Niall się na mnie rzucił i zachłannie pocałował. Tłum zaczął wiwatować a blondyn z szerokim uśmiechem się ode mnie oderwał. Objęta przez mulata i jego przyjaciela omineliśmy mojego brata który stał w szoku z otwartą buzią. Chłopcy się zaśmiali z niego, a ja zignorowałam i poszliśmy do naszych znajomych.
-I co Emma wygrała? - zapytał ze śmiechem Louis
-Tak, ale to przez przypadek - powiedział Zayn, na co wszyscy wybuchli śmiechem
-Ej, a wygrana? - spytałam go z kpiącym uśmiechem, mulat przewrócił zirytowany oczami i opuścił ramię z moich barek, podążając w stronę podestu gdzie przebywał didżej. Powiedział mu coś o po chwili dostał miktrofon
-Yhym - zaczął - Niestety przegrałem, oczywiście przez przypadek - powiedział na co wszyscy zachichotali - więc z ciężkim sercem oddeję tytuł mistrza wyścigów motorowych Vivian! - widząc z jaką niechęcią i wstydem wymawia te słowa nie mogłam się powstrzymać przed śmiechem.
-Nie obrażaj się - rzuciłam do chłopaka który zszedł ze sceny i stał już koło nas.
-Nie wierzę że z tobą przegrałęm - jąknął nastolatek i się do mnie przytulił
-Ej a ty gdzie? - wzburzył się Horan i go odepchnął zajmując jego miejsce.
-Idziemy się napić! - krzyknął Calum. Wszyscy się na to zgodziliśmy i ruszyliśmy w stronę imprezy. Niestety ktoś nas zatrzymał, a mianowicie mój brat.
-Emma? - zapytał niepewnie
-A ty to kto? - udałam zdziwienie
-Nie udawaj że nie pamiętasz, Jeremy twój brat
-Przykro mi ale ja nie mam brata - powiedziałam z kpiną
-Kurwa Emma przestań!
-Co mam przestać? Może mam zapomnieć że uciekłeś z domu? Że mnie zostawiłeś? Że przez ciebie się załamałam? Chyba podziękuje, mam swoje życie w które nie masz prawa się wpierdalać - z każdym słowem moje frustracja rosła a ja się zbliżałam do chłopaka. Zdziwiłam go i to bardzo, mogłam odczytać każdą emocje zapisaną w jego oczach.
-Ja-a... Nie chciałem - zaczął się jąkać, na co ja prychnęłam.
On nie chciał? To kurwa jebany żart.
-Jer ? Kto to jest? - zapytał jakiś gostek z jego "gangu"
-Ymm Nick poznaj moją siostrę - po jego słowach jego znajomi zamilknęli i wgapiali się we mnie jak w malowane wrota, a ja zaczęłam się śmiać, nie jakoś z humorem tylko sucho, podobnie postąpili moi przyjaciele.
-Ty masz siostrę? - zapytał inny chłopak ciągle będąc w szoku
-Niestety te informacje już są nieaktualnie, przykro mi - powiedziałam z sarkazmem, przez twarz mojego brata przeszedł wyraz bólu
-Nie traktój mnie tak - szepnął cicho
-A jak kurwa ma cię traktować?! - do akcji wkroczył Niall - zastawiłeś ją w najbardziej potrzebnym momencie a teraz kurwa stoisz tu sobie i co myślisz do cholery jasnej?! Że wskoczy ci w ramiona i zacznie dziękować że wreszcie się pojawiłeś? To się kurwa pomyliłeś! Ona daje sobie świetnie rade bez ciebie! - zaczął krzyczeć, stałam tam w szoku tak samo jak reszta. Chłopak objął mnie w pasie i przysunął do siebie.
-A ty niby kim jesteś?!? Nikim! Zwykłym dzieciuchem ! - mój brat się wkurzył
-Jestem Niall Horan ! - powiedział z niezachwianą pewnością siebie, na co Jeremy stracił swoją odwage i zrobił lekki krok w tył
-Nie masz prawa tak do mnie mówić! To sprawa między mną a Emmą więc się nie wtrącaj!
-Już nie jesteś jej bratem! - dodał Ash który pojawił się obok mnie tak samo jak reszta. Otoczyli mnie, stali za mną murem, a ja widząc ich tak oddanych wzruszyłam się. Naprawdę nie sądziłam że tak bardzo... im na mnie zależy, a zwłaszcza Horanowi i jego ludziom. Czy mogę ich nazwać przyjaciółmi ? Zdecydowanie tak
-Oh naprawdę?! A kto niby nim jest? Może ty? - zapytał z kpiną człowiek Dorsów
-Nie... My nimi jesteśmy - powiedział pewnie loczek
-Koniec szopki - zarządził Jeremy - chcę pogadać z Emmą - dodał i ruszył w moją stronę, ale nie zrobił nawet kroku a został namierzony około dzięwięcioma pistoletami. Niall wyszedł przede mnie i załonił, ciągle nie puszczając mojej ręki którą przed chwilą chwycił.
-Tylko spróbuj - warknął groźnie. Ludzie mojego brata lekko mówiąc byli przerażeni - jesteście na naszym terenie i w każdej chwili możesz wąchać kwiatki od spodu
-Za kogo ty się uważasz człowieku! Nikt nie będzie mi bronił spotkanie z siostrą, a zwłaszcza jakiś idiota! - rozległ się strzał, który się wydobył jak się okazało z broni Horana który z zaciętą miną patrzył na każdego z osobna.
-Co tu się dzieje? - doszedł do nas głos nieznajomej osoby, chyba lidera gangu Dorsów - wyjaśni mi ktoś
-Alex weź proszę twojego człowieka bo zaraz zrównam go z ziemią - warknął blondyn
-Niall spokojnie, Jer o co tu chodzi? Masz jakieś problemy z tą dziewczyną? Nie chce się z tobą umuwić? Znajdziesz lepszą, nie widzisz że jest zajęta
-To jest kurwa moja siostra!! - ryknął wkurzony brat
-Oh to zmienia postać rzeczy, mów o co chodzi
-Poprostu ja sobie z nią rozmawiałem a Irwin i inni nam przeszkodzili!
-My nie rozmawialiśmy! Nie chcę z tobą rozmawiać i nie będę chciała - wtrąciłam się wściekła do rozmowy
-Mam pomysł - uśmiechnął się Alex
-Jaki?
-Pogadasz z nim - zaczął ale posłał mi znaczące spojrzenie gdy chciałam mu przerwać - pogadacie jeżeli ty przegrasz w wyścigu, jednakże jeżeli przegrasz omówicie swoje sprawy. Pasuje?
-Bez problemu wygram z wami - powiedziałam pewnie - jak wygram to odpuścicie? - upewniłam się
-Tak
-Jaki to wyścig ?
-Bez zasad - oznajmił i obserwował moją reakcje. Na zewnątrz pozostałam obojętna lecz w środku zakiełkował się niepokój. Takie wyścigi są niedozwolone w tych rejonach, ponieważ są bardziej niż niebezpieczne, nigdy nie wiadomo co się wydarzy. W tym nie ma zasad, trasa jest po całym mieście, po miejscach gdzie znajdują się ludzie, po lasach. Poprostu wszędzie i to mnie najbardziej niepokoi, ale czy jest wyścig którego nie wygrałam?
-Zgoda - odpowiedziałam pewnie
-Za pół godziny przy starcie - dodał i poszli w swoją stronę.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~* za tydzień epilog O.o czytałam komentarze, i niestety muszę dokończyć to opowiadanie i nie mam już pomysłów... nie gniewajcie się ♥ xx
sobota, 13 czerwca 2015
Rozdział 26
Pov Emma
Patrzyłam w szoku na swojego brata, na to jak się zmienił, zmęrzniał. Już nie jest tym samym nastolatkiem co kilka lat temu. Nie jest tym samym chłopakiem, a ja nie jestem tą samą dziewczyną. Pokaże mu że umiem sobie sama radzić, że daję radę bez niego. Jestem niezależna i jakiś tam chłopak w tym przypadku mój brat nie jest mi potrzebny.
Ten pożal się gang mojego brata szedł z dumą wypisaną na twarzy. Zobaczymy czy będzie taki zadowolony gdy mnie rozpozna, oczywiście jeżeli to wogle zrobi. Jego "przyjaciele" przystanęli przy swoich autach i przyglądali się wszystkim zebranym. Najbardziej wrzucający się w oczy był wysoki, umięśniony szatyn który prawdopodbnie był ich szefem, a Jeremy jego prawą ręką sądząc po jego zachowaniu. Gdy wzrok jego "dowódcy" zatrzymał się na mnie i chłopakach spojrzałam na niego wyzywając widząc jak się na mnie gapi. Powoli nie chcąc żeby pomyślał że się go boje czy coś odwróciłam się do chłopaków gestem ręki pokazując na osoby znajdujące się za mną. Jak na zawołanie Ashton się cały spiął i wilkiem patrzył na wyżej wymienionych.
-Uspokój się - mruknęłam do niego cicho
-Jak mam się uspokoić jeżeli widzę tu tego skurwysyna? - warknął wściekle
-Zaraz będzie wyścig pokażemy im kto tu rządzi - powiedział uśmiechając się pewnie co od razu odwzajemnił
-Wygrana jest nasza - dodał Zayn patrząc na mnie porozumiewawczo
-Oj kochanie nie bądź taki pewny siebie - dodałam słodkim głosem na co wszyscy wybuchli śmiechem włączając w to mnie i Mulata
-Ciągle masz nadzieje że ze mną wygrasz?
-Ja to wiem - odparłam pewnie
-Marzenia
-Już raz z tobą wygrałam jeżeli nie pamiętasz - wypomniałam mu na co zarumienił się. Nie wierze nieustraszony Malik się zarumienił
-Masz coś na policzkach - zrobiłam ruch ręką jakbym chciała mu dotknąć policzki.
-Ha ha bardzo śmieszne - zironizował chłopak
-No śmieszne
-Dzieci spokój - zarządził Liam - wyścigi samochodowe się zaraz zaczynają a wy się kłócicie
-Już idziemy - powiedzieliśmy równocześnie. Spojrzałam niego i wybuchliśmy śmiechem. Może będzie z niego niezły przyjaciel...
-Dalej - pogonił nas przygaszony Niall. Patrzyłam na niego przez chwilę ale przestając zwracać na niego uwagę poszłam za resztą.
-To kto się ściga?
-Niall i Michael
-Okey chłopcy idzie po swoje maszyny a my będziemy przy starcie - zarządził Sam. Wszyscy go posłuchali i już po chwili Clifford i Horan stali przy swoich autach, a my staliśmy na samym początku tłumu czekającego na start. Gestem ręki zostałam zawołana przez Nialla. Niepewnie do niego podeszłam ignorując natrętne spojrzenia innych.
-Co jest? - zapytałam patrząc na niego
-Dostanę buziaka na szczęście? - zapytał z szerokim uśmiechem, nie sztucznym czy chamskim, ale szczerym. Przez co wyglądał teraz młodziej o rok a może dwa.
-No nie wiem czy zasłużyłeś - zaśmiałam się
-Jak nie, jak tak - pochylił się nade mną
-Hmm muszę pomyśleć - udałam że się zastanawiam, ale nie udało mi się to długo bo poczułam miękkie wargi blondyna na swoich. Naprał na mnie trochę mocniej, nie całował brutalnie, tylko namiętnie. Chcąc czy nie chcąc odwzajemniłam pocałunek wolniej niż to on miał w planach, ale nie przejęłam się tym. Niech wie kto tu dominuje, a tą osobą jestem ja. Naszą jakże miłą chwilę przerwał głos organizatora który oznajmił że za chwilę zaczynają się wyścigi. Niechętnie się oderwałam od jego pulchnych ust i posłałam lekki uśmiech i odwróciłam się ruszając w stronę przyjaciół.
-Co to było? - zapytał z szerokim uśmiechem Ashton. Już wiedziałam co się za nim kryło.
-Nie to co myślisz - odparłam pewnie
-No wiesz to nie wyglądało na przypadkowy pocałunek, tylko jak coś więcej.
-Mylisz się, to tylko kilka niewinnych buziaków to nic nie znaczy
-Jeszcze się zdziwisz
-Sugerujesz coś? - miał już odpowiedzieć ale przerwał mu odgłos strzału, czyli początku wyścigu. Razem z chłopakami ustawiliśmy się na początku i czekaliśmy na rozwój akcji. Po kilku minutach na horyzoncie pojawili się uczestnicy którzy jechali łeb w łeb. Odszukałam auto Horana, które było na prowadzeniu. Blondyn był całkowicie skupiony na drodze, pierwszy raz go takiego widzę. Zaraz za nim jechał Clifford na równi z ktosiem z gangu mojego brata. Gdy do mety zostało tylko kilkanaście metrów tłum zaczął głośno się przekrzykiwać kto wygra. Mimo wszystko uśmiechnęłam się szeroko gdy pierwszy przejechał Niall. Drugi oczywiście był Michael który z wielkim uśmiechem satysfakcji przekroczył linię mety.
Niall nawet nie patrząc na innych podszedł do mnie i mocno pocałował. Nie powiem że się nie zdziwiłam, bo byłam strasznie zaskoczona jego reakcją, ale nie byłabym sobą gdybym tego nie odwzajemniła. Chłopak oderwał się ode mnie i cmoknął mnie w czoło. Potem wszystko się działo strasznie szybko, ludzie gratulujący blondynowi wygranej, on nie chcący mnie puścić, tajemnicze uśmiechy naszych przyjaciół. Nie minęła nawet chwila a ja razem z Zaynem staliśmy przy swoich motorach ustalając trasę tak abyśmy mieli przewagę.
ZAWODNICY NA START!
Podałam rękę Mulatowi i wsiadłam na swoją maszynę. Po lewej stronie stało pomarańczowe Ducati a dalej inne mniej szybkie pojazdy. Wreszcie przed nas wyszedł jakiś chłopak z pistoletem w ręce i odliczał do startu. Gdy rozległ się strzał wszyscy jak jeden mąż wystartowali. Wylądowałam prawie na samym początku, prawie. Pierwszy prowadził Zayn, następnie pomarańczowe Ducati i wreszcie ja. Szybko docisnęłam gazu i próbowałam wyprzedzić moich przeciwników takim sposobem znalazłam się na prowadzeniu razem z Zaynem który nie chciał odpuścić. Do tego osoba która jechała za nami nie chciała dać nam tak wygrać dlatego dzielnie walczyła o pierwsze miejsce. Po chwili wszyscy trzej byliśmy na początku. Kilka zakrętów i zwodzeń wyprowadziło Zayna na sam początek, co było według mnie błędem, ponieważ po chwili ukazał się nam most który się podnosił, a Malik jechał na najwyższych obrotach. Musiał trochę zwolnić przez co spadł na trzecie miejsce a o wygraną walczyłam ja i mandarynka (pomarańczowe Ducati). Został kilometr do mety, Mulat wyrównał ze mną. Cisnęłam gaz tak mocno jak się dało. Nie chciałam stracić swojego cennego motoru co by się stało gdybym przegrała. Było tylko kilka metrów do mety a Zayn się nie poddawał, chłopak za nami wjechał w ścianę stojącą za zakrętem. Do lini mety pozycja zmieniała się kilkanaście razy, a metę przekroczyliśmy niemal jednocześnie. Wściekła zeszłam z motoru, ale nie dałam po sobie znać że mnie to ruszyło. Obok mnie zaparkował czarnowłosy w podobnym nastroju do mojego.
-Remis? - zapytał mnie z kpiną
-Jak widać - mruknęłam - chyba że sprawdzimy w kamerach - dodałam ożywiona
-To jest pomysł - poparł mnie i razem ruszyliśmy do budynku ignorując ludzi którzy napierali na nas. Weszliśmy po schodach na samą górę do pokoju z monitoringiem. Zayn szybko zaczął coś klikać na komputerze i włączył jeszcze raz nagranie. Po chwili okazało się że...
Witajcie :P Mam smutnego newsa, ten rozdział jest przed ostatni :/ jeszcze jeden i epilog.
Mam pomysł na nowe opowiadanie ale nwm czy wapali xx
Patrzyłam w szoku na swojego brata, na to jak się zmienił, zmęrzniał. Już nie jest tym samym nastolatkiem co kilka lat temu. Nie jest tym samym chłopakiem, a ja nie jestem tą samą dziewczyną. Pokaże mu że umiem sobie sama radzić, że daję radę bez niego. Jestem niezależna i jakiś tam chłopak w tym przypadku mój brat nie jest mi potrzebny.
Ten pożal się gang mojego brata szedł z dumą wypisaną na twarzy. Zobaczymy czy będzie taki zadowolony gdy mnie rozpozna, oczywiście jeżeli to wogle zrobi. Jego "przyjaciele" przystanęli przy swoich autach i przyglądali się wszystkim zebranym. Najbardziej wrzucający się w oczy był wysoki, umięśniony szatyn który prawdopodbnie był ich szefem, a Jeremy jego prawą ręką sądząc po jego zachowaniu. Gdy wzrok jego "dowódcy" zatrzymał się na mnie i chłopakach spojrzałam na niego wyzywając widząc jak się na mnie gapi. Powoli nie chcąc żeby pomyślał że się go boje czy coś odwróciłam się do chłopaków gestem ręki pokazując na osoby znajdujące się za mną. Jak na zawołanie Ashton się cały spiął i wilkiem patrzył na wyżej wymienionych.
-Uspokój się - mruknęłam do niego cicho
-Jak mam się uspokoić jeżeli widzę tu tego skurwysyna? - warknął wściekle
-Zaraz będzie wyścig pokażemy im kto tu rządzi - powiedział uśmiechając się pewnie co od razu odwzajemnił
-Wygrana jest nasza - dodał Zayn patrząc na mnie porozumiewawczo
-Oj kochanie nie bądź taki pewny siebie - dodałam słodkim głosem na co wszyscy wybuchli śmiechem włączając w to mnie i Mulata
-Ciągle masz nadzieje że ze mną wygrasz?
-Ja to wiem - odparłam pewnie
-Marzenia
-Już raz z tobą wygrałam jeżeli nie pamiętasz - wypomniałam mu na co zarumienił się. Nie wierze nieustraszony Malik się zarumienił
-Masz coś na policzkach - zrobiłam ruch ręką jakbym chciała mu dotknąć policzki.
-Ha ha bardzo śmieszne - zironizował chłopak
-No śmieszne
-Dzieci spokój - zarządził Liam - wyścigi samochodowe się zaraz zaczynają a wy się kłócicie
-Już idziemy - powiedzieliśmy równocześnie. Spojrzałam niego i wybuchliśmy śmiechem. Może będzie z niego niezły przyjaciel...
-Dalej - pogonił nas przygaszony Niall. Patrzyłam na niego przez chwilę ale przestając zwracać na niego uwagę poszłam za resztą.
-To kto się ściga?
-Niall i Michael
-Okey chłopcy idzie po swoje maszyny a my będziemy przy starcie - zarządził Sam. Wszyscy go posłuchali i już po chwili Clifford i Horan stali przy swoich autach, a my staliśmy na samym początku tłumu czekającego na start. Gestem ręki zostałam zawołana przez Nialla. Niepewnie do niego podeszłam ignorując natrętne spojrzenia innych.
-Co jest? - zapytałam patrząc na niego
-Dostanę buziaka na szczęście? - zapytał z szerokim uśmiechem, nie sztucznym czy chamskim, ale szczerym. Przez co wyglądał teraz młodziej o rok a może dwa.
-No nie wiem czy zasłużyłeś - zaśmiałam się
-Jak nie, jak tak - pochylił się nade mną
-Hmm muszę pomyśleć - udałam że się zastanawiam, ale nie udało mi się to długo bo poczułam miękkie wargi blondyna na swoich. Naprał na mnie trochę mocniej, nie całował brutalnie, tylko namiętnie. Chcąc czy nie chcąc odwzajemniłam pocałunek wolniej niż to on miał w planach, ale nie przejęłam się tym. Niech wie kto tu dominuje, a tą osobą jestem ja. Naszą jakże miłą chwilę przerwał głos organizatora który oznajmił że za chwilę zaczynają się wyścigi. Niechętnie się oderwałam od jego pulchnych ust i posłałam lekki uśmiech i odwróciłam się ruszając w stronę przyjaciół.
-Co to było? - zapytał z szerokim uśmiechem Ashton. Już wiedziałam co się za nim kryło.
-Nie to co myślisz - odparłam pewnie
-No wiesz to nie wyglądało na przypadkowy pocałunek, tylko jak coś więcej.
-Mylisz się, to tylko kilka niewinnych buziaków to nic nie znaczy
-Jeszcze się zdziwisz
-Sugerujesz coś? - miał już odpowiedzieć ale przerwał mu odgłos strzału, czyli początku wyścigu. Razem z chłopakami ustawiliśmy się na początku i czekaliśmy na rozwój akcji. Po kilku minutach na horyzoncie pojawili się uczestnicy którzy jechali łeb w łeb. Odszukałam auto Horana, które było na prowadzeniu. Blondyn był całkowicie skupiony na drodze, pierwszy raz go takiego widzę. Zaraz za nim jechał Clifford na równi z ktosiem z gangu mojego brata. Gdy do mety zostało tylko kilkanaście metrów tłum zaczął głośno się przekrzykiwać kto wygra. Mimo wszystko uśmiechnęłam się szeroko gdy pierwszy przejechał Niall. Drugi oczywiście był Michael który z wielkim uśmiechem satysfakcji przekroczył linię mety.
Niall nawet nie patrząc na innych podszedł do mnie i mocno pocałował. Nie powiem że się nie zdziwiłam, bo byłam strasznie zaskoczona jego reakcją, ale nie byłabym sobą gdybym tego nie odwzajemniła. Chłopak oderwał się ode mnie i cmoknął mnie w czoło. Potem wszystko się działo strasznie szybko, ludzie gratulujący blondynowi wygranej, on nie chcący mnie puścić, tajemnicze uśmiechy naszych przyjaciół. Nie minęła nawet chwila a ja razem z Zaynem staliśmy przy swoich motorach ustalając trasę tak abyśmy mieli przewagę.
ZAWODNICY NA START!
Podałam rękę Mulatowi i wsiadłam na swoją maszynę. Po lewej stronie stało pomarańczowe Ducati a dalej inne mniej szybkie pojazdy. Wreszcie przed nas wyszedł jakiś chłopak z pistoletem w ręce i odliczał do startu. Gdy rozległ się strzał wszyscy jak jeden mąż wystartowali. Wylądowałam prawie na samym początku, prawie. Pierwszy prowadził Zayn, następnie pomarańczowe Ducati i wreszcie ja. Szybko docisnęłam gazu i próbowałam wyprzedzić moich przeciwników takim sposobem znalazłam się na prowadzeniu razem z Zaynem który nie chciał odpuścić. Do tego osoba która jechała za nami nie chciała dać nam tak wygrać dlatego dzielnie walczyła o pierwsze miejsce. Po chwili wszyscy trzej byliśmy na początku. Kilka zakrętów i zwodzeń wyprowadziło Zayna na sam początek, co było według mnie błędem, ponieważ po chwili ukazał się nam most który się podnosił, a Malik jechał na najwyższych obrotach. Musiał trochę zwolnić przez co spadł na trzecie miejsce a o wygraną walczyłam ja i mandarynka (pomarańczowe Ducati). Został kilometr do mety, Mulat wyrównał ze mną. Cisnęłam gaz tak mocno jak się dało. Nie chciałam stracić swojego cennego motoru co by się stało gdybym przegrała. Było tylko kilka metrów do mety a Zayn się nie poddawał, chłopak za nami wjechał w ścianę stojącą za zakrętem. Do lini mety pozycja zmieniała się kilkanaście razy, a metę przekroczyliśmy niemal jednocześnie. Wściekła zeszłam z motoru, ale nie dałam po sobie znać że mnie to ruszyło. Obok mnie zaparkował czarnowłosy w podobnym nastroju do mojego.
-Remis? - zapytał mnie z kpiną
-Jak widać - mruknęłam - chyba że sprawdzimy w kamerach - dodałam ożywiona
-To jest pomysł - poparł mnie i razem ruszyliśmy do budynku ignorując ludzi którzy napierali na nas. Weszliśmy po schodach na samą górę do pokoju z monitoringiem. Zayn szybko zaczął coś klikać na komputerze i włączył jeszcze raz nagranie. Po chwili okazało się że...
Witajcie :P Mam smutnego newsa, ten rozdział jest przed ostatni :/ jeszcze jeden i epilog.
Mam pomysł na nowe opowiadanie ale nwm czy wapali xx
sobota, 6 czerwca 2015
Rozdział 25
Pov Emma
Szykujemy się do wyścigów!
Wszyscy jak na komendę ruszyli do swoich pokoi się przygotować, tylko ja i Niall byliśmy już ubrani i gotowi. Skoro mam brać udział w wyścigach to powinnam sprawdzić swoją maszynę, niestety nie ma już Alana który mi to zrobi. Z tą myślą wstałam z krzesełka i zaczęłam zmierzać w stronę holu gdzie ubrałam swoje czarne vansy. Gdy miałam już rękę na klamce dobiegł mnie głos Horana
-A ty dokąd?
- Co cię to?
-Po prostu się pytam
-Idę zrobić przegląd motoru - sama nawet nie wiem czemu mu to powiedziałam, przez niego coraz bardziej dziwnie się czuję, to nie jest normalne
-Idę z tobą
-Nie potrzebuję pomocy
-Czy ja pytałem? - powiedział i ubrał takie same buty jak ja tylko kilka rozmiarów większe od moich
-Dobra- mruknęłam. Chłopak uśmiechnął się szeroko i i chwycił mnie za rękę wychodząc z domu. Na początku chciałam ją wyrwać ale uczucie które temu towarzyszyło było na prawdę miłe i nie chciałam się go pozbywać. Pociągnął mnie za sobą do swojego auta. Wsiadłam do środka i od razu zapięłam pas. Po chwili obok mnie siedział blondyn.
-Gdzie jedziemy? - zapytał po odpaleniu silnika
-Wiesz gdzie jest warsztat u Alana? - zapytałam czując lekkie ukłucie w sercu przypominając sobie śmierć przyjaciela
-Yhym, to jest na końcu miasta, chciałaś iść tam sama? - zapytał lekko wkurzony
-Mały spacer mi nie zaszkodzi
-Mały - prychnął i zamilknął, włączył radio i zaczął nucić jakąś piosenkę której nie znałam. Wzruszyłam ramionami i wsłuchałam się w melodie.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z auta i podeszliśmy do drzwi warsztatu.
-Masz klucze? - zapytał mój towarzysz pomachałam mu wcześniej wymienionym przedmiotem przed oczami i włożyłam do zamka. Powoli weszliśmy do środka zapalając światło po drodze. Gdy pomieszczenie było już całkowicie oświetlone ukazały się nam wszystkie moje i chłopaków maszyny. Po prawej stronie były auta, po środku motory których było zdecydowanie więcej, a pod ścianą profesjonalny sprzęt i różnorodne narzędzie. Uśmiechnęłam się pod nosem gdy z ust blondyna wyleciało ciche "wow"
-To zabieramy się do roboty? - zapytałam ściągając swoją kurtkę.
-Jasne
-Dobra to czym pojedziesz? - pokazał cały rząd ścigaczów
-Hmm jeszcze nie wiem, czymś na pewno
-Ha, to ja to też wiem, może tym co? - powiedział i podszedł do Suzuki Hayabusa
-Właściwie czemu nie
-Skąd ty go masz?
-Z dostawy, mam znajomych w Tokio i mi załatwili - odparłam zwyczajnie
-Też taki bym chciał - westchnął
-Robi wrażenie co?
-I to jakie...
-Okey koniec pogaduszek, zaczynamy?
-Jasne, gdzie masz klucze?
-Są tam - wskazałam na czerwoną szafkę pod ścianą - czekaj - dodałam gdy zaczął się tam kierować
-Co?
-Przebierz się bo jak stąd wyjdziesz to taki czysty nie będziesz - powiedziałam poważnie, sama nie raz przyszłam do warsztatu chwilę po prysznicu, a gdy wracałam do domu to wyglądałam jakbym się nie myła przynajmniej przez miesiąc.
-Powiedz prosto z mostu że chcesz popatrzeć - odpowedział z pewnym siebie uśmieszkiem
-Co? Nie mam na co patrzeć - prychnęłam
-Na mnie księżniczko, patrz na mnie - powiedział o wiele niższym tonem niż przed chwilą, wolnym krokiem podszedł do mnie popchnął mnie lekko acz stanowczo na motor za mną i spojrzał mi w oczy - patrz na mnie - powtórzył i zbliżył twarz do mojej. Jego niebieskie oczy wydawały się głębsze i intesywniejsze niż zazwyczaj, nie to że patrzyłam mu kiedykolwiek w oczy. Nie dając po sobie poznać że choć trochę rusza mnie jego zachowanie, patrzyłam mu hardo w niebieskie oceany, a on się ciągle zbliżał. Między naszymi ustami była strasznie mała odległość ledwie kilka milimetrów ale wciąż za duża.
Zdążyłam mrugnąć oczami a jego usta wylądowały na moich. Całował mnie delikatnie ale i namiętnie. Nasz usta zderzały się ze sobą, w pokoju było słychać tylko przyspieszone oddechy. Wplątałam palce w jego miękkie włosy, a jego dłonie powędrowały na moje biodra. Z jego ust wyleciało ciche warknięcie gdy pociągnęłam go trochę za mocno za włosy. Moje usta zaczęły powoli boleć od spragnionych i namiętnych pocałunków lecz nie chciałam tego przerwać, dziwne ale podobało mi się to. Ta delikatność ale i namiętność, spokój ale i też burza. Wszystko było tak sprzeczne ale i fantastyczne, oboje byliśmy sprzeczni, całkowicie różni i tylko ja chyba to dostrzegałam. Jego nie obchodziły konsekwencje naszych czynów lub zachowań, dla niego liczyła się chwila, działanie na zasadzie chwili. Najdziwniejsze jest chyba to że tydzień temu dałabym wszystko żeby go zniszczyć, a teraz się z nim całuję, prawdopodobnie byłam z nim w łóżku i tylko on nie licząc Davida rozumie mnie w jakimś stopniu.
Oderwaliśmy się od siebie gdy zabrakło nam powietrza, chłopak ciągle patrząc mi w oczy uspokajał swój oddech.
-Teraz możemy pracować - powiedział z szczerym uśmiechem i cmoknął mnie szybko w usta. Puścił mnie i zaczął ściągać koszulkę. Wzięłam głęboki oddech i odsunęłam się od maszyny. Tak samo jak blondyn ściągnęłam swoją koszulkę i podeszłam do szafki z narzędziami wyciągając klucze i inne przedmioty które mogą nam pomóc w przeglądzie mojego Suzuki.
-Łap - powiedziałam mu i rzuciłam klucz do wentli. Wzięłam resztę narzędzi i stanęłam obok chłopaka, przed motorem
-Czy damy rade? - zapytał z uśmiechem?
-Tak damy radę! - powiedziałam ze śmiechem i zaczęliśmy pracować
*3 godziny później*
Cali w smarze ale i z uśmiechami odsunęliśmy się od mojego motoru który wyglądał teraz jak ósmy cud świata.
-Wykonaliśmy świetną robotę - powiedziałam z zachwytem patrząc na maszynę
-Tak, wygląda genialnie
-To co? Bierzemy ją i idziemy do domu? - zapytał po chwili blondyn
-Tak, mamy półtora godziny do wyścigu
-Ale ten czas zleciał - westchnął
-Yhym, dobra bierzemy go - powiedziałam i podeszłam do Suzuki. Niall wyjął zabezpieczenie i powoli zaczęliśmy go pchać na dwór
-Tylko jak go weźmiemy do domu? - zapytałam po chwili
-Co ty byś beze mnie zrobiła kobieto? Zadzwonię do chłopaków żeby przyjechali z naczepą i go zawieźli na miejsce wyścigu okey?
-Stoi, to dzwoń i jedziemy do domu - powiedziałam i poszłam do samochodu, a chłopak dzwonił do przyjaciela. Po chwili byliśmy w drodze do domu.
-Powiesz mi o co chodzi z twoim bratem? - przerwał ciszę Niall
-Czyli? Opowiedziałam wam wszystko - powiedziałam spięta
-Nie kłam okey? Może inni nie zauważyli ale było widać że nie mówiłaś wszystkiego
-Po co ci to wiedzieć?
-Jestem ciekawy
-Ale w tym nie ma nic ciekawego czy intesującego po prostu brat mnie zostawił
-Na pewno nie bez powodu
-Sugerujesz coś?
-Nie, jasne że nie. Po prostu nie sądzę żeby od tak sobie poszedł
-Miałam problemy w domu okey?
-Jakie problemy? - zapytał zainteresowany
-Tata nie żył, matka miała nowego przydupasa który nas bił, a sama to ignorowała czasami też nas uderzyła
-Ale to nie wszystko - powiedział pewnie
-Nie Tom czasami, ymm się do mnie dobierał - powiedziałam cicho
-A to sukinsyn! - walnął pięścią w kierownice
-Było minęło, nie przejmuj się to przeszłość
-Ale...
-Cicho, nawet nie wiem czemu ci to powiedziałam - wysiadłam z samochodu bo akurat dojechaliśmy do domu. Szybko poszłam na górę do pokoju i wzięłam szybki prysznic. Umyta poszłam do pokoju i wybrałam pierwszy lepszy strój, dziś wypadło na czarne rurki i obcisłą bokserkę tego samego koloru. Do kompletu ubrałam jeszcze czarne vansy i skurzaną kurtkę. Ubrana już zrobiłam szybkie kreski na oczach i zeszłam na dół gdzie byli już prawie wszyscy. Brakowało tylko Malika który po chwili zszedł na dół i całą grupą poszliśmy do samochodów jadąc na wyścigi.
-Gdzie oni są? - zapytał Harry gdy wysiedliśmy z aut i patrzyliśmy na ludzi którzy przepychali się aby być jak najbliżej toru
-Może jeszcze ich nie ma - powiedziałam zamyślona
-To zaraz się pojawią - powiedział Ash. Powolnym krokiem ruszyliśmy w stronę naszych maszyn. Nie rozglądałam się jakoś specjalnie, ale byłam ciekawa czy się zmienił, jak teraz wygląda.
-Tam są - powiedział i pokazał ręką stronę z której szło pięciu chłopaków. W oczy od razu rzucił się wysoki, przystojny brunet.
Mój brat...
Szykujemy się do wyścigów!
Wszyscy jak na komendę ruszyli do swoich pokoi się przygotować, tylko ja i Niall byliśmy już ubrani i gotowi. Skoro mam brać udział w wyścigach to powinnam sprawdzić swoją maszynę, niestety nie ma już Alana który mi to zrobi. Z tą myślą wstałam z krzesełka i zaczęłam zmierzać w stronę holu gdzie ubrałam swoje czarne vansy. Gdy miałam już rękę na klamce dobiegł mnie głos Horana
-A ty dokąd?
- Co cię to?
-Po prostu się pytam
-Idę zrobić przegląd motoru - sama nawet nie wiem czemu mu to powiedziałam, przez niego coraz bardziej dziwnie się czuję, to nie jest normalne
-Idę z tobą
-Nie potrzebuję pomocy
-Czy ja pytałem? - powiedział i ubrał takie same buty jak ja tylko kilka rozmiarów większe od moich
-Dobra- mruknęłam. Chłopak uśmiechnął się szeroko i i chwycił mnie za rękę wychodząc z domu. Na początku chciałam ją wyrwać ale uczucie które temu towarzyszyło było na prawdę miłe i nie chciałam się go pozbywać. Pociągnął mnie za sobą do swojego auta. Wsiadłam do środka i od razu zapięłam pas. Po chwili obok mnie siedział blondyn.
-Gdzie jedziemy? - zapytał po odpaleniu silnika
-Wiesz gdzie jest warsztat u Alana? - zapytałam czując lekkie ukłucie w sercu przypominając sobie śmierć przyjaciela
-Yhym, to jest na końcu miasta, chciałaś iść tam sama? - zapytał lekko wkurzony
-Mały spacer mi nie zaszkodzi
-Mały - prychnął i zamilknął, włączył radio i zaczął nucić jakąś piosenkę której nie znałam. Wzruszyłam ramionami i wsłuchałam się w melodie.
Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z auta i podeszliśmy do drzwi warsztatu.
-Masz klucze? - zapytał mój towarzysz pomachałam mu wcześniej wymienionym przedmiotem przed oczami i włożyłam do zamka. Powoli weszliśmy do środka zapalając światło po drodze. Gdy pomieszczenie było już całkowicie oświetlone ukazały się nam wszystkie moje i chłopaków maszyny. Po prawej stronie były auta, po środku motory których było zdecydowanie więcej, a pod ścianą profesjonalny sprzęt i różnorodne narzędzie. Uśmiechnęłam się pod nosem gdy z ust blondyna wyleciało ciche "wow"
-To zabieramy się do roboty? - zapytałam ściągając swoją kurtkę.
-Jasne
-Dobra to czym pojedziesz? - pokazał cały rząd ścigaczów
-Hmm jeszcze nie wiem, czymś na pewno
-Ha, to ja to też wiem, może tym co? - powiedział i podszedł do Suzuki Hayabusa
-Właściwie czemu nie
-Skąd ty go masz?
-Z dostawy, mam znajomych w Tokio i mi załatwili - odparłam zwyczajnie
-Też taki bym chciał - westchnął
-Robi wrażenie co?
-I to jakie...
-Okey koniec pogaduszek, zaczynamy?
-Jasne, gdzie masz klucze?
-Są tam - wskazałam na czerwoną szafkę pod ścianą - czekaj - dodałam gdy zaczął się tam kierować
-Co?
-Przebierz się bo jak stąd wyjdziesz to taki czysty nie będziesz - powiedziałam poważnie, sama nie raz przyszłam do warsztatu chwilę po prysznicu, a gdy wracałam do domu to wyglądałam jakbym się nie myła przynajmniej przez miesiąc.
-Powiedz prosto z mostu że chcesz popatrzeć - odpowedział z pewnym siebie uśmieszkiem
-Co? Nie mam na co patrzeć - prychnęłam
-Na mnie księżniczko, patrz na mnie - powiedział o wiele niższym tonem niż przed chwilą, wolnym krokiem podszedł do mnie popchnął mnie lekko acz stanowczo na motor za mną i spojrzał mi w oczy - patrz na mnie - powtórzył i zbliżył twarz do mojej. Jego niebieskie oczy wydawały się głębsze i intesywniejsze niż zazwyczaj, nie to że patrzyłam mu kiedykolwiek w oczy. Nie dając po sobie poznać że choć trochę rusza mnie jego zachowanie, patrzyłam mu hardo w niebieskie oceany, a on się ciągle zbliżał. Między naszymi ustami była strasznie mała odległość ledwie kilka milimetrów ale wciąż za duża.
Zdążyłam mrugnąć oczami a jego usta wylądowały na moich. Całował mnie delikatnie ale i namiętnie. Nasz usta zderzały się ze sobą, w pokoju było słychać tylko przyspieszone oddechy. Wplątałam palce w jego miękkie włosy, a jego dłonie powędrowały na moje biodra. Z jego ust wyleciało ciche warknięcie gdy pociągnęłam go trochę za mocno za włosy. Moje usta zaczęły powoli boleć od spragnionych i namiętnych pocałunków lecz nie chciałam tego przerwać, dziwne ale podobało mi się to. Ta delikatność ale i namiętność, spokój ale i też burza. Wszystko było tak sprzeczne ale i fantastyczne, oboje byliśmy sprzeczni, całkowicie różni i tylko ja chyba to dostrzegałam. Jego nie obchodziły konsekwencje naszych czynów lub zachowań, dla niego liczyła się chwila, działanie na zasadzie chwili. Najdziwniejsze jest chyba to że tydzień temu dałabym wszystko żeby go zniszczyć, a teraz się z nim całuję, prawdopodobnie byłam z nim w łóżku i tylko on nie licząc Davida rozumie mnie w jakimś stopniu.
Oderwaliśmy się od siebie gdy zabrakło nam powietrza, chłopak ciągle patrząc mi w oczy uspokajał swój oddech.
-Teraz możemy pracować - powiedział z szczerym uśmiechem i cmoknął mnie szybko w usta. Puścił mnie i zaczął ściągać koszulkę. Wzięłam głęboki oddech i odsunęłam się od maszyny. Tak samo jak blondyn ściągnęłam swoją koszulkę i podeszłam do szafki z narzędziami wyciągając klucze i inne przedmioty które mogą nam pomóc w przeglądzie mojego Suzuki.
-Łap - powiedziałam mu i rzuciłam klucz do wentli. Wzięłam resztę narzędzi i stanęłam obok chłopaka, przed motorem
-Czy damy rade? - zapytał z uśmiechem?
-Tak damy radę! - powiedziałam ze śmiechem i zaczęliśmy pracować
*3 godziny później*
Cali w smarze ale i z uśmiechami odsunęliśmy się od mojego motoru który wyglądał teraz jak ósmy cud świata.
-Wykonaliśmy świetną robotę - powiedziałam z zachwytem patrząc na maszynę
-Tak, wygląda genialnie
-To co? Bierzemy ją i idziemy do domu? - zapytał po chwili blondyn
-Tak, mamy półtora godziny do wyścigu
-Ale ten czas zleciał - westchnął
-Yhym, dobra bierzemy go - powiedziałam i podeszłam do Suzuki. Niall wyjął zabezpieczenie i powoli zaczęliśmy go pchać na dwór
-Tylko jak go weźmiemy do domu? - zapytałam po chwili
-Co ty byś beze mnie zrobiła kobieto? Zadzwonię do chłopaków żeby przyjechali z naczepą i go zawieźli na miejsce wyścigu okey?
-Stoi, to dzwoń i jedziemy do domu - powiedziałam i poszłam do samochodu, a chłopak dzwonił do przyjaciela. Po chwili byliśmy w drodze do domu.
-Powiesz mi o co chodzi z twoim bratem? - przerwał ciszę Niall
-Czyli? Opowiedziałam wam wszystko - powiedziałam spięta
-Nie kłam okey? Może inni nie zauważyli ale było widać że nie mówiłaś wszystkiego
-Po co ci to wiedzieć?
-Jestem ciekawy
-Ale w tym nie ma nic ciekawego czy intesującego po prostu brat mnie zostawił
-Na pewno nie bez powodu
-Sugerujesz coś?
-Nie, jasne że nie. Po prostu nie sądzę żeby od tak sobie poszedł
-Miałam problemy w domu okey?
-Jakie problemy? - zapytał zainteresowany
-Tata nie żył, matka miała nowego przydupasa który nas bił, a sama to ignorowała czasami też nas uderzyła
-Ale to nie wszystko - powiedział pewnie
-Nie Tom czasami, ymm się do mnie dobierał - powiedziałam cicho
-A to sukinsyn! - walnął pięścią w kierownice
-Było minęło, nie przejmuj się to przeszłość
-Ale...
-Cicho, nawet nie wiem czemu ci to powiedziałam - wysiadłam z samochodu bo akurat dojechaliśmy do domu. Szybko poszłam na górę do pokoju i wzięłam szybki prysznic. Umyta poszłam do pokoju i wybrałam pierwszy lepszy strój, dziś wypadło na czarne rurki i obcisłą bokserkę tego samego koloru. Do kompletu ubrałam jeszcze czarne vansy i skurzaną kurtkę. Ubrana już zrobiłam szybkie kreski na oczach i zeszłam na dół gdzie byli już prawie wszyscy. Brakowało tylko Malika który po chwili zszedł na dół i całą grupą poszliśmy do samochodów jadąc na wyścigi.
-Gdzie oni są? - zapytał Harry gdy wysiedliśmy z aut i patrzyliśmy na ludzi którzy przepychali się aby być jak najbliżej toru
-Może jeszcze ich nie ma - powiedziałam zamyślona
-To zaraz się pojawią - powiedział Ash. Powolnym krokiem ruszyliśmy w stronę naszych maszyn. Nie rozglądałam się jakoś specjalnie, ale byłam ciekawa czy się zmienił, jak teraz wygląda.
-Tam są - powiedział i pokazał ręką stronę z której szło pięciu chłopaków. W oczy od razu rzucił się wysoki, przystojny brunet.
Mój brat...
sobota, 30 maja 2015
Rozdział 24
Pov Emma
-Czy wytłumaczy mi ktoś o co tu chodzi? - ciszę w pomieszczeniu przerwał Niall, westchnęłam zrezygnowana i spojrzałam na niego
-Co chcesz wiedzieć?
-Wszystko - odparł od razu
-To długa historia
-Mamy czas
-No właśnie nie mamy - wtrącił się Ash - Oni już tu jadą, gorzej jest jeżeli już tu są
-Racja, musimy coś zrobić - dodał Sam
-Ja ciągle nie wiem co się dzieje - dodał Horan
-Nie możemy pogadać potem? - zapytałam prosząco
-Nie, teraz możemy zaraz ale nie potem
-Okey - mruknęłam - Idę wziać prysznic, zaraz przyjdę i ci wytłumaczę okey?
-Okey
-Ale nam też powiesz prawda? - zapytał Louis
-Chyba innego wyjścia nie mam - uśmiechnęłam się blado do niego i poszłam na górę do swojego pokoju. Od razu skierowałam się do łazięki pod prysznic, który zmył ze mnie stres i niepokój dziesiejszego poranka. Po 15 minutach stałam przed lustrem owinęta w puchowy ręcznik. Wysuszyłam włosy i wyszłam z łazienki na poszukiwanie ubrań na dzisiaj.
W pokoju na moim łóżku nie zastałam nikogo innego jak Horana, który próbował złamać blokadę do mojego telefonu.
-I tak ci się nie uda - powiedziałam do niego i podeszłam do szafy
-Nie potrzebnie masz ten ręcznik na sobie i tak cię widziałem nago - nawet nie zauważyłam jak mnie objął ramionami w pasie i położył głowę na moim ramieniu.
-Jeszcze byś się nie opanował i zgwałciłbyś mnie
-To nie byłby gwałt jeżeli by ci się podobało - mruknął mi do ucha przegryzając jego płatek
-No widzisz, jest jeszcze kwestia tego czy byś mnie zadowolił
-Jasne że tak, wczoraj ci się podobało to dziś też - odparł pewnie i wyjął z szafy ciemne rurki i obcisłą bokserke - ubierz to
-Serio? - spytałam unosząc brwi i spojrzałam sugestywnie na recznik w który byłam owinięta
-Emm znaczy ubierz jeszcze bieliznę i wogle - zarumienił sie ale od razu się opamietał i poszedł do komody i wyciągnął z niej czarną koronkową bieliznę - masz, ubieraj się
-Przy tobie?
-A czemu nie, nie mów że się wstydzisz - zakpił
-Phi, jasne że nie poprostu nie chcę żeby ci stanął bo nie mamy czasu żebyś se w łazięce walił - powiedziałam pewnie i zrzuciłam ręcznik z siebie, na co jego oczy rozszerzyły się do wielkich rozmiarów. Popatrzyłam na niego wyzywająco i powoli zaczęłam ubierać bieliznę którą dla mnie wybrał oraz bokserke i spodnie. Gdy byłam już cała ubrana spojrzałam na niego jeszcze raz, chłopak ciągle stał w tym samym miejscu z otwartą buzią. Pewnie nie sądził że rozbiorę się przed nim gdy jestem w stu procentach trzeźwa.
-Zamknij buzię bo ci mucha wleci - powiedziałam rozbawiona i zaczęłam schodzić na dół. Po chwili blondyn szedł za mną i wyminął mnie trącając ramieniem. Prychnęłam widząc jego dziecinne zachowanie. Nie spiesząc się wróciłam do kuchni gdzie wszyscy siedzieli jak ksiądz na kazaniu. Usiadłam na kolanach Davida i oparłam się łokciami o stół. W pomieszczeniu panowała grobowa cisza co samo w sobie było trochę przerażające. Nie wiedziałam zbytnio co mam im powiedzieć, całą historię czy tylko część z bratem. Nie to że im nie ufałam tylko nie chciałam żeby patrzeli na mnie jakoś inaczej, nienawidzę współczucia i litości, a jestem pewna że właśnie takim wzrokiem by mnie obdażali. Westchnęłam cicho, a David położył dłonie na moich biodrach w geście sparcia.
-Ymm powiem prosto z mostu w Dorsach jest mój straszy brat - powiedziałam na jednym wydechu. Miny wszystkich zebranych zmieniły się w szokowane oczywiście nie licząc Sama i reszty naszej paczki. Po chwili posypały się pytania
-Ty masz brata?
-To dlatego tak zareagowałaś?
-Dlaczego nie powiedziałaś że masz brata?
-Czemu się nie cieszysz że przyjerzdża?
-Czemu jest w Dorsach a nie razem z tobą?
-Spokój! - uciszyłam ich - tak mam brata nie jest ze mną bo nie wie że jestem w gangu, sam pewnie już o mnie zapomniał - prychnęłam ale w środku ciągle czułam żal do niego że mnie zostawił bez słowa wyjaśnienia.
-Chyba czegoś nie rozumiem - powiedział w koncentracji Louis
-Czego? - westchnęłam
-Skoro to twój brat to musisz coś o nim wiedzieć nie? Tak samo jak on o tobie, no bo przecież to twój brat! - zaczął mówić nieskładnie
-Gdy miałam 14 lat Jeremy uciekł z domu, nic nie powiedział poprostu rano się obudziłam a jego już nie było, nie pożegnał sie ale słowem. Nie wiedziam co się z nim dzieje. No potem poznałam chłopaków i raz zauwarzyłam nasze nazwisko no i sprawdziłam i po sprawie - powiedziałam znudzona
-No dobra ale czemu nie chcesz się z nim spotkać? - dążył Harry
-Bo go nie widziałam ponad 3 lata! Zostawił mnie bez słowa! Przez niego byłam sama w tym piekle! A on miał to w dupie, mnie miał w dupie! Ani razu do mnie nie zadzwonił, zminił numer a teraz się dowiaduje że ten chuj przyjeżdża do miasta! To jak mam do kurwy zareagować?!? - ryknęłam wściekła i wstałam z kolan przyjaciela
-Spokojnie - mruknął mi do ucha David który wstał zaraz po mnie i przytulił. Westchnęłam ciężko
-Sory za wybuch - wymamrotałam do nich
-Nie przejmuj się nie powinniśmy pytać - Liam posłał w moją stronę nieśmiały uśmiech który odwzajemniłam
-I co teraz zrobisz? - zapytał Zayn który uważnie mi się przyglądał
-Nic poczekam aż pojadą z tąd - odparłam spokojnie
-Masz zamiar chować głowę w piasek? - zbulwersował się Niall
-A co mam innego zrobić?
-Postaw mu się! Pokaż że dałaś radę bez niego! - powiedział zdeterminowany a miny chłopaków wskazywały na to że przyznają mu racje
-Niby jak mam to zrobić?
-Dzisiaj są wyścigi, na pewno tam będzie więc my też musimy
-Serio? To jest ten genialny pomysł? - zakpiłam
-Masz coś do tego? Jeżeli ten cały Jeremy jest chociaż trochę podobny do ciebie to na pewno pojawi się na wyścigach zresztą on na sto procent nie jest szefem więc nie ma wyboru musi tam być
-I co? Mamy tam być i co zrobimy?
-Japierdole... Serio? Będziemy się ścigać - powiedział lekko Zayn - Na pewno będzie wyścig samochodowy i wystawią kogoś niezastąpionego i z nim będzie się ścigał Niall, bo bądźmy szczerzy on jest w tym najlepszy i od was ktoś
-Michael - powiedział od razu Sam - on najlepiej sobie poradzi
-Okey, potem będą wyścigi motorowe i w nich wezmę udział ja i Emma. Pasuje?
-No w sumie głupie to nie jest - powiedział Ashton
-Skąd wiesz że Jeremy będzie się ścigał na motorze?
-Nie wiem, ale kogoś wystawią i będą czekać na mecie pewni swojej wygranej, no a wtedy wjadę ja jako wygrany - powiedział z pewnym siebie uśmieszkiem
-Myślisz że ze mną wygrasz? - zapytałam ze śmiechem
-A nie? Jestem najlepszy - odparł z dumą
-Chciałbyś
-Wątpisz we mnie? Może mały zakład co?
-Ha, jeszcze się pytasz.
-Dobra, jak ja wygram dasz mi swoje Ducati
-Dobra a jak ja to hmmm oddasz mi tytuł mistrza w wyścigach i Audi r8 - powiedziałam w przebiegłym uśmiechem
-CO?! Nigdy w życiu!
-Cykasz się?
-Phi jasne że nie, stoi - powiedział i podał mi rękę którą przyjęłam
-Więc co teraz robimy? - zapytał Calum
-Jak to co? - zapytał Zayn - Szykujemy się do wyścigów!
-Czy wytłumaczy mi ktoś o co tu chodzi? - ciszę w pomieszczeniu przerwał Niall, westchnęłam zrezygnowana i spojrzałam na niego
-Co chcesz wiedzieć?
-Wszystko - odparł od razu
-To długa historia
-Mamy czas
-No właśnie nie mamy - wtrącił się Ash - Oni już tu jadą, gorzej jest jeżeli już tu są
-Racja, musimy coś zrobić - dodał Sam
-Ja ciągle nie wiem co się dzieje - dodał Horan
-Nie możemy pogadać potem? - zapytałam prosząco
-Nie, teraz możemy zaraz ale nie potem
-Okey - mruknęłam - Idę wziać prysznic, zaraz przyjdę i ci wytłumaczę okey?
-Okey
-Ale nam też powiesz prawda? - zapytał Louis
-Chyba innego wyjścia nie mam - uśmiechnęłam się blado do niego i poszłam na górę do swojego pokoju. Od razu skierowałam się do łazięki pod prysznic, który zmył ze mnie stres i niepokój dziesiejszego poranka. Po 15 minutach stałam przed lustrem owinęta w puchowy ręcznik. Wysuszyłam włosy i wyszłam z łazienki na poszukiwanie ubrań na dzisiaj.
W pokoju na moim łóżku nie zastałam nikogo innego jak Horana, który próbował złamać blokadę do mojego telefonu.
-I tak ci się nie uda - powiedziałam do niego i podeszłam do szafy
-Nie potrzebnie masz ten ręcznik na sobie i tak cię widziałem nago - nawet nie zauważyłam jak mnie objął ramionami w pasie i położył głowę na moim ramieniu.
-Jeszcze byś się nie opanował i zgwałciłbyś mnie
-To nie byłby gwałt jeżeli by ci się podobało - mruknął mi do ucha przegryzając jego płatek
-No widzisz, jest jeszcze kwestia tego czy byś mnie zadowolił
-Jasne że tak, wczoraj ci się podobało to dziś też - odparł pewnie i wyjął z szafy ciemne rurki i obcisłą bokserke - ubierz to
-Serio? - spytałam unosząc brwi i spojrzałam sugestywnie na recznik w który byłam owinięta
-Emm znaczy ubierz jeszcze bieliznę i wogle - zarumienił sie ale od razu się opamietał i poszedł do komody i wyciągnął z niej czarną koronkową bieliznę - masz, ubieraj się
-Przy tobie?
-A czemu nie, nie mów że się wstydzisz - zakpił
-Phi, jasne że nie poprostu nie chcę żeby ci stanął bo nie mamy czasu żebyś se w łazięce walił - powiedziałam pewnie i zrzuciłam ręcznik z siebie, na co jego oczy rozszerzyły się do wielkich rozmiarów. Popatrzyłam na niego wyzywająco i powoli zaczęłam ubierać bieliznę którą dla mnie wybrał oraz bokserke i spodnie. Gdy byłam już cała ubrana spojrzałam na niego jeszcze raz, chłopak ciągle stał w tym samym miejscu z otwartą buzią. Pewnie nie sądził że rozbiorę się przed nim gdy jestem w stu procentach trzeźwa.
-Zamknij buzię bo ci mucha wleci - powiedziałam rozbawiona i zaczęłam schodzić na dół. Po chwili blondyn szedł za mną i wyminął mnie trącając ramieniem. Prychnęłam widząc jego dziecinne zachowanie. Nie spiesząc się wróciłam do kuchni gdzie wszyscy siedzieli jak ksiądz na kazaniu. Usiadłam na kolanach Davida i oparłam się łokciami o stół. W pomieszczeniu panowała grobowa cisza co samo w sobie było trochę przerażające. Nie wiedziałam zbytnio co mam im powiedzieć, całą historię czy tylko część z bratem. Nie to że im nie ufałam tylko nie chciałam żeby patrzeli na mnie jakoś inaczej, nienawidzę współczucia i litości, a jestem pewna że właśnie takim wzrokiem by mnie obdażali. Westchnęłam cicho, a David położył dłonie na moich biodrach w geście sparcia.
-Ymm powiem prosto z mostu w Dorsach jest mój straszy brat - powiedziałam na jednym wydechu. Miny wszystkich zebranych zmieniły się w szokowane oczywiście nie licząc Sama i reszty naszej paczki. Po chwili posypały się pytania
-Ty masz brata?
-To dlatego tak zareagowałaś?
-Dlaczego nie powiedziałaś że masz brata?
-Czemu się nie cieszysz że przyjerzdża?
-Czemu jest w Dorsach a nie razem z tobą?
-Spokój! - uciszyłam ich - tak mam brata nie jest ze mną bo nie wie że jestem w gangu, sam pewnie już o mnie zapomniał - prychnęłam ale w środku ciągle czułam żal do niego że mnie zostawił bez słowa wyjaśnienia.
-Chyba czegoś nie rozumiem - powiedział w koncentracji Louis
-Czego? - westchnęłam
-Skoro to twój brat to musisz coś o nim wiedzieć nie? Tak samo jak on o tobie, no bo przecież to twój brat! - zaczął mówić nieskładnie
-Gdy miałam 14 lat Jeremy uciekł z domu, nic nie powiedział poprostu rano się obudziłam a jego już nie było, nie pożegnał sie ale słowem. Nie wiedziam co się z nim dzieje. No potem poznałam chłopaków i raz zauwarzyłam nasze nazwisko no i sprawdziłam i po sprawie - powiedziałam znudzona
-No dobra ale czemu nie chcesz się z nim spotkać? - dążył Harry
-Bo go nie widziałam ponad 3 lata! Zostawił mnie bez słowa! Przez niego byłam sama w tym piekle! A on miał to w dupie, mnie miał w dupie! Ani razu do mnie nie zadzwonił, zminił numer a teraz się dowiaduje że ten chuj przyjeżdża do miasta! To jak mam do kurwy zareagować?!? - ryknęłam wściekła i wstałam z kolan przyjaciela
-Spokojnie - mruknął mi do ucha David który wstał zaraz po mnie i przytulił. Westchnęłam ciężko
-Sory za wybuch - wymamrotałam do nich
-Nie przejmuj się nie powinniśmy pytać - Liam posłał w moją stronę nieśmiały uśmiech który odwzajemniłam
-I co teraz zrobisz? - zapytał Zayn który uważnie mi się przyglądał
-Nic poczekam aż pojadą z tąd - odparłam spokojnie
-Masz zamiar chować głowę w piasek? - zbulwersował się Niall
-A co mam innego zrobić?
-Postaw mu się! Pokaż że dałaś radę bez niego! - powiedział zdeterminowany a miny chłopaków wskazywały na to że przyznają mu racje
-Niby jak mam to zrobić?
-Dzisiaj są wyścigi, na pewno tam będzie więc my też musimy
-Serio? To jest ten genialny pomysł? - zakpiłam
-Masz coś do tego? Jeżeli ten cały Jeremy jest chociaż trochę podobny do ciebie to na pewno pojawi się na wyścigach zresztą on na sto procent nie jest szefem więc nie ma wyboru musi tam być
-I co? Mamy tam być i co zrobimy?
-Japierdole... Serio? Będziemy się ścigać - powiedział lekko Zayn - Na pewno będzie wyścig samochodowy i wystawią kogoś niezastąpionego i z nim będzie się ścigał Niall, bo bądźmy szczerzy on jest w tym najlepszy i od was ktoś
-Michael - powiedział od razu Sam - on najlepiej sobie poradzi
-Okey, potem będą wyścigi motorowe i w nich wezmę udział ja i Emma. Pasuje?
-No w sumie głupie to nie jest - powiedział Ashton
-Skąd wiesz że Jeremy będzie się ścigał na motorze?
-Nie wiem, ale kogoś wystawią i będą czekać na mecie pewni swojej wygranej, no a wtedy wjadę ja jako wygrany - powiedział z pewnym siebie uśmieszkiem
-Myślisz że ze mną wygrasz? - zapytałam ze śmiechem
-A nie? Jestem najlepszy - odparł z dumą
-Chciałbyś
-Wątpisz we mnie? Może mały zakład co?
-Ha, jeszcze się pytasz.
-Dobra, jak ja wygram dasz mi swoje Ducati
-Dobra a jak ja to hmmm oddasz mi tytuł mistrza w wyścigach i Audi r8 - powiedziałam w przebiegłym uśmiechem
-CO?! Nigdy w życiu!
-Cykasz się?
-Phi jasne że nie, stoi - powiedział i podał mi rękę którą przyjęłam
-Więc co teraz robimy? - zapytał Calum
-Jak to co? - zapytał Zayn - Szykujemy się do wyścigów!
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Rozdział nie wyszedł :/ No ale zbliżamy się do końca ♥ do następnego <3
Rozdział nie wyszedł :/ No ale zbliżamy się do końca ♥ do następnego <3
sobota, 23 maja 2015
Rozdział 23
Pov Emma
Co ja do cholery wczoraj robiłam?
Z niepowodzeniem próbowałam przypomnieć sobie cokolwiek z wczorajszego wieczoru, a pulsujący ból głowy wcale mi tego nie ułatwiał. Nie pamiętam nic z wczorajszej nocy. Widzę przez mgłę jak piłam z jakimś chłopakiem drink za drinkiem, potem to czarna dziura. Biorąc pod uwagę sytuację w której teraz jestem to prawdopodobnie coś się wydarzyło między mnią a Horanem, a to że jestem całkowicie naga potwierdza moje przypuszczenia. Ciekawi mnie tylko to czy Niall był tak samo jak ja zalany w trupa czy w miarę trzeźwy kiedy się pieprzyliśmy.
W sumie nie powinno mi zależeć czy coś, bo sypiam z facetami tylko że on jest moim kuplem, a może nawet przyjacielem? Mam nadzieje że nie będzie jakoś niezręcznie. Niby się przyjaźnimy ale kto wie co do głowy wpadnie temu pajacowi. I te pytania ze strony chłopaków. Co wam się stało? Czemu się tak zachowujecie? Chociaż nasza "przyjaźń" nie była jakaś ujawniona. W towarzystwie kogokolwiek się nienawidziliśmy, dokuczaliśmy i inne takie.
Ból głowy się nasilał a chrapanie Horana wcale nie uśmierzało pulsującego bólu. Odwróciłam się plecami do chłopaka i zwiesiłam nogi z łóżka powoli się podnosząc. Usiadłam na łóżku szukając swoich ubrań. Gdy namierzyłam swoją bieliznę szybko ją ubrałam i zaczęłam poszukiwania reszty rzeczy. Ubierając spodenki poczułam palący wzrok na moich plecach. Odwróciłam się powoli przez ból głowy. Modliłam się mentalnie żeby Niall jeszcze spał a przygląda mi się jakiś ptaszek z za okna. Niestety się myliłam, bo niebieskie tęczówki ilustrowały mnie z góry na dół i z dołu w górę. Jego wzrok zatrzymał się na mojej twarz.
-Czemu już idziesz? - zapytał patrząc na mnie intensywnie
-A co innego mam zrobić? - spytałam ze sakrazmem i zaczęłam szukać swojej koszulki
-Zostać ze mną
-Człowieku czy ty siebie słyszysz?! To co się stało w nocy nie powinno się stać - powiedziałam twardo
-Czyli, że żałujesz?
-Nawet nie wiesz jak bardzo, ty też powinieneś
-Ale nie żałuje - powiedział i wstał - nie powiesz chyba że ci się nie podobało? - podszedł do mnie. Muszę zaznaczyć że nie miał nic na sobie,a mój wzrok mimowolnie zilustrował jego przyajciela, ale szybko się opamiętałam
-Powiedziałabym cokolwiek gdybym pamiętała - spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam zawód
-Nie pamiętasz?
-Nie - odpowiedziałam i skierowałam się do drzwi. Słyszałam jak Niall mnie woła ale zignorowałam to i zeszłam na dół. Blondyn nie wygląda na jakoś bardzo skacowanego. I tu właśnie jest pytanie - Czy on poszedł ze mną do łóżka świadomie?
Z górnej szafki wyjęłam tabletki i od razu je połknęłam. Uszykowałam sobie płatki z mlekiem i poszłam do salonu. W telewizji leciała jakaś komedia więc zaczęłam oglądać.
Pov Niall
Obudziłem się gdy usłyszałem odgłos chodzenia po pokoju. Otworzyłem oczy i spojrzałem w stronę z której dochodziły te dźwięki. Emma ubierała spodnie chyba starając sie zrobić to w miarę cicho. Podniosłem się i zacząłem się jej przyglądać. Wyglądała niesamowicie sexownie z tymi potarganymi włosami i malinkami na szyi. Jestem ciekawy jak zreaguje gdy je zobaczy. Dziewczyna chyba wyczuła mój wzrok bo odwróciła się w moją stronę. Naprawdę byłem zawiedziony gdy powiedziała że nic nie pamięta, a w oczach kryła się szczerość. Chciałbym żeby pamiętała NASZ pierwszy raz, ale no cuż to chyba nie koncert życzeń. Nie miałem dużego kaca, bo nie piłem wiele. Prawie przez cały wieczór przyglądałem się Emmie. Nie powiem, że nie byłem troche zazdrosny gdy widziałem jak wszyscy faceci sie do niej klelili. I ten cały prysznic z Davidem. Na początku myślałem że żartują, ale potem gdy poszedłem na górę i zobaczyłem ich razem w łazience to coś we mnie pękło. Czemu on mógł z nią brać ten cholerny prysznic? Czemu jej przyjaciele na to nie zareagowali? Parą raczej nie są bo wczoraj widziałem jak David pieprzył w kiblu jakąś blondynkę.
Więc spytam jeszcze raz czemu on mógł z nią tam być? Nie to że jestem zazdrosny... Kogo ja tu oszukuje? Jestem cholernie zazdrosny i nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. To wszystko przez nią. Już nie mam pojęcia co robić, jak się zachowywać. Pierwszy raz tak mam. Może ona jest jakąś czarownicą i rzuciła na mnie urok? Chociaż na czarownicę to dużo jej brakuje z wyglądu bo charakterek to ma.
Wziąłem szybki prysznic i zszedłem na dół do kuchni gdzie byli już chłopacy i jedli jajecznice.
-Swoją porcję masz na patelni - powiedził z pełną buzią Ashton
-Dzięki - kiwnąłem na niego i nałożyłem sobie śniadanie. Po 10 minutach tależ był pusty tak jak i u reszty. Do pomieszczenia wszedł David który wyglądał jak zombie. Dosłownie. Był cały blady, wory pod oczami i chodził slalomem. Chłopacy na jego widok ryknęli śmiechem a ja razem z nimi. Brunet chwycił się za głowę i charakterystycznie skrzywił
-Ciszej - wyszeptał pod nosem i podszedł do szafek prawdopodobnie na poszukiwanie tabletek na głowę.
-Kacyk męczy? - spytał ironicznie Calum. Chłopak w odpowiedzi tylko machnął ręką i wyszedł z pomieszczenia z tabletkami i wodą w rękach.
-Gdzie Emma? - zapytałem po chwili zauważając jej brak.
-W salonie chyba - powiedział któryś z chłopaków a ja powoli wstałem i poszedłem do salonu. Na kanapie była rozłorzona Emma z miską w ręku i oglądała telewizor. Szkoda tylko że ta miska była pusta.
Rzuciłem sie na miejsce obok niej, a ona tylko na mnie spojrzała i przewróciła oczami
-Czego chcesz? - zapytała patrząc w telewizor
-Czy muszę czegoś chceć?
-Mimo że nie znam cię długo wiem ze czegoś chcesz
-To chyba się mylisz
-No chyba nie
-No chyba tak
-Nie
-Tak - zacząłem się z nią droczyć a sama zainteresowana zrobiła się cała czerwona na twarzy prawdopodobnie z rozdrażnienia. Już miała mi odpowiedzieć ale zadzwonił jej telefon.
-Halo?
-Co? Mike powiedz jeszcze raz
-Jesteś tego pewnien? - zbladła
-Kurwa, za godzinę będziemy u ciebie z chłopakami czekaj na nas
-Dobra cześć - rozłaczyła się i szybko wstała. Podążyłem za nią i wszedłem do kuchni gdzie się przeniosła.
-Mamy problem - powiedziała poważnie zwracajac uwagę chłopaków pogrążonych w rozmowie
-Co jest? - zapytał Sam. Emma nerwowo poprawiła ciągle rozczepane włosy
-Dorsy przyjechały do miasta - wydusiła z siebie, a jej przyjaciele zbledli na twarzach
-Kurwa - mruknął zdenetwowany Ashton
-Czy wytłumaczy mi ktoś o co tu chodzi?
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Siemka (: rozdział jak rozdział, ale ten wyjątkowo mi chyba nie wyszedł :/ Jako jasnowidz przewiduję mniej więcej 30 rozdziałów...Badźmy szczerzy jestem wogle zszokowana że dałam rade do 20 i że to czytacie O.o Do następnego ♥ xx
Co ja do cholery wczoraj robiłam?
Z niepowodzeniem próbowałam przypomnieć sobie cokolwiek z wczorajszego wieczoru, a pulsujący ból głowy wcale mi tego nie ułatwiał. Nie pamiętam nic z wczorajszej nocy. Widzę przez mgłę jak piłam z jakimś chłopakiem drink za drinkiem, potem to czarna dziura. Biorąc pod uwagę sytuację w której teraz jestem to prawdopodobnie coś się wydarzyło między mnią a Horanem, a to że jestem całkowicie naga potwierdza moje przypuszczenia. Ciekawi mnie tylko to czy Niall był tak samo jak ja zalany w trupa czy w miarę trzeźwy kiedy się pieprzyliśmy.
W sumie nie powinno mi zależeć czy coś, bo sypiam z facetami tylko że on jest moim kuplem, a może nawet przyjacielem? Mam nadzieje że nie będzie jakoś niezręcznie. Niby się przyjaźnimy ale kto wie co do głowy wpadnie temu pajacowi. I te pytania ze strony chłopaków. Co wam się stało? Czemu się tak zachowujecie? Chociaż nasza "przyjaźń" nie była jakaś ujawniona. W towarzystwie kogokolwiek się nienawidziliśmy, dokuczaliśmy i inne takie.
Ból głowy się nasilał a chrapanie Horana wcale nie uśmierzało pulsującego bólu. Odwróciłam się plecami do chłopaka i zwiesiłam nogi z łóżka powoli się podnosząc. Usiadłam na łóżku szukając swoich ubrań. Gdy namierzyłam swoją bieliznę szybko ją ubrałam i zaczęłam poszukiwania reszty rzeczy. Ubierając spodenki poczułam palący wzrok na moich plecach. Odwróciłam się powoli przez ból głowy. Modliłam się mentalnie żeby Niall jeszcze spał a przygląda mi się jakiś ptaszek z za okna. Niestety się myliłam, bo niebieskie tęczówki ilustrowały mnie z góry na dół i z dołu w górę. Jego wzrok zatrzymał się na mojej twarz.
-Czemu już idziesz? - zapytał patrząc na mnie intensywnie
-A co innego mam zrobić? - spytałam ze sakrazmem i zaczęłam szukać swojej koszulki
-Zostać ze mną
-Człowieku czy ty siebie słyszysz?! To co się stało w nocy nie powinno się stać - powiedziałam twardo
-Czyli, że żałujesz?
-Nawet nie wiesz jak bardzo, ty też powinieneś
-Ale nie żałuje - powiedział i wstał - nie powiesz chyba że ci się nie podobało? - podszedł do mnie. Muszę zaznaczyć że nie miał nic na sobie,a mój wzrok mimowolnie zilustrował jego przyajciela, ale szybko się opamiętałam
-Powiedziałabym cokolwiek gdybym pamiętała - spojrzałam mu w oczy i zobaczyłam zawód
-Nie pamiętasz?
-Nie - odpowiedziałam i skierowałam się do drzwi. Słyszałam jak Niall mnie woła ale zignorowałam to i zeszłam na dół. Blondyn nie wygląda na jakoś bardzo skacowanego. I tu właśnie jest pytanie - Czy on poszedł ze mną do łóżka świadomie?
Z górnej szafki wyjęłam tabletki i od razu je połknęłam. Uszykowałam sobie płatki z mlekiem i poszłam do salonu. W telewizji leciała jakaś komedia więc zaczęłam oglądać.
Pov Niall
Obudziłem się gdy usłyszałem odgłos chodzenia po pokoju. Otworzyłem oczy i spojrzałem w stronę z której dochodziły te dźwięki. Emma ubierała spodnie chyba starając sie zrobić to w miarę cicho. Podniosłem się i zacząłem się jej przyglądać. Wyglądała niesamowicie sexownie z tymi potarganymi włosami i malinkami na szyi. Jestem ciekawy jak zreaguje gdy je zobaczy. Dziewczyna chyba wyczuła mój wzrok bo odwróciła się w moją stronę. Naprawdę byłem zawiedziony gdy powiedziała że nic nie pamięta, a w oczach kryła się szczerość. Chciałbym żeby pamiętała NASZ pierwszy raz, ale no cuż to chyba nie koncert życzeń. Nie miałem dużego kaca, bo nie piłem wiele. Prawie przez cały wieczór przyglądałem się Emmie. Nie powiem, że nie byłem troche zazdrosny gdy widziałem jak wszyscy faceci sie do niej klelili. I ten cały prysznic z Davidem. Na początku myślałem że żartują, ale potem gdy poszedłem na górę i zobaczyłem ich razem w łazience to coś we mnie pękło. Czemu on mógł z nią brać ten cholerny prysznic? Czemu jej przyjaciele na to nie zareagowali? Parą raczej nie są bo wczoraj widziałem jak David pieprzył w kiblu jakąś blondynkę.
Więc spytam jeszcze raz czemu on mógł z nią tam być? Nie to że jestem zazdrosny... Kogo ja tu oszukuje? Jestem cholernie zazdrosny i nie mam pojęcia co się ze mną dzieje. To wszystko przez nią. Już nie mam pojęcia co robić, jak się zachowywać. Pierwszy raz tak mam. Może ona jest jakąś czarownicą i rzuciła na mnie urok? Chociaż na czarownicę to dużo jej brakuje z wyglądu bo charakterek to ma.
Wziąłem szybki prysznic i zszedłem na dół do kuchni gdzie byli już chłopacy i jedli jajecznice.
-Swoją porcję masz na patelni - powiedził z pełną buzią Ashton
-Dzięki - kiwnąłem na niego i nałożyłem sobie śniadanie. Po 10 minutach tależ był pusty tak jak i u reszty. Do pomieszczenia wszedł David który wyglądał jak zombie. Dosłownie. Był cały blady, wory pod oczami i chodził slalomem. Chłopacy na jego widok ryknęli śmiechem a ja razem z nimi. Brunet chwycił się za głowę i charakterystycznie skrzywił
-Ciszej - wyszeptał pod nosem i podszedł do szafek prawdopodobnie na poszukiwanie tabletek na głowę.
-Kacyk męczy? - spytał ironicznie Calum. Chłopak w odpowiedzi tylko machnął ręką i wyszedł z pomieszczenia z tabletkami i wodą w rękach.
-Gdzie Emma? - zapytałem po chwili zauważając jej brak.
-W salonie chyba - powiedział któryś z chłopaków a ja powoli wstałem i poszedłem do salonu. Na kanapie była rozłorzona Emma z miską w ręku i oglądała telewizor. Szkoda tylko że ta miska była pusta.
Rzuciłem sie na miejsce obok niej, a ona tylko na mnie spojrzała i przewróciła oczami
-Czego chcesz? - zapytała patrząc w telewizor
-Czy muszę czegoś chceć?
-Mimo że nie znam cię długo wiem ze czegoś chcesz
-To chyba się mylisz
-No chyba nie
-No chyba tak
-Nie
-Tak - zacząłem się z nią droczyć a sama zainteresowana zrobiła się cała czerwona na twarzy prawdopodobnie z rozdrażnienia. Już miała mi odpowiedzieć ale zadzwonił jej telefon.
-Halo?
-Co? Mike powiedz jeszcze raz
-Jesteś tego pewnien? - zbladła
-Kurwa, za godzinę będziemy u ciebie z chłopakami czekaj na nas
-Dobra cześć - rozłaczyła się i szybko wstała. Podążyłem za nią i wszedłem do kuchni gdzie się przeniosła.
-Mamy problem - powiedziała poważnie zwracajac uwagę chłopaków pogrążonych w rozmowie
-Co jest? - zapytał Sam. Emma nerwowo poprawiła ciągle rozczepane włosy
-Dorsy przyjechały do miasta - wydusiła z siebie, a jej przyjaciele zbledli na twarzach
-Kurwa - mruknął zdenetwowany Ashton
-Czy wytłumaczy mi ktoś o co tu chodzi?
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Siemka (: rozdział jak rozdział, ale ten wyjątkowo mi chyba nie wyszedł :/ Jako jasnowidz przewiduję mniej więcej 30 rozdziałów...Badźmy szczerzy jestem wogle zszokowana że dałam rade do 20 i że to czytacie O.o Do następnego ♥ xx
sobota, 16 maja 2015
Rozdział 22
Pov Emma
Chłopak rzucił garść pieniędzy kierowcy i szybkim krokiem podążył w stronę domu. Z hukiem otworzył drzwi i przypierając mnie do ściany i namiętnie całując. Lewa ręka Horana zjechała nieco niżej, ale nie zwracałam na to uwagi, aż złapał mnie za prawy pośladek, a ja jęknęłam mu w usta dając dostęp jego językowi. Szybko wykorzystał okazję, wpychając język do mojej buzi. Kiedy dorównałam nasze języki toczyły zawziętą wojnę. Gdy się od siebie oderwaliśmy by zaczerpnąć powietrza patrzyłam w niebieskie oczy przepełnione pożądaniem. Gotowa na następny pocałunek, jak widać przeliczyłam się. Niall zaczął składać pojedyncze i delikatne pocałunki, wzdłuż mojej szczęki kierując się do ucha, które dotknął językiem, a po chwili przygryzł jego płatek co wywołało u mnie ponowne jęknięcie. Wrócił do składania pocałunków lecz teraz na mojej szyi, w pewnym momencie zaczął przygryzać i ssać jedno miejsce. Kiedy skończył uniosłam ręce by objąć go na karku, ale on je złapał i złączył nasz palce po czym zaczął prowadzić mnie tyłem do salonu. Chłopak co chwilę przypierał mnie do ściany by złożyć pocałunki na mojej szyi. W końcu dotarliśmy do salonu, Horan siadł na stoliku, a mnie posadził sobie okrakiem tak, że moje nogi były częściowo na stole a częściowo z niego zwisały. Czułam co raz to większe podniecenie i niebieskooki najwyraźniej też bo niedługo po tym poczułam u niego w spodniach znaczne wybrzuszenie. Wplotłam palce w jego włosy oddając gorączkowo każdy pocałunek, a jego dłonie podtrzymywały moje plecy.
Czułam jak moje wargi zaczynały mnie boleć od mocnych pocałunków. Chwytając moją koszulę, jeśli mogę tak nazwać crop top pociągnął ją na dół tak że na chwile ręce opuściły jego włosy. Kiedy ja chciałam ściągnąć jego t-shirt on wstał podnosząc mnie i już po chwili pchnął mnie na kanapę tak że na niej leżałam, a on siedział , nachylając się ciągle mnie całował. Potem jego ręce zaciskały się coraz mocniej na moich biodrach, aż w końcu wsunął je pod koszulkę a po moim ciele momentalnie przebiegły dreszcze. Nie chcąc tracić więcej czasu zciągnęłam z niego biały t-shirt. Przejechałam palcami po torsie na co mruknął gardłowo. Na chwilę zamieniliśmy się miejscami więc to ja byłam na górze i składałam mokre pocałunki od obojczyków, przez klatkę piersiową, aż do pępka, to podnieciło go jeszcze bardziej, więc znów zamienił naszą pozycję tak że byłam pod nim. Sprawnie wsunął ręce pod moje plecy, szukając zapięcia od stanika.
-Nie - powiedziałam odsuwając trochę chłopaka - nie tutaj - dodałam i ponownie go pocałowałam.
Splotłam ręce na jego karku, a nogami oplotłam jego biodra. Nie odrywając się od mnie wstał i trzymając mnie za pośladki powędrował na górę. Podczas tej krótkiej wędrówki ciągle się całując i nie wiem czy to możliwe, ale miałam wrażenie że z każdą sekundą pocałunek był bardziej namiętny oraz intensywny. Niall otworzył drzwi, a ja kopnęłam je nogą by się zamknęły. Jak się okazało to był jego pokój w którym aktualnie mieszkał. Posadził mnie na biurku po czym ściągnął moje buty, a ja powoli całowałam jego szyję.Po chwili ponownie poczułam jego ciepłe wargi na swoich. W międzyczasie on również ściągnął swoje nike i skarpetki. Chwytając mnie pod uda szybko położył mnie na łóżku jednak bez odrywania się ode mnie. Ponownie jego pocałunki zjechały niżej lecz teraz także, wyznaczał językiem mokry ślad przez środek mojego brzucha, aż dotarł do zapięcia spodenek. Odpiął je po czym ciągnąc za szlufki, a później nogawki ściągnął je całkiem ze mnie rzucając na krzesło . Nie pozostając mu dłużna, równie szybko ściągnęłam jego czarne rurki do połowy, a dalej poradził sobie sam. Usiadł na mnie okrakiem, wsunął ręce pod moje plecy i wyszukał zapięcie od stanika, z którym bez problemowo dał sobie radę. Jak widać podobnie jak ja musiał mieć niezłą wprawę. Kiedy już zsunął ramiączka, ściągając go całkiem zaczął ugniatać i całować moje piersi co wywoływało u mnie coraz to głośniejsze westchnięcia. Na chwilę pozwolił nam zmienić pozycję tak że to ja byłam na nim. Od razu zaatakowałam jego szyję chcąc zrobić mu malinkę na co warknął pod nosem.
Znowu nas przekręił i zaczął całować każdy skrawek mojego ciała. Kiedy dotarł do paska moich majtek, wsunął palce po bokach i pociągnął na dół zdejmując je i pozostawiając mnie nagą na łóżku. Zaczął całować moje nogi, zostawiając mokre pocałunki po wewnętrznych stronach ud. Jęknęłam, wijąc się pod chłopakiem. Zatrzymał się, gdy dotarł na wysokość mojego krocza.
-Mam cię pieprzyć jezykiem? - spytał niby niewinnie ale ja wiem co się pod tym kryje
-Nie gadaj tylko rób - warknęłam
-Ktoś tu jest niecierpliwy - zaćwierkał ale tego nie skomenowałam.
Składając pocałunek za pocałunkiem wędrując w górę po wewnętrznej stronie moich ud sprawiał, że stawałam się coraz bardziej podniecona. jego język przejechał po mojej łechtaczce. Z moich ust wydostało się głośne sapnięcie i jęk kiedy chłopak powtórzył swój ruch. Zacisnęłam palce na pościeli odlatując w inny świat, kiedy chłopak po woli zaczął doprowadzać mnie swoimi ruchami do szaleństwa Podniósł głowę, a ja myśląc że to koniec opuściłam swoją na poduszkę i patrzałam w sufit starając się uspokoić oddech. Okazało się jednak, że zupełnie niepotrzebnie, bo nagle bez ostrzeżenia jego język zaczął przeciskać się przez moją kobiecość sprawiając, że odruchowo ponownie zacisnęłam dłonie na kołdrze, a moje jęki i sapnięcia była chyba słyszalne na całej ulicy. Następnie wykonywał lekkie uderzenia, a ja wiłam się pod jego niesamowicie zręcznym językiem, podczas, gdy on mocniej przytrzymywał dłońmi moje uda wbijając w nie lekko swoje palce by zatrzymać mnie w miejscu.
-Niall - jęknęłam głośno - zaraz dojdę - dodałam słabo, gdy już miało nadejść spełnienie chłopak przestał. Popatrzyłam na niego ze wściekłością i desperacją, na co się uśmiechnął. Już miałam coś powiedzieć ale palce chłopaka jednym sprawnym ruchem znalazły się w moim wnętrzu. Kiedy wzrok mi się rozmazał wiedziałam już co to znaczy więc zamknęłam oczy czując jak ciepło w moim podbrzuszu powoli opada, a ja doznałam spełnienia krzycząc. Przez dobre dwie minuty moja klatka unosiła się w szybkim tempie w górę i w dół jak bym nie mogła złapać oddechu.
Niall cały czas obdarowywał moje ciało pocałunkami.
-Masz siłę na runę drugą? - wychrypiał mi do ucha lekko je przegryzając.
-Nie wierzysz w moje możliwości? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Chłopak sie uśmiechnął sexownie i szybko ściągnął swoje bokserki uwalniając swojego przyjaciela. Zagapiłam się na niego chwilę bo usłyszłam chichot blondyna. Podniósł się ze mnie pewnie chcąc iść po prezerwatywe
-Biorę tabletki - zatrzymałam go. Chłopak nie czekając chwili dłużej gwałtownie we mnie wszedł , przez co głośno sapnęłam. Nawet nie pozwolił mi się przyzwyczaić, tylko praktycznie od razu zaczął się poruszać, wywołując u mnie z każdym pchnięciem głośniejsze jęki i sapnięcia. Położyłam swoje dłonie na jego łopatkach . Owinęłam go nogami w biodrach, pozwalając mu tym samym na głębsze ruchy. Nawet nie wiem w którym momencie doszły także jego jęki, ale zdałam sobie sprawę że oboje długo nie pociągniemy bo jesteśmy blisko. Odruchowo wbiłam paznokcie w jego plecy. Jeszcze kilka pchnięc gorących pocałunków i oboje doszliśmy prawie w jednym momencie krzycząc swoje imiona. Niall opadł obok mnie próbując wyrównać oddech. Odwróciłam sie do niego plecami i wtuliłam w poduszkę. Myślałam że chłopak wyjdzie lub coś ale mnie zaskoczył gdy przytulił się do mnie i całując w włosy szepcąc prawie nie słyszalne "dobranoc". Wykończona odpłynęłam w ramionach blondyna.
***
Rano obudził mnie okropny ból głowy. Z głośnym jękiem usiadłam na łóżku. Widząc obok siebie smacznie śpiącego Horana przeżyłam szok. Opadłam na poduszki z jednym ważnym pytaniem: "Co ja do cholery wczoraj robiłam?"
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Bądźmy szczerzy takie sceny to nie dla mnie, nie umiem tego pisać i wgl, no ale zawsze jest ten pierwszy raz (: xx
Chłopak rzucił garść pieniędzy kierowcy i szybkim krokiem podążył w stronę domu. Z hukiem otworzył drzwi i przypierając mnie do ściany i namiętnie całując. Lewa ręka Horana zjechała nieco niżej, ale nie zwracałam na to uwagi, aż złapał mnie za prawy pośladek, a ja jęknęłam mu w usta dając dostęp jego językowi. Szybko wykorzystał okazję, wpychając język do mojej buzi. Kiedy dorównałam nasze języki toczyły zawziętą wojnę. Gdy się od siebie oderwaliśmy by zaczerpnąć powietrza patrzyłam w niebieskie oczy przepełnione pożądaniem. Gotowa na następny pocałunek, jak widać przeliczyłam się. Niall zaczął składać pojedyncze i delikatne pocałunki, wzdłuż mojej szczęki kierując się do ucha, które dotknął językiem, a po chwili przygryzł jego płatek co wywołało u mnie ponowne jęknięcie. Wrócił do składania pocałunków lecz teraz na mojej szyi, w pewnym momencie zaczął przygryzać i ssać jedno miejsce. Kiedy skończył uniosłam ręce by objąć go na karku, ale on je złapał i złączył nasz palce po czym zaczął prowadzić mnie tyłem do salonu. Chłopak co chwilę przypierał mnie do ściany by złożyć pocałunki na mojej szyi. W końcu dotarliśmy do salonu, Horan siadł na stoliku, a mnie posadził sobie okrakiem tak, że moje nogi były częściowo na stole a częściowo z niego zwisały. Czułam co raz to większe podniecenie i niebieskooki najwyraźniej też bo niedługo po tym poczułam u niego w spodniach znaczne wybrzuszenie. Wplotłam palce w jego włosy oddając gorączkowo każdy pocałunek, a jego dłonie podtrzymywały moje plecy.
Czułam jak moje wargi zaczynały mnie boleć od mocnych pocałunków. Chwytając moją koszulę, jeśli mogę tak nazwać crop top pociągnął ją na dół tak że na chwile ręce opuściły jego włosy. Kiedy ja chciałam ściągnąć jego t-shirt on wstał podnosząc mnie i już po chwili pchnął mnie na kanapę tak że na niej leżałam, a on siedział , nachylając się ciągle mnie całował. Potem jego ręce zaciskały się coraz mocniej na moich biodrach, aż w końcu wsunął je pod koszulkę a po moim ciele momentalnie przebiegły dreszcze. Nie chcąc tracić więcej czasu zciągnęłam z niego biały t-shirt. Przejechałam palcami po torsie na co mruknął gardłowo. Na chwilę zamieniliśmy się miejscami więc to ja byłam na górze i składałam mokre pocałunki od obojczyków, przez klatkę piersiową, aż do pępka, to podnieciło go jeszcze bardziej, więc znów zamienił naszą pozycję tak że byłam pod nim. Sprawnie wsunął ręce pod moje plecy, szukając zapięcia od stanika.
-Nie - powiedziałam odsuwając trochę chłopaka - nie tutaj - dodałam i ponownie go pocałowałam.
Splotłam ręce na jego karku, a nogami oplotłam jego biodra. Nie odrywając się od mnie wstał i trzymając mnie za pośladki powędrował na górę. Podczas tej krótkiej wędrówki ciągle się całując i nie wiem czy to możliwe, ale miałam wrażenie że z każdą sekundą pocałunek był bardziej namiętny oraz intensywny. Niall otworzył drzwi, a ja kopnęłam je nogą by się zamknęły. Jak się okazało to był jego pokój w którym aktualnie mieszkał. Posadził mnie na biurku po czym ściągnął moje buty, a ja powoli całowałam jego szyję.Po chwili ponownie poczułam jego ciepłe wargi na swoich. W międzyczasie on również ściągnął swoje nike i skarpetki. Chwytając mnie pod uda szybko położył mnie na łóżku jednak bez odrywania się ode mnie. Ponownie jego pocałunki zjechały niżej lecz teraz także, wyznaczał językiem mokry ślad przez środek mojego brzucha, aż dotarł do zapięcia spodenek. Odpiął je po czym ciągnąc za szlufki, a później nogawki ściągnął je całkiem ze mnie rzucając na krzesło . Nie pozostając mu dłużna, równie szybko ściągnęłam jego czarne rurki do połowy, a dalej poradził sobie sam. Usiadł na mnie okrakiem, wsunął ręce pod moje plecy i wyszukał zapięcie od stanika, z którym bez problemowo dał sobie radę. Jak widać podobnie jak ja musiał mieć niezłą wprawę. Kiedy już zsunął ramiączka, ściągając go całkiem zaczął ugniatać i całować moje piersi co wywoływało u mnie coraz to głośniejsze westchnięcia. Na chwilę pozwolił nam zmienić pozycję tak że to ja byłam na nim. Od razu zaatakowałam jego szyję chcąc zrobić mu malinkę na co warknął pod nosem.
Znowu nas przekręił i zaczął całować każdy skrawek mojego ciała. Kiedy dotarł do paska moich majtek, wsunął palce po bokach i pociągnął na dół zdejmując je i pozostawiając mnie nagą na łóżku. Zaczął całować moje nogi, zostawiając mokre pocałunki po wewnętrznych stronach ud. Jęknęłam, wijąc się pod chłopakiem. Zatrzymał się, gdy dotarł na wysokość mojego krocza.
-Mam cię pieprzyć jezykiem? - spytał niby niewinnie ale ja wiem co się pod tym kryje
-Nie gadaj tylko rób - warknęłam
-Ktoś tu jest niecierpliwy - zaćwierkał ale tego nie skomenowałam.
Składając pocałunek za pocałunkiem wędrując w górę po wewnętrznej stronie moich ud sprawiał, że stawałam się coraz bardziej podniecona. jego język przejechał po mojej łechtaczce. Z moich ust wydostało się głośne sapnięcie i jęk kiedy chłopak powtórzył swój ruch. Zacisnęłam palce na pościeli odlatując w inny świat, kiedy chłopak po woli zaczął doprowadzać mnie swoimi ruchami do szaleństwa Podniósł głowę, a ja myśląc że to koniec opuściłam swoją na poduszkę i patrzałam w sufit starając się uspokoić oddech. Okazało się jednak, że zupełnie niepotrzebnie, bo nagle bez ostrzeżenia jego język zaczął przeciskać się przez moją kobiecość sprawiając, że odruchowo ponownie zacisnęłam dłonie na kołdrze, a moje jęki i sapnięcia była chyba słyszalne na całej ulicy. Następnie wykonywał lekkie uderzenia, a ja wiłam się pod jego niesamowicie zręcznym językiem, podczas, gdy on mocniej przytrzymywał dłońmi moje uda wbijając w nie lekko swoje palce by zatrzymać mnie w miejscu.
-Niall - jęknęłam głośno - zaraz dojdę - dodałam słabo, gdy już miało nadejść spełnienie chłopak przestał. Popatrzyłam na niego ze wściekłością i desperacją, na co się uśmiechnął. Już miałam coś powiedzieć ale palce chłopaka jednym sprawnym ruchem znalazły się w moim wnętrzu. Kiedy wzrok mi się rozmazał wiedziałam już co to znaczy więc zamknęłam oczy czując jak ciepło w moim podbrzuszu powoli opada, a ja doznałam spełnienia krzycząc. Przez dobre dwie minuty moja klatka unosiła się w szybkim tempie w górę i w dół jak bym nie mogła złapać oddechu.
Niall cały czas obdarowywał moje ciało pocałunkami.
-Masz siłę na runę drugą? - wychrypiał mi do ucha lekko je przegryzając.
-Nie wierzysz w moje możliwości? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie. Chłopak sie uśmiechnął sexownie i szybko ściągnął swoje bokserki uwalniając swojego przyjaciela. Zagapiłam się na niego chwilę bo usłyszłam chichot blondyna. Podniósł się ze mnie pewnie chcąc iść po prezerwatywe
-Biorę tabletki - zatrzymałam go. Chłopak nie czekając chwili dłużej gwałtownie we mnie wszedł , przez co głośno sapnęłam. Nawet nie pozwolił mi się przyzwyczaić, tylko praktycznie od razu zaczął się poruszać, wywołując u mnie z każdym pchnięciem głośniejsze jęki i sapnięcia. Położyłam swoje dłonie na jego łopatkach . Owinęłam go nogami w biodrach, pozwalając mu tym samym na głębsze ruchy. Nawet nie wiem w którym momencie doszły także jego jęki, ale zdałam sobie sprawę że oboje długo nie pociągniemy bo jesteśmy blisko. Odruchowo wbiłam paznokcie w jego plecy. Jeszcze kilka pchnięc gorących pocałunków i oboje doszliśmy prawie w jednym momencie krzycząc swoje imiona. Niall opadł obok mnie próbując wyrównać oddech. Odwróciłam sie do niego plecami i wtuliłam w poduszkę. Myślałam że chłopak wyjdzie lub coś ale mnie zaskoczył gdy przytulił się do mnie i całując w włosy szepcąc prawie nie słyszalne "dobranoc". Wykończona odpłynęłam w ramionach blondyna.
***
Rano obudził mnie okropny ból głowy. Z głośnym jękiem usiadłam na łóżku. Widząc obok siebie smacznie śpiącego Horana przeżyłam szok. Opadłam na poduszki z jednym ważnym pytaniem: "Co ja do cholery wczoraj robiłam?"
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Bądźmy szczerzy takie sceny to nie dla mnie, nie umiem tego pisać i wgl, no ale zawsze jest ten pierwszy raz (: xx
sobota, 9 maja 2015
Rozdział 21
Pov Emma
Obudziłam się gdy na dworze było już jasno, bardzo jasno. Promienie bezczelnie wkradywały się przez okno do pokoju. Otworzyłam oczy lecz prawie od razu je zamknęłam przez jasność w pokoju. Tym razem powoli uchyliłam powieki przyzwyczajając się do światła. Podciągnęłam się na łokcie co spotkało się z bólem który przeszył całe moje ciało, a najbardziej żebra. Ignorując ból usiadłam na łóżku i spróbowałam wstać. Pierwsze próby okazały się fiaskiem, lecz po 10 minutach mogłam stać sama bez podpierania. Ruszyłam w stronę drzwi udając się do salonu gdzie jak podejrzewałam siedzieli chłopcy. Usiadłam w fotelu czując że dłużej już nie ustoję, zignorowałam spojrzenia reszty i chwyciłam butelkę piwa którą trzymał Ashton. Upiłam trochę nie mogąc skączyć bo została mi zabrana
-Nie będziesz piła - zakazał Irwin na co zaśmiałam się lekko co było trochę trudne z powodu połamanych żeber
-A kto mi zakarze?
-My - powiedzieli wszyscy
-Okey - mruknęłam pod nosem
-Zresztą ty nie powinnaś wstawać z łóżka - zaczął swój wywód Sam - Jesteś cała połamana, musisz odpoczywać...
-Przystopój - przerwałam mu - nie zmusicie mnie do leżenia w łóżku, no chyba że mnie do niego przywiążecie, ale wtedy nie będziecie mieli życie
-Prawie zginęłaś!
-Ale żyję tak? Nic mi nie jest
-A ty dalej przy swoim... Nie rozumiesz że jeszcze chwila lub dwie a byłabyś po drugiej stronie?!? - powiem szczerze widziałam nie raz jak Sam się wkurwiał, ale takiego go jeszcze nie widziałam
-Ale nic mi nie jest. Mam ci to przeliterować?
-Tak jeśli możesz - powiedział przesłodzonym głosem
-Skończcie już! - ryknął na nas Calum, który jak widać stracił cierpliwość - Emma umie sama o siebie zadbać, nie mówię że to dobry pomysł żeby już wróciła do roboty - dodał szybko widząc wzrok Sama - ale nie jest już małą dziewczynką okey? A ty - zwrócił się do mnie - zrozum że my się o ciebie martwimy
-Okey - westchnęłam ciężko - ale od imprez mnie nie odciągniecie - dodałam z chytrym uśmieszkiem
-Co? - spytali zdziwieni
-No... W wolnym tłumaczeniu Idziemy dziś do klubu!
-Chyba żartujesz? - zbulwersował się Ash
-No nie... Trzeba się zabawić i odreagować - powiedziałam - zresztą to co wiem to od około dwóch tygodni nie byliśmy na imprezie
-Ona mówi poważnie - szepnął Niall który do tej pory siedział cicho tak samo jak jego kumple
-Yup, całkowicie poważnie więc o 20 widzimy się w salonie a teraz róbicie co chcecie, a ja wezmę prysznic - powiedziałam wstając z fotela
-Pomóc ci się umyć? - zapytał David wstając i chwytając mnie w pasie
-Jasne - wzruszyłam ramionami wspomagając się na nim
-Do potem - kiwnął na chłopaków, zdąrzyłam jeszcze zobaczyć dziwne spojrzenia Nialla za nim poszliśmy już do mojego pokoju.
Gdy weszlismy do mojego królestwa to David zostawił mnie na łóżku zakazując się ruszać a sam poszedł do łazienki wszystko przygotować. Rozejrzałam się po pokoju, nic się nie zmieniło, charakterystyczny bałagan na biurku, ubrania porozrzucane na podłodze, norma.
-Przysznic czy wanna?!? - usłyszałam krzyk z łazienki
-Niech będzie przysznic! - krzyknęłam. Po chwili brunet wrócił po mnie i pomógł dojść do łazienki. Rozebrał mnie z za dużej koszulki i spodni dresowych. Sam ściągnął z siebie ubrania pozostając w bokserkach
-Muszę ściagnąc te bandarze, moge? - spytał wskazując na materiał znajdujący się na moim brzuchu i barkach. Pokiwałam głową podnosząc lekko ręce do góry żeby miał lepszy dostęp. Z pierwszym bandarzem przeszył mnie ból, bo opatrunek przykleił się do ran. Jęknęłam z bólu gdy mocniej pociągnął.
Po 10 minutach skończył, jak się okazało było dużo bandarzów, pomógł mi ściągnąć bieliznę i weszliśmy pod prysznic. Wziął gąbkę i zaczął myć mi plecy. Na początku czułam lekki dyskomfort gdy woda zaczęła obmywać mi rany. Gdy już skończył sama umyłam włosy, a on zaczął się myć. Gdy już byliśmy czyści i pachnący wyszliśmy, a raczej on mnie wyniósł z pod prysznica i posadził na pralce. Wyjął z szafki obok świerze ręczniki i obwiązał mnie jednym. Wytał mi włosy co śmiesznie wyglądało i było trudne zwarzając na długość moich włosów, więc po jego suszeniu wyglądałam jak jakiś szop.
Owinięci w ręczniki wyszliśmy z zaparowanej łazienki, David poszedł po świerze bandarze, a ja podeszłam do szuflady z bielizną i wyciągnęłam czarny komplet. Zrzuciłam ręcznik i ubrałam wybrane przez siebie rzeczy. Po chwili do pokoju wszedł McClain. Opatrzył mi rany i zaczął wybierać mi ubrania na imprezę.
-Może tą?! - krzyknął z środka szafy, wyciagając czerwoną sukienkę z wycięciem na plecach.
-Nie - powiedziałam a chłopak szukał dalej, zaśmiałam się cicho widząc z jakim skupieniem szuka tej sukienki.
-Mam! - krzyknął z zadowoleniem i rzucił mi krótkie, czarne spodenki z wysokim stanem i strasznie krótki, biały crop top. Do tego czarne koturny i trochę błyskotek - ubieraj się - rozkazał mi i poszedł do swojego pokoju po to żeby po chwili wrócić z garścią ubrań - doradź mi jeszcze - poprosił i zrobił oczy szczeniaczka, co w jego wykonaniu wyszło głupio i śmiesznie
-Ubierze czarne rurki i białą bokserkę będziemy dopasowani - wyszczerzyłam się
-Okey - powiedział i zaczął się ubierać, a ja postępując za jego przykładem i też ubrałam rzeczy wybrane przez niego. Podeszłam jeszcze do lusterka i na szybko pomalowałam oczy i usta błyszczykiem. Gotowa zerknęłam na zegarek była 18
-Wiesz że wybierałeś mi ubrania przeszło półtora godziny? - zaśmiałam się
-To ty masz tak dużo ubrań - powiedział zbulwersowany
-Idziemy? - ucięłam
-Tak muszę jeszcze coś zjeść bo umrę z głodu
-Okey - chwyciłam jeszcze telefon i pieniądze i zeszliśmy na dół.
-Co tak długo? - spytał Luke patrząc na mecz który leciał w telewizji
-David długo wybierał dla mnie ubrania
-Norma - skwitował Ash
-Nie jestem pewnien czy powininem być urażony - powiedział David z miną myśliciela. Parsknęłam śmiechem kierując się w stronę kuchni
-Jest ktoś głodny?!? - krzyknęłam do nich licząc że odpowiedzą nie, lecz nadzieja matkę głupich i po chwili szykowałam ogromny tależ kanapek, ciasteczek, cipsów i innych słodkości.
O 20 wszyscy byli gotowi i wychodziliśmy z domu. Przez cały czas Niall się dziwnie zachowywał, jakby mnie unikał. Nie bardzo wiem o co mu chodzi ale postanowiłam że wyciągnę to z niego w klubie. Przyjechały taksówki zamówione przez Sama i po chwili staliśmy przed klubem Soho.
Przywitaliśmy się z ochroniarzem i weszliśmy do środka co spotkało się z oburzeniem ludzi stojących w kolejkach. W środku jak zawsze było tłoczno i gorąco. Od razu skierowaliśmy się do wynajętej lorzy. Na początek każdy z nas wypił po pięć shtów, a potem to już samo leciało. Prawie cały czas spędziłam przy barze pijąc kolejne drinki. Nie za bardzo chciałam tańczyć bo żebra ciągle dawały o sobie znać. Gdy zaczynałam następnego drinka ktoś wziął mi go z przed nosa. Skierowałam tam wzrok i zobaczyłam zamklone, niebieskie tęczówki Nialla. Patrząc mi prosto w oczy wypił mojego drinka.
-Choć zatańczyć - wybełkotał mi do ucha, skinęłam głową i podążyłam za nim na parkiet. Odwróciłam się do niego plecami zaczynając swój taniec. Prawie od razu poczułam ręce na biodrach i zostałam przyciągnieta do jego ciała. Ruszałam prowokacyjnie biodrami ociarając się o jego krocze, na co zacisnął bardziej dłonie na moim ciele prawie wbijając palce w skórę. Rosnące wybrzuszenie w jego spodniach dodawało mi odwagi, nie zauwarzyłam momentu gdy zostałam przez niego odwrócona i gwałtownie pocałowana co od razu odwzajemniłam. Ścisnęłam lekko jego ciągle rosnącego przyjaciela. Pocałunkami zeszedł na szyję, ściskając moje pośladki
-Chodźmy do domu - wychrypiał mi do ucha przygryzając i ssąc skórę za uchem. Zamiast odpowiedzieć pociągnęłam go za rękę w stronę wyjścia. Złapaliśmy taksówkę i dotarliśmy do domu prawie cały czas się całując.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Chyba lepszy od poprzedniego... Przynajmniej mi się tak wydaje :)
Do następnego xx
Obudziłam się gdy na dworze było już jasno, bardzo jasno. Promienie bezczelnie wkradywały się przez okno do pokoju. Otworzyłam oczy lecz prawie od razu je zamknęłam przez jasność w pokoju. Tym razem powoli uchyliłam powieki przyzwyczajając się do światła. Podciągnęłam się na łokcie co spotkało się z bólem który przeszył całe moje ciało, a najbardziej żebra. Ignorując ból usiadłam na łóżku i spróbowałam wstać. Pierwsze próby okazały się fiaskiem, lecz po 10 minutach mogłam stać sama bez podpierania. Ruszyłam w stronę drzwi udając się do salonu gdzie jak podejrzewałam siedzieli chłopcy. Usiadłam w fotelu czując że dłużej już nie ustoję, zignorowałam spojrzenia reszty i chwyciłam butelkę piwa którą trzymał Ashton. Upiłam trochę nie mogąc skączyć bo została mi zabrana
-Nie będziesz piła - zakazał Irwin na co zaśmiałam się lekko co było trochę trudne z powodu połamanych żeber
-A kto mi zakarze?
-My - powiedzieli wszyscy
-Okey - mruknęłam pod nosem
-Zresztą ty nie powinnaś wstawać z łóżka - zaczął swój wywód Sam - Jesteś cała połamana, musisz odpoczywać...
-Przystopój - przerwałam mu - nie zmusicie mnie do leżenia w łóżku, no chyba że mnie do niego przywiążecie, ale wtedy nie będziecie mieli życie
-Prawie zginęłaś!
-Ale żyję tak? Nic mi nie jest
-A ty dalej przy swoim... Nie rozumiesz że jeszcze chwila lub dwie a byłabyś po drugiej stronie?!? - powiem szczerze widziałam nie raz jak Sam się wkurwiał, ale takiego go jeszcze nie widziałam
-Ale nic mi nie jest. Mam ci to przeliterować?
-Tak jeśli możesz - powiedział przesłodzonym głosem
-Skończcie już! - ryknął na nas Calum, który jak widać stracił cierpliwość - Emma umie sama o siebie zadbać, nie mówię że to dobry pomysł żeby już wróciła do roboty - dodał szybko widząc wzrok Sama - ale nie jest już małą dziewczynką okey? A ty - zwrócił się do mnie - zrozum że my się o ciebie martwimy
-Okey - westchnęłam ciężko - ale od imprez mnie nie odciągniecie - dodałam z chytrym uśmieszkiem
-Co? - spytali zdziwieni
-No... W wolnym tłumaczeniu Idziemy dziś do klubu!
-Chyba żartujesz? - zbulwersował się Ash
-No nie... Trzeba się zabawić i odreagować - powiedziałam - zresztą to co wiem to od około dwóch tygodni nie byliśmy na imprezie
-Ona mówi poważnie - szepnął Niall który do tej pory siedział cicho tak samo jak jego kumple
-Yup, całkowicie poważnie więc o 20 widzimy się w salonie a teraz róbicie co chcecie, a ja wezmę prysznic - powiedziałam wstając z fotela
-Pomóc ci się umyć? - zapytał David wstając i chwytając mnie w pasie
-Jasne - wzruszyłam ramionami wspomagając się na nim
-Do potem - kiwnął na chłopaków, zdąrzyłam jeszcze zobaczyć dziwne spojrzenia Nialla za nim poszliśmy już do mojego pokoju.
Gdy weszlismy do mojego królestwa to David zostawił mnie na łóżku zakazując się ruszać a sam poszedł do łazienki wszystko przygotować. Rozejrzałam się po pokoju, nic się nie zmieniło, charakterystyczny bałagan na biurku, ubrania porozrzucane na podłodze, norma.
-Przysznic czy wanna?!? - usłyszałam krzyk z łazienki
-Niech będzie przysznic! - krzyknęłam. Po chwili brunet wrócił po mnie i pomógł dojść do łazienki. Rozebrał mnie z za dużej koszulki i spodni dresowych. Sam ściągnął z siebie ubrania pozostając w bokserkach
-Muszę ściagnąc te bandarze, moge? - spytał wskazując na materiał znajdujący się na moim brzuchu i barkach. Pokiwałam głową podnosząc lekko ręce do góry żeby miał lepszy dostęp. Z pierwszym bandarzem przeszył mnie ból, bo opatrunek przykleił się do ran. Jęknęłam z bólu gdy mocniej pociągnął.
Po 10 minutach skończył, jak się okazało było dużo bandarzów, pomógł mi ściągnąć bieliznę i weszliśmy pod prysznic. Wziął gąbkę i zaczął myć mi plecy. Na początku czułam lekki dyskomfort gdy woda zaczęła obmywać mi rany. Gdy już skończył sama umyłam włosy, a on zaczął się myć. Gdy już byliśmy czyści i pachnący wyszliśmy, a raczej on mnie wyniósł z pod prysznica i posadził na pralce. Wyjął z szafki obok świerze ręczniki i obwiązał mnie jednym. Wytał mi włosy co śmiesznie wyglądało i było trudne zwarzając na długość moich włosów, więc po jego suszeniu wyglądałam jak jakiś szop.
Owinięci w ręczniki wyszliśmy z zaparowanej łazienki, David poszedł po świerze bandarze, a ja podeszłam do szuflady z bielizną i wyciągnęłam czarny komplet. Zrzuciłam ręcznik i ubrałam wybrane przez siebie rzeczy. Po chwili do pokoju wszedł McClain. Opatrzył mi rany i zaczął wybierać mi ubrania na imprezę.
-Może tą?! - krzyknął z środka szafy, wyciagając czerwoną sukienkę z wycięciem na plecach.
-Nie - powiedziałam a chłopak szukał dalej, zaśmiałam się cicho widząc z jakim skupieniem szuka tej sukienki.
-Mam! - krzyknął z zadowoleniem i rzucił mi krótkie, czarne spodenki z wysokim stanem i strasznie krótki, biały crop top. Do tego czarne koturny i trochę błyskotek - ubieraj się - rozkazał mi i poszedł do swojego pokoju po to żeby po chwili wrócić z garścią ubrań - doradź mi jeszcze - poprosił i zrobił oczy szczeniaczka, co w jego wykonaniu wyszło głupio i śmiesznie
-Ubierze czarne rurki i białą bokserkę będziemy dopasowani - wyszczerzyłam się
-Okey - powiedział i zaczął się ubierać, a ja postępując za jego przykładem i też ubrałam rzeczy wybrane przez niego. Podeszłam jeszcze do lusterka i na szybko pomalowałam oczy i usta błyszczykiem. Gotowa zerknęłam na zegarek była 18
-Wiesz że wybierałeś mi ubrania przeszło półtora godziny? - zaśmiałam się
-To ty masz tak dużo ubrań - powiedział zbulwersowany
-Idziemy? - ucięłam
-Tak muszę jeszcze coś zjeść bo umrę z głodu
-Okey - chwyciłam jeszcze telefon i pieniądze i zeszliśmy na dół.
-Co tak długo? - spytał Luke patrząc na mecz który leciał w telewizji
-David długo wybierał dla mnie ubrania
-Norma - skwitował Ash
-Nie jestem pewnien czy powininem być urażony - powiedział David z miną myśliciela. Parsknęłam śmiechem kierując się w stronę kuchni
-Jest ktoś głodny?!? - krzyknęłam do nich licząc że odpowiedzą nie, lecz nadzieja matkę głupich i po chwili szykowałam ogromny tależ kanapek, ciasteczek, cipsów i innych słodkości.
O 20 wszyscy byli gotowi i wychodziliśmy z domu. Przez cały czas Niall się dziwnie zachowywał, jakby mnie unikał. Nie bardzo wiem o co mu chodzi ale postanowiłam że wyciągnę to z niego w klubie. Przyjechały taksówki zamówione przez Sama i po chwili staliśmy przed klubem Soho.
Przywitaliśmy się z ochroniarzem i weszliśmy do środka co spotkało się z oburzeniem ludzi stojących w kolejkach. W środku jak zawsze było tłoczno i gorąco. Od razu skierowaliśmy się do wynajętej lorzy. Na początek każdy z nas wypił po pięć shtów, a potem to już samo leciało. Prawie cały czas spędziłam przy barze pijąc kolejne drinki. Nie za bardzo chciałam tańczyć bo żebra ciągle dawały o sobie znać. Gdy zaczynałam następnego drinka ktoś wziął mi go z przed nosa. Skierowałam tam wzrok i zobaczyłam zamklone, niebieskie tęczówki Nialla. Patrząc mi prosto w oczy wypił mojego drinka.
-Choć zatańczyć - wybełkotał mi do ucha, skinęłam głową i podążyłam za nim na parkiet. Odwróciłam się do niego plecami zaczynając swój taniec. Prawie od razu poczułam ręce na biodrach i zostałam przyciągnieta do jego ciała. Ruszałam prowokacyjnie biodrami ociarając się o jego krocze, na co zacisnął bardziej dłonie na moim ciele prawie wbijając palce w skórę. Rosnące wybrzuszenie w jego spodniach dodawało mi odwagi, nie zauwarzyłam momentu gdy zostałam przez niego odwrócona i gwałtownie pocałowana co od razu odwzajemniłam. Ścisnęłam lekko jego ciągle rosnącego przyjaciela. Pocałunkami zeszedł na szyję, ściskając moje pośladki
-Chodźmy do domu - wychrypiał mi do ucha przygryzając i ssąc skórę za uchem. Zamiast odpowiedzieć pociągnęłam go za rękę w stronę wyjścia. Złapaliśmy taksówkę i dotarliśmy do domu prawie cały czas się całując.
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Chyba lepszy od poprzedniego... Przynajmniej mi się tak wydaje :)
Do następnego xx
sobota, 2 maja 2015
Rozdział 20
Pov Niall
W nocy co chwilę się budziłem, zasypiałem ale po kilku minutach znów nie mogłem zasnąć. Za każdym razem śniły mi się koszmary, gdy zamykałem oczy znów widziałem te paskudne tęczkówki koloru zgniłej zieleni. Ciągle śni mi się ten sam sen, to TA noc.
Z szerokim uśmiechem wracałem do domu. Właśnie widziałem się z najładniejszą dziewczyną w naszym gimnazjum, najładniejsza a wybrała mnie. Nie mogłem przestać się uśmiechać nawet na chwilę. Zaczepiłem ją dziś po szkole i zapytałem czy chciałaby iść ze mną na gorącą czekoladę. Jesień się zaczynała i coraz zimniej się robiło a czekolada to najlepsze rozwiązanie. Przygotowany na odmowę stałem w szoku, gdy z uśmiechem oznajmiła mi że chętnie ze mną wyjdzie.
Cały w skowronkach poszedłem z Mią do pobliskiej kawiarenki. Spędziliśmy tam więcej czasu niż się spodziewałem, z jednej czekolady zrobiły się trzy, a z chwili cztery godziny. Było cudownie, może gadam jak jakiś pantofel ale naprawdę ona mi się podobała. Wieczorem około siódmej powiedziała że musi iść do domu bo rodzice się wściekną. Ze zrozumieniem pokiwałem głową i zapłaciłem za nas. Odprowadziłem ją pod jej dom, a raczej wille ale kto by się tam spierał?
Po 15 minutach byłem przed domem. Nie był ani duży, ani mały, był poprostu przytulny, jednorodzinny. Wyjąłem klucze i pomodliłem sie w duchu żeby mama nie była wkurzona o porę w której wracam do domu. Wszedłem do budynku po cichu ściągając kurtkę i buty w holu. Powoli wchodząc do wnętrza wymyślałem jak się wytłumaczyć, ale gdy znalazłem się w salonie zobaczyłem coś czego się spodziewałem nigdy nie zobaczyć w życiu...
Moja mama leżała cała we krwi i łzach na ziemi, a na niej siedział okrakiem czarnowłosy, ogromny facet. Miała zaklejone usta i związane nogi. Klucze które wciąż trzymałem w dłoni spadły z cichym łoskotem na ziemię co zwróciło uwagę osób w pomieszczeniu. W oczach mamy wyczytałem ból, strach, panikę ale chciała też żebym uciekał niestety nie byłem w stanie ruszyć nawet palcem. Facet który siedział na niej wstał z obrzydliwym uśmiechem i zaczął podchodzić do mnie, wtedy mogłem go dokładniej zobaczyć. Wysoki, ciemne włosy, na rękach pełno blizn i cięć, umięśniony. Najbardziej wyróżniały się oczy, takie zielone w których czaiła się chora satysfakcja. Byłem przerażony, ja mimo wszystko byłem od niego mniejszy i to nie tak mało. Wyglądałem przy nim jak... krasnal.
Szybkim krokiem podszedł do mnie i unieruchomił mi ręce. Popchnął na stolik który stał na środku salonu. W moje ciało powbijały się odłamki szkła. Zadał mi kilka ciosów w twarz, brzuch i inne części ciała tak że nie czułem nic oprócz ogormnego bólu. Zaśmiał się kpiąco i ostatni raz kopnął mnie w żebra i podszedł do mojej mamy.
-Zostaw ją!
Prychnął nie zwracając uwagi na moje i jej krzyki. Przerażona zaczęła się wyrywać, ale gdy dostała w twarz zamroczona znieruchomiała, w tym czasie czarnowłosy zciągnął z niej suknienkę w którą była ubrana. Zaczęła jeszcze bardziej płakać, ale to nie był płacz to był szloch. Chciałem podejść tam do niego i pożądnie wpierdolić ale nie mogłem, nawet jeśli to niewiedziałbym co robić. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, co ja gadam nikt nie był przy tym gdy gwłcili jego matkę. Patrzyłem na nią z bólem w sercu. Gdybym mógł przejąłbym całe cierpienie na siebie.
Gdy już skończył co chyba okazało sie zbawieniem, mama kopnęła go w krocze co jeszcze bardziej go rozłośćiło bo wyjął nóż. Wciągnąłem ze świstem powietrze widząc ostre narzędzie.
-Stój! Przestań!! Zabijesz ją!
Przejechał powoli nożem jej brzuchu, a z rany od razu pociekła krew. Zrobił tak jeszcze kilka nacięć śmiejąc się jak uradowane dziecko. On naprawdę był psychiczny. Po chwili jej ciało przestało się ruszać, przestała walczyć, została zgwałcona i zabita na moich oczach, a jej oprawca zaśmiał się ostatni raz i wyszedł z domu z wielkim uśmiechem na twarzy, pozostawiając mnie z martwym ciałem mojej matki. Niedługo po tym do domu wrócił ojciec, który oskarżył mnie o jej śmierć, o to że nie potrafiłem się obronić, ale z tym się zgadzam. Tego dnia obiecałem sobie że znajdę tego faceta i zemszczę się za mamę.
Znowu obudziłem się cały spocony. Ten sen męczy mnie już prawie rok, ale od kiedy tu zamieszkałem, od kiedy Emma została ranna nie daje mi spokoju. Co noc nie mogę pożądnie się wyspać. Westchnąłem ciężko, przejeżdarzając dłońmi po spoconej twarzy. Spojrzałem na budzik stojący na szafce obok, 03:24. Przekręciłem się na drugi bok bojąc się zasnąć.Wstałem z łóżka zakłądając spodnie od dresu i wyszedłem z pokoju. Nie wiedziałem dokąd idę, aż nogi zaprowadziły mnie pod pokój w którym spała Emma. Uchyliłem lekko drzwi rozglądając się po pomieszczeniu. Gdy nic ciekawego nie zauwarzyłem, podszedłem do łóżka brunetki. Spała spokojnie, włosy porozrzucane po całym łóżku, usta lekko rozchylone, aż prosiły się o pocałunek. Pokręciłem głową wyrzucając niekoniecznie przyzwoite myśli z mojej głowy. Chwyciłem delikatnie jej dłoń i pogładziłem miekką, lecz poranioną skórę brunetki. Śpiąc wyglądała jak anioł, ale pod tą maską kryje się pyskata, zamknęta w sobie dziewczyna którą chce poznać. Niestety ona chyba nie odwzajemnia mojego zainteresowania. Chce żebym był dla niej tylko przyjacielem, nic nie wartym przyjacielem, może dla niej to dużo ale ja na prawdę chcę ją poznać i nawet coś więcej.
Nigdy nie myślałem tak o żadnej dziewczynie od czasu Mii. Ale Emma różni się od niej, jest całkowicie inna. Mia była bezbronna, piękna ale niewinna, a Emma drapieżna, niesamowicie piękna lecz niebezpieczna, przebywając z nią nie wiesz co cię czeka.
-Co tu robisz? - podskoczyłem wybudzony z swoich myśli, odwracając się w stronę Liama
-A ty? - palnąłem piersze co mi do głowy przyszło
-Zapytałem pierwszy - westchnął - chodź, napijemy się piwa - zachęcił. Pocałowałem brunetkę w czoło i leniwym krokiem ruszyłem za szatynem. Usiadłem na krześle barowym który stał w kuchni. Liam podał mi piwo i usiadł na przeciw.
-Więc czemu nie śpisz? - zaczął
-Nie mogłem... Ciągle śnią mi się koszmary - mruknąłem biorąc pierwszego łyka
-Yhym... Ma to coś związanego z Emmą?
-Co?!
-Nie udawaj że nie wiesz o czym mówie. Widzę jak na nią patrzysz
-O wam wszystkim chodzi?!?
-Wszystkim?
-Tobie i Ashtonowi. On też tak mówi! Ale powiem wam jedno - nachyliłem się w jego stronę - mylicie się
-Skoro Irwin sądzi podobnie do mnie to znaczy że coś w tym jest - dążył dalej
-Odpuść...
-Nie - waknął - pierwszy raz widzę cię takiego i chce wiedzieć że dobrze robisz
-Skończ temat - uciąłem krótko, dopiłem piwo i ruszyłem do pokoju - dobranoc
Jak mnie to wkurza, wszyscy wpieprzają się w moje życie. Z jękiem rzuciłem się na łóżko po raz kolejny zapadając w niespokojny sen
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Rozdział zjebałam, wiem to... Jest okropny :( Coraz gorzej mi idzie przez tą szkołę i wgl :/ Mam nadzieje że następny chociaż troszeczkę będzie lepszy :* xx
W nocy co chwilę się budziłem, zasypiałem ale po kilku minutach znów nie mogłem zasnąć. Za każdym razem śniły mi się koszmary, gdy zamykałem oczy znów widziałem te paskudne tęczkówki koloru zgniłej zieleni. Ciągle śni mi się ten sam sen, to TA noc.
Z szerokim uśmiechem wracałem do domu. Właśnie widziałem się z najładniejszą dziewczyną w naszym gimnazjum, najładniejsza a wybrała mnie. Nie mogłem przestać się uśmiechać nawet na chwilę. Zaczepiłem ją dziś po szkole i zapytałem czy chciałaby iść ze mną na gorącą czekoladę. Jesień się zaczynała i coraz zimniej się robiło a czekolada to najlepsze rozwiązanie. Przygotowany na odmowę stałem w szoku, gdy z uśmiechem oznajmiła mi że chętnie ze mną wyjdzie.
Cały w skowronkach poszedłem z Mią do pobliskiej kawiarenki. Spędziliśmy tam więcej czasu niż się spodziewałem, z jednej czekolady zrobiły się trzy, a z chwili cztery godziny. Było cudownie, może gadam jak jakiś pantofel ale naprawdę ona mi się podobała. Wieczorem około siódmej powiedziała że musi iść do domu bo rodzice się wściekną. Ze zrozumieniem pokiwałem głową i zapłaciłem za nas. Odprowadziłem ją pod jej dom, a raczej wille ale kto by się tam spierał?
Po 15 minutach byłem przed domem. Nie był ani duży, ani mały, był poprostu przytulny, jednorodzinny. Wyjąłem klucze i pomodliłem sie w duchu żeby mama nie była wkurzona o porę w której wracam do domu. Wszedłem do budynku po cichu ściągając kurtkę i buty w holu. Powoli wchodząc do wnętrza wymyślałem jak się wytłumaczyć, ale gdy znalazłem się w salonie zobaczyłem coś czego się spodziewałem nigdy nie zobaczyć w życiu...
Moja mama leżała cała we krwi i łzach na ziemi, a na niej siedział okrakiem czarnowłosy, ogromny facet. Miała zaklejone usta i związane nogi. Klucze które wciąż trzymałem w dłoni spadły z cichym łoskotem na ziemię co zwróciło uwagę osób w pomieszczeniu. W oczach mamy wyczytałem ból, strach, panikę ale chciała też żebym uciekał niestety nie byłem w stanie ruszyć nawet palcem. Facet który siedział na niej wstał z obrzydliwym uśmiechem i zaczął podchodzić do mnie, wtedy mogłem go dokładniej zobaczyć. Wysoki, ciemne włosy, na rękach pełno blizn i cięć, umięśniony. Najbardziej wyróżniały się oczy, takie zielone w których czaiła się chora satysfakcja. Byłem przerażony, ja mimo wszystko byłem od niego mniejszy i to nie tak mało. Wyglądałem przy nim jak... krasnal.
Szybkim krokiem podszedł do mnie i unieruchomił mi ręce. Popchnął na stolik który stał na środku salonu. W moje ciało powbijały się odłamki szkła. Zadał mi kilka ciosów w twarz, brzuch i inne części ciała tak że nie czułem nic oprócz ogormnego bólu. Zaśmiał się kpiąco i ostatni raz kopnął mnie w żebra i podszedł do mojej mamy.
-Zostaw ją!
Prychnął nie zwracając uwagi na moje i jej krzyki. Przerażona zaczęła się wyrywać, ale gdy dostała w twarz zamroczona znieruchomiała, w tym czasie czarnowłosy zciągnął z niej suknienkę w którą była ubrana. Zaczęła jeszcze bardziej płakać, ale to nie był płacz to był szloch. Chciałem podejść tam do niego i pożądnie wpierdolić ale nie mogłem, nawet jeśli to niewiedziałbym co robić. Nigdy nie byłem w takiej sytuacji, co ja gadam nikt nie był przy tym gdy gwłcili jego matkę. Patrzyłem na nią z bólem w sercu. Gdybym mógł przejąłbym całe cierpienie na siebie.
Gdy już skończył co chyba okazało sie zbawieniem, mama kopnęła go w krocze co jeszcze bardziej go rozłośćiło bo wyjął nóż. Wciągnąłem ze świstem powietrze widząc ostre narzędzie.
-Stój! Przestań!! Zabijesz ją!
Przejechał powoli nożem jej brzuchu, a z rany od razu pociekła krew. Zrobił tak jeszcze kilka nacięć śmiejąc się jak uradowane dziecko. On naprawdę był psychiczny. Po chwili jej ciało przestało się ruszać, przestała walczyć, została zgwałcona i zabita na moich oczach, a jej oprawca zaśmiał się ostatni raz i wyszedł z domu z wielkim uśmiechem na twarzy, pozostawiając mnie z martwym ciałem mojej matki. Niedługo po tym do domu wrócił ojciec, który oskarżył mnie o jej śmierć, o to że nie potrafiłem się obronić, ale z tym się zgadzam. Tego dnia obiecałem sobie że znajdę tego faceta i zemszczę się za mamę.
Znowu obudziłem się cały spocony. Ten sen męczy mnie już prawie rok, ale od kiedy tu zamieszkałem, od kiedy Emma została ranna nie daje mi spokoju. Co noc nie mogę pożądnie się wyspać. Westchnąłem ciężko, przejeżdarzając dłońmi po spoconej twarzy. Spojrzałem na budzik stojący na szafce obok, 03:24. Przekręciłem się na drugi bok bojąc się zasnąć.Wstałem z łóżka zakłądając spodnie od dresu i wyszedłem z pokoju. Nie wiedziałem dokąd idę, aż nogi zaprowadziły mnie pod pokój w którym spała Emma. Uchyliłem lekko drzwi rozglądając się po pomieszczeniu. Gdy nic ciekawego nie zauwarzyłem, podszedłem do łóżka brunetki. Spała spokojnie, włosy porozrzucane po całym łóżku, usta lekko rozchylone, aż prosiły się o pocałunek. Pokręciłem głową wyrzucając niekoniecznie przyzwoite myśli z mojej głowy. Chwyciłem delikatnie jej dłoń i pogładziłem miekką, lecz poranioną skórę brunetki. Śpiąc wyglądała jak anioł, ale pod tą maską kryje się pyskata, zamknęta w sobie dziewczyna którą chce poznać. Niestety ona chyba nie odwzajemnia mojego zainteresowania. Chce żebym był dla niej tylko przyjacielem, nic nie wartym przyjacielem, może dla niej to dużo ale ja na prawdę chcę ją poznać i nawet coś więcej.
Nigdy nie myślałem tak o żadnej dziewczynie od czasu Mii. Ale Emma różni się od niej, jest całkowicie inna. Mia była bezbronna, piękna ale niewinna, a Emma drapieżna, niesamowicie piękna lecz niebezpieczna, przebywając z nią nie wiesz co cię czeka.
-Co tu robisz? - podskoczyłem wybudzony z swoich myśli, odwracając się w stronę Liama
-A ty? - palnąłem piersze co mi do głowy przyszło
-Zapytałem pierwszy - westchnął - chodź, napijemy się piwa - zachęcił. Pocałowałem brunetkę w czoło i leniwym krokiem ruszyłem za szatynem. Usiadłem na krześle barowym który stał w kuchni. Liam podał mi piwo i usiadł na przeciw.
-Więc czemu nie śpisz? - zaczął
-Nie mogłem... Ciągle śnią mi się koszmary - mruknąłem biorąc pierwszego łyka
-Yhym... Ma to coś związanego z Emmą?
-Co?!
-Nie udawaj że nie wiesz o czym mówie. Widzę jak na nią patrzysz
-O wam wszystkim chodzi?!?
-Wszystkim?
-Tobie i Ashtonowi. On też tak mówi! Ale powiem wam jedno - nachyliłem się w jego stronę - mylicie się
-Skoro Irwin sądzi podobnie do mnie to znaczy że coś w tym jest - dążył dalej
-Odpuść...
-Nie - waknął - pierwszy raz widzę cię takiego i chce wiedzieć że dobrze robisz
-Skończ temat - uciąłem krótko, dopiłem piwo i ruszyłem do pokoju - dobranoc
Jak mnie to wkurza, wszyscy wpieprzają się w moje życie. Z jękiem rzuciłem się na łóżko po raz kolejny zapadając w niespokojny sen
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Rozdział zjebałam, wiem to... Jest okropny :( Coraz gorzej mi idzie przez tą szkołę i wgl :/ Mam nadzieje że następny chociaż troszeczkę będzie lepszy :* xx
sobota, 25 kwietnia 2015
Rozdział 19
Pov Niall
Patrzyłem na Emmę z ogormnym uśmiechem. W środku czułem się chyba o tonę lżejszy przez to że ona się obudziła. Już nie będę się musiał zastanawiać co robić bo wiem już że ona będzie ze mną nawet jako przyjaciółka ale będzię, a to najważniejsze. Wszyscy otoczyli łóżko dziewczyny a najbliżej stał Michael, Ashton i oczywiście ja.
Brunetka otworzyła lekko oczy, ale od razu je zamknęła pewnie dlatego że jest tu tak jasno. Jak na zawołanie Calum podbiegł i wyłączył światło, pozostawiając małą lampkę która dawała jedyne światło w tym pokoju. Emma mrugnęła kilka razy oczami aż wreszcie mogliśmy całkowicie podziwiać jej ciemne tęczówki. Na jej twarz wstąpił grymas bólu. Rozejrzała sie po pomieszczeniu zdezoriętowana aż jej wzrok zatrzymał się na mnie na co lekko wygięła usta w górę. Nawet nie potrafię opisać tego uczucia gdy to na MÓJ widok się uśmiechnęła. Odwzajemniłem gest i usiadłem obok niej na łóżku, podobnie zrobili chłopacy.
-Jak się czujesz? - zaczął Michael, na co Emma przewróciła oczami
-Jakby mnie ciężarówka przejechała ale żyje
-Humor cię nigdy nie opuszcza co? - pokręcił głową rozbawiony Luke
-Ha ha - nie ma o co się martwić, tak szybko się mnie nie pozbędziecie
-Nawet o tym nie pomyśleliśmy
-Ta jasne
-No tak! Kto by nas tak wkurzał jak nie ty?
-Też was kocham - mruknęła próbując ukryć uśmiech który wkradał się na jej usta
-A tak wogle to co oni - pokazała na mnie i chłopkaów - tu robią?
-Tu czyli na ziemi czy w tym domu? Wiesz pan bóg stworzył Adama i Ewę i oni - zaczął Calum
-Nie kończ - przerwała mu dziewczyna na co wszyscy wybuchneli śmiechem - dobrze wiesz o co mi chodzi
-Tak, tak.... Jak narazie mieszkają z nami
-Że co?!?
-Ymm no mieszkają z nami
-Po jaką cholerę ? - syknęła wkurzona. Z tymi słowami poczułem lekkie ukłucie gdzieś w środku i posmutniałem odrobinę, ale od razu to ukryłem pod sztucznym uśmiechem
-Martwili się o ciebie tak samo jak my - zaczął tłumaczyć jej Sam - zresztą nie mamy już magazynu, a reszta jest w innych miastach, a stąd nie wyjedziamy. Więc postanowiliśmy że na jakiś czas połączmy nasze gangi
-Nie wierze!! Oszaleliście?!? - krzyknęła wściekła, nie no co ja mówię, wkurwiona brunetka
-Nie zapominaj kto tu jest szefem... To nam dobrze zrobi, dlatego oni zamieszkają z nami i posłużą nam bronią i innymi sprzętami, bo chyba musze ci przypomnieć że wszystko wyjebało w cholere, a to co mamy tutaj w domu to tylko niewielka część - zakończył swój monolog Sam
-Wynoście się stąd!
-Emma, spokojnie - uniósł ręcę w góre Ash
-Kazałam wam wyjść!
-Pogadajmy o tym na spokojnie...
-Wypierdalać!! - ryknęła na co maszyna przy jej łóżku zaczęła przeraźliwie piszczeć. Wszyscy wstali w tym ja. Gdy byłem przy drzwiach zatrzymał mnie Ashton i cicho szepnął mi do ucha
-Pogadaj z nią - popatrzyłem na niego dziwnie ale odwróciłem się w stronę dziewczyny która próbowała się uspokoić. Niepewnie podeszłem do jej łóżka siadając na krzesełku obok.
-Ash proszę cię wyjdź stąd
-Z tego co wiem nie nazywam się Ashton tylko Niall - spróbowałem rozluźnić napiętą atmosferę, co chyba mi się udało bo mały uśmiech wkradł się na jej twarz, co od razu zamaskowała
-A ty tu po co?
-Posiedzieć, pogadać...
-Możesz to robić gdzieś indziej?
-I tak wiem że tak nie myślisz... Pragniesz mojego towarzystwa - powiedziałem, a brunetka wybuchła śmiechem
-Chciałbyś... Nie pociągasz... m..nie - wysapała pomiędzy salwami śmiechu
-Serio? To patrz - powiedziałem na co od razu przestała się śmiać. Szybko wstałem z krzesła i podeszłem do łóżka. Chwyciłem ja za nadgarstki, gdy chciała mnie powstrzymać. Zbliżyłem swoją twarz do jej uśmiechając się szelmowsko widząc jak zmienia się tępo jej oddechu.
-Ciaglę mówisz że na ciebie nie działam? - szepnąłem do jej ucha nie czekając na odpowiedź. Lekko przegryzłem skórę za uchem i pocałowałem to miejsce otrzymując dreszcz który przeszedł brunetkę. Odchyliłem lekko głowę spoglądając na nią z lekko uchylonych powiek.
-Pocałuj mnie wreszcie - wymamrotała, a ja z uśmiechem spełniłem jej proźbę. Najpierw lekko musnąłem jej wargi swoimi. Jakie to cudowne uczucie znowu poczuć jej wargi na moich, jak strasznie mi tego brakowało. Jej malinowe usta, tak miękkie to czyste niebo. Dziewczyna zaczęła pogłębiać pocałunek, a ja poprosiłem o wejście. Zaczęła się ze mną droczyć zaciskając swoje wargi na co warknąłem ostrzegawczo. Po chwili się poddała i mogłem językiem wejść do jej ust. Oderwaliśmy się od siebie gdy zaczęło brakować nam powietrza. Odsunąłem się lekko i posłałem jej uśmiech co od razu odwzajemniła.Puściłem jej nadgarstki i usiadłem obok niej obejmując ramieniem.
-Powiesz mi czemu nie chcesz żebyśmy z wami mieszkali? - szepnąłem w jej włosy
-Poprostu będzie dziwnie
-Czyli?
-Zawsze mieszkałam z chłopakami a teraz wy... Zresztą nie jestem pewna czy mogę wam ufać
-Spróbuj przekonać się do nas... Nie jesteśmy tacy źli
-Może... Pożyjemy zobaczymy... A tak wogle jak długo byłam poza ciałem?
-Ehh jakieś nie całe dwa tygodnie
-Co? Aż tak długo?
-Yhym, nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiliśmy
-Ty też?
-Jasne że tak.... Chłopaki też, może znamy się krótko ale juz cię polubili zresztą ja też...
-To słodkie
-Facet nie może być słodki - zmarszczyłem nos
-Jasne że może, ty jesteś tego przykładem
-Phii... Foch
-Ej... Niall nie fochaj się na mnie.... Horan.... Zrobię ci loda
-Na prawdę? - spytałem w szoku
-Jasne że tak... Tylko musimy kupić mleko i jakieś owoce - powiedziała ze śmiechem
-CO?
-Haha no loda... W mikserze
-Aaaa, ale wiesz że nie takiego loda miałem na myśli?
-Na prawdę? Nie uzgodniliśmy jaki to ma być lód
-Ohh no dobra, ale będziesz jeszcze błagała żeby wziąc go do ust
-GO? Ty masz tam wogle coś?
-Wątpisz w moją męskość?
-Jasne że nie, ale musisz wiedzieć że wykałaczka nie zalicza się do tych "większych rozmiarów" - powiedziała z kpiną, ale zdradzał ją uśmiech
-Wykałaczka?
-No a nie?
-Jesteś okrutna
-Taka się urodziłam - powiedziała ze wzroszeniem ramion, na co od razu się skrzywiła. Chyba leki przestawają działać
-Ej mam pytanie - zacząłem niepewnie
-No?
-Ymm Ashton powiedział mi że miałaś problemy w przeszłośćci, wiem że nie znamy się długo ale naprawdę możesz mi zaufać
-Wiem Niall, ale to nie jest dla mnie łatwy temat okey? Jak będę gotowa to ci powiem - powiedziała z tą zimną maską.
-Jasne, to może ja już pójde a ty sie prześpij co? Nie wyglądasz zbyt fajnie
-Taaa. Dobranoc - zły na siebie że tak nagle z tym wyskoczyłem, pocałowałem ją w policzek i opuściłem salę. Wściekły uderzyłem pięścią w ścianę, co okazało się złym pomysłem ponieważ moją dłoń przeszedł okropny ból. Zignorowałem go i poszedłem do "mojego" pokoju.
Pov Emma
Strasznie fajnie było znów pogadać, pożartować z chłopakami ale zdenerwowali mnie tym że gang Horana mieszka z nami. Nie to że nie jestem niewdzięczna za uratowanie mojego życia, ale nie muszą od razu się do nas wprowadzać. Chłopacy ich polubili i to chyba najbardziej mnie martwi. Nie, nie jestem zazdrosna czy coś, poprostu nie chcę żeby się okazało że ta ich "dobroć" i "przyjaźń" w naszą stronę okazała się jakimś układem czy coś.
Mimo wszystko Niall wydaje się jakiś dziwny, martwi się o mnie i wogle. Nie potrzebuję niańki, a jak bym potrzebowała to na pewno nie jego. Blondyn jest dla mnie stanowczo za miły. Te wszystkie gesty z jego strony, a już nie wspomne o tym pocałunku. Mam nadzieję że on się we mnie nie zakocha, ponieważ liczę na poznanie jego ciała bardziej dokładnie, ale wszystko bez uczuć, Myślę że by się zgodził, przecież on taki jest nie? Pieprzy wszystkich i wszystko więc czemu nie...
Mogę powiedzieć że fajnie mi się z nim rozmawiało, tak normalnie. Ale kiedy zadał to pieprzone pytanie o moją przeszłość to wszystko zjebał. Jest głupi jak myślał że mu powiem. Mam nadzieję że chłopcy mu nic nie powiedzom, ogólnie im wszystkim. Nie pozwolę by jakiś typek i jego kumple wchodzili z buciorami w moje życie.
Od wyjścia, a raczej momentu kiedy wywaliłam Nialla z pokoju minęło pół godziny, oczy mi się kleją, a ja ciąglę myśle co bybyło gdybym nie poznała go. Może Alan by żył? Może ja byłabym sprawna i teraz siedziałabym przy barze pijąc kolejnego drinka? Może nasz magazyn byłby cały?
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam...
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Rozdział taki sobie, nastepny nwm jaki będzie, nadzieja że będzie lepszy :* do nastepnego xx
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Rozdział taki sobie, nastepny nwm jaki będzie, nadzieja że będzie lepszy :* do nastepnego xx
sobota, 18 kwietnia 2015
Rozdział 18
Pov Emma
Już przez jakiś czas, nie wiem może godzina, dzień, tydzień chodzę bez calu przed siebie. Nie mam pojęcia gdzie się znajduję. Wszędzie jest biało a przede mną nic nie widać, nicość, ale aby nicość nie powinna być ciemna? Nie powinnam gnić tam na dole? Wąchać kwiatków od spodu?
Zadaje sobie pytanie o ja tu robię? Jak się tu znalazłam? I czy wrócę? Podobno złego diabli nie biorą. Mimo wszystko chciałabym sobie jeszcze trochę pożyć. Nie chciałam zostawiać chłopaków samych, wiem jak boli strata kogoś bliskiego i nie chcę żeby oni przez to przechodzili.
Chodzę sobie po... tym czymś gdzie się znajduję, mówiąc szczerze to nudzi mi się tu. Westchnęłam ciężko i usiadłam odciążając obolałe od wędrowania nogi.
-Emma - usłyszałam zagłuszony głos. Nie pewnie odwróciłam się w tył i zobaczyłam... drzwi
Hebanowe, drewaniane ciężkie drzwi. Były ogromne, a ja zobaczyłam w nich szansę uczieczkę z tego czegoś. Pośpiesznie wstałam i do nich podbiegłam. Z wachaniem pociągnęłam za mosiężną klamkę i uchyliłam drewnianą powłokę. Zasłoniłam ręką oczy gdyż oślepiło mnie rażące światło. Nie patrząc pod nogi przekroczyłam próg. Gdy znalazłam się za nim, drzwi zniknęły a ja patrzyłam zdezoriętowana na pomieszczenie w którym się znajdowałam. Był to pokój, cały w różu, strasznie zabrudzony i okurzony, ale wydawał się taki... znajomy. Rozejrzałam się, a w kącie zobaczyłam małą brunetkę która się trzęsa z przerażenia. Dopiero po chwili rozpoznałam w niej siebie. Mogłam mieć wtedy nie więcej niż 10 lat. Powoli podeszłam do dziewczynki lub raczej małej Emmy. Wyciągnęłam rękę w jej stronę żeby ją dotknąć ale przerwały mi które z hukiem się otworzyły a w nich stanął mężczyzna. Przyjżałam sie mu dokładnie... Tom
-Tu jesteś mała szmato - wycharczał groźnie, podchodząc do niej. Automatycznie próbowałam zagrodzić mu drogę co wyszło fiaskiem, bo przeszedł przeze mnie, jakby mnie ty wogle nie było. Chwycił dziewczynkę za włosy i uderzył w twarz.
-Przez twoje pierdolenie matka wyszła i nie miałem kogo wypieprzyć... Ale ty też mnie zaspokoisz - uśmiechnął się obleśnie rzucając brunetkę na łóżko po to aby po chwili na niej usiąść.
-Nie!! - krzynęłam cofając się na koniec pokoju, widząc co się stanie. Nie chciałam jeszcze raz przeżywać tego samego. Szybko wyszłam z pomieszczenia i zbiegłam ze schodów. Już na dole słyszałam krzyki i płacz dziewczynki a raczej mnie. Usiadłam pod ścianą podciągając kolana do klatki piersiowej myśląc że to znurzy mój ból. Przymknęłam oczy i śpiewałam cicho kołysankę którą nauczył mnie mój tata.
Uchyliłam lekko powieki czując że jestem gdzieś indziej... I nie myliłam się, byłam w szpitalu, na korytarzu. Przed salą siedzieli moi przyjaciele, byli załamani a ja w pierwszej chwili nie zrozumiałam o co chodzi. Oni siedzili przed moją salą.
-I co z nią? - do holu wleciał David
-Bez zmian - mruknął bez życia Calum... Mój Calum który nie rozstawał się z uśmiechem siedzi tam teraz zapłakany. Chciałam do niego podejść ale coś mnie wciągneło do sali, przeszła mnie ogromna fala bólu, próbowałam się ruszyć co skończyło się niepowiedzieniem. Udało mi się to za chyba setnym razem. Ruszyłam palcami, a potem dłonią, teraz czas na oczy...
-Budzi się... - usłyszałam szept pełen szczęścia
Pov Niall
Od dobrych dwóch tygodni Emma jest nieprzytomna. Przez ten czas próbowałem być cały czas przy niej, co niestety było trochę trudne bo jej przyjaciele też chcieli to robić. Za każdym razem gdy widzę Ashtona posyła mi sugestywne spojrzenia. Na początku nie zwracałem na to uwagi i próbowałem to ignorować, ale potem on zaczął zmuszać mnie do rozmowy. Zaczęło się to po tym jak usłyszał co mówiłem do brunetki.
*retrospekcja*
Siedziałem przy łóżku Emmy patrząc na jej blade ciało. Obok łóżka stały jakieś urządzenia do podtrzymania jej życia. Wyglądała tak bezbronnie, podobnie gdy nocowała u mnie po niedoszłej próbie gwałtu. Wydawała się taka niewinna. Zawsze uważałem dziewczyny gorsze, słabsze ode mnie ale poznając Emmę zobaczyłem że nie zawsze jest to prawda. Prawdopodobnie uratowała nas narażając siebie i jeszcze przeżyła. Westchnąłem cięzko i zacząłem robić dzienny rytułał czyli opowiadanie jak minął nam dzień.
Zawsze przy końcówce załamywał mi się głos, ale brnąłem w to dalej.
-Obudź się - szepnąłem w jej rękę zaraz po tym ją całując - brakuje nam ciebie, mi cię brakuje... Nie ma kto mnie wkurzać. Mam wrażenie że tylko śpisz i zaraz się obudzisz - westchąłem - Bez ciebie to nie to samo, chłopacy się załamali, Michael wogle nie wychodzi z pokoju, Sam się przepracowuje, a nawet moi chłopacy nie są tacy sami jak przedtem. Weszłaś do serca każdego z nas - przymknąłem oczy - A zwłaszcza do mojego... Proszę obudź się, nawet będę mógł odejść tylko się obudź.. - nawet nie wiem kiedy łzy płynęły po moich policzkach.
Nie płakałem odkąt zdechł mój kot, a to było gdy miałem 6 lat, a teraz wytwarzam więcej łez niż w całym moim życiu i to przez małą, wredną osóbkę. Tak bardzo się zagadałem i zamyśliłem że nawet nie zauważyłem że wszystkiemu przygląda się Ashton. Dał o sobie znać chrząknięciem, wchodząc do pomieszczenia. Pocałowałem Emmę w czoło, podniosłem się z krzesła i skierowałem do drzwi. Jednak zatrzymała mnie ręka na ramieniu. Popatrzyłem lekko zdziwniony na Irwina nie rozumiejąc o co chodzi, choć gdzieś w myślach wiedziałem do czego zmierza.
-Pamiętasz naszą ostatnią rozmowę? - spytał cicho. Udałem głupiego nie chcąc ciągnąc tego tematu - jasne że pamiętasz... Chodzi mi o to żebyś to przerwał zanim zajdzie to za daleko
-Nie wiem o co ci chodzi
-Przyznaj wreszcie że podoba ci się Emma
-Lubię ją i co z tego?
-Dobrze wiesz że nie o tym mówie. Może chłopacy tego nie widzą, a ja cię nie znam za dobrze ale rozpoznaje takie rzeczy...
-No właśnie nie znasz mnie - przerwałem mu gwałtownie
-Spokojnie... Myślę że powinnieście opuścić nasze życie tak samo jak i Emmy
-Nigdy! Nie masz prawa mi rozkazywać! - warknąłem wkurzony - Będę zadawał się z Emmą nawet jeżeli nam nie pozwolisz, zresztą to ona zdecyduje
-Tak będzie lepiej
- Niby dla kogo?
-Dla niej, a zwłaszcza dla ciebie
-Nie masz pojęcia o czym mówisz
-To TY nie wiesz o czym mówisz... Znam Emmę i wiem że ona się nie bawi w związki
-Ja też nie...
-Ale podoba ci się ona - dążył dalej
-Nie podoba mi się !! Lubię ją i nic więcej! Nie szukam dziewczyny więc nie udawaj że się na tym znasz!
-Niall - zaczął znowu
-Nie! To że ją lubię lub to że mi się podoba to tylko moja pieprzona sprawa! - krzyknąłem wściekły, ale widząc tryumfalny uśmieszek pojawiający się na jego twarzy zastanowiłem się nad tym co powiedziałem - Znaczy nie podoba mi się! - szybko się poprawiłem
-Sam sobie zaprzeczasz... Ale mnie nie okłamiesz. Ona - wskazał na Emmę - ci się podoba i w jakiś pieprzony sposób ci na niej zależy. Nie powiem że to mnie nie cieszy bo to nie prawda. Polubiłem cię dlatego ostrzegam, bo nie wiem czy ona jest zdolna do miłości, przez co przeszła
-Czyli?
-Ja ci tego nie powiem, spytaj ją jak się obudzi... Może ci opowie
-Ona mi nie ufa - mruknąłem smutno
-Ufa... Inaczej nie wpuściłaby cię do swojego życie - dokończył podchodząc do dziewczyny siadając na krześle obok. Wyszedłem z pokoju zastanawiając się nad tym co powiedział.
*koniec retrospekcji*
Ucieszyłem się na słowa że ona mi jednak ufa, ale nie jestem do tego przekonany. I czy Ashton może mieć racje? Z tym że zależy mi na brunetce leżącej na łóżku obok krzesła na którym siedzę? Mam nadzieję że opowie mi co jej się przydażyło. Ashton nie raz próbował mi wybić to że ona nie jest dla mnie ale to nie moja wina że mnie do niej ciągnie...
Razem z chłopakami przez ten czas naprawdę dobrze się poznaliśmy z przyjaciółmi Emmy, nawet zamieszkaliśmy razem. Po tej akcji z magazynem staliśmy sobie bliscy. Może to brzmi banalnie ale czuję jakbyśmy się znali od zawsze.
Podniosłem się z krzesła chcąc wyjść ale zatrzymał mnie lekki, prawie minimalny uścisc na dłoni. Szybko spojrzałem w to miejsce modląc się żeby mi się nie przewidziało. Aparat obok zaczął przeraźliwie piszczeć przez co do pokoju wparowali wszyscy domownicy, nawet Michael. Uśmiechnęłem się szeroki widząc ciemne, trochę zamglone tęczówki Emmy.
-Budzi się... - szepnął szczęśliwy kolorowłosy, a ja podzielałem jego szczęście....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział w miarę miarę... chyba ;) niedługo wakacje !! jeszcze niacałe dwa miesiące szkoły... ufff
do soboty! xx
Już przez jakiś czas, nie wiem może godzina, dzień, tydzień chodzę bez calu przed siebie. Nie mam pojęcia gdzie się znajduję. Wszędzie jest biało a przede mną nic nie widać, nicość, ale aby nicość nie powinna być ciemna? Nie powinnam gnić tam na dole? Wąchać kwiatków od spodu?
Zadaje sobie pytanie o ja tu robię? Jak się tu znalazłam? I czy wrócę? Podobno złego diabli nie biorą. Mimo wszystko chciałabym sobie jeszcze trochę pożyć. Nie chciałam zostawiać chłopaków samych, wiem jak boli strata kogoś bliskiego i nie chcę żeby oni przez to przechodzili.
Chodzę sobie po... tym czymś gdzie się znajduję, mówiąc szczerze to nudzi mi się tu. Westchnęłam ciężko i usiadłam odciążając obolałe od wędrowania nogi.
-Emma - usłyszałam zagłuszony głos. Nie pewnie odwróciłam się w tył i zobaczyłam... drzwi
Hebanowe, drewaniane ciężkie drzwi. Były ogromne, a ja zobaczyłam w nich szansę uczieczkę z tego czegoś. Pośpiesznie wstałam i do nich podbiegłam. Z wachaniem pociągnęłam za mosiężną klamkę i uchyliłam drewnianą powłokę. Zasłoniłam ręką oczy gdyż oślepiło mnie rażące światło. Nie patrząc pod nogi przekroczyłam próg. Gdy znalazłam się za nim, drzwi zniknęły a ja patrzyłam zdezoriętowana na pomieszczenie w którym się znajdowałam. Był to pokój, cały w różu, strasznie zabrudzony i okurzony, ale wydawał się taki... znajomy. Rozejrzałam się, a w kącie zobaczyłam małą brunetkę która się trzęsa z przerażenia. Dopiero po chwili rozpoznałam w niej siebie. Mogłam mieć wtedy nie więcej niż 10 lat. Powoli podeszłam do dziewczynki lub raczej małej Emmy. Wyciągnęłam rękę w jej stronę żeby ją dotknąć ale przerwały mi które z hukiem się otworzyły a w nich stanął mężczyzna. Przyjżałam sie mu dokładnie... Tom
-Tu jesteś mała szmato - wycharczał groźnie, podchodząc do niej. Automatycznie próbowałam zagrodzić mu drogę co wyszło fiaskiem, bo przeszedł przeze mnie, jakby mnie ty wogle nie było. Chwycił dziewczynkę za włosy i uderzył w twarz.
-Przez twoje pierdolenie matka wyszła i nie miałem kogo wypieprzyć... Ale ty też mnie zaspokoisz - uśmiechnął się obleśnie rzucając brunetkę na łóżko po to aby po chwili na niej usiąść.
-Nie!! - krzynęłam cofając się na koniec pokoju, widząc co się stanie. Nie chciałam jeszcze raz przeżywać tego samego. Szybko wyszłam z pomieszczenia i zbiegłam ze schodów. Już na dole słyszałam krzyki i płacz dziewczynki a raczej mnie. Usiadłam pod ścianą podciągając kolana do klatki piersiowej myśląc że to znurzy mój ból. Przymknęłam oczy i śpiewałam cicho kołysankę którą nauczył mnie mój tata.
Uchyliłam lekko powieki czując że jestem gdzieś indziej... I nie myliłam się, byłam w szpitalu, na korytarzu. Przed salą siedzieli moi przyjaciele, byli załamani a ja w pierwszej chwili nie zrozumiałam o co chodzi. Oni siedzili przed moją salą.
-I co z nią? - do holu wleciał David
-Bez zmian - mruknął bez życia Calum... Mój Calum który nie rozstawał się z uśmiechem siedzi tam teraz zapłakany. Chciałam do niego podejść ale coś mnie wciągneło do sali, przeszła mnie ogromna fala bólu, próbowałam się ruszyć co skończyło się niepowiedzieniem. Udało mi się to za chyba setnym razem. Ruszyłam palcami, a potem dłonią, teraz czas na oczy...
-Budzi się... - usłyszałam szept pełen szczęścia
Pov Niall
Od dobrych dwóch tygodni Emma jest nieprzytomna. Przez ten czas próbowałem być cały czas przy niej, co niestety było trochę trudne bo jej przyjaciele też chcieli to robić. Za każdym razem gdy widzę Ashtona posyła mi sugestywne spojrzenia. Na początku nie zwracałem na to uwagi i próbowałem to ignorować, ale potem on zaczął zmuszać mnie do rozmowy. Zaczęło się to po tym jak usłyszał co mówiłem do brunetki.
*retrospekcja*
Siedziałem przy łóżku Emmy patrząc na jej blade ciało. Obok łóżka stały jakieś urządzenia do podtrzymania jej życia. Wyglądała tak bezbronnie, podobnie gdy nocowała u mnie po niedoszłej próbie gwałtu. Wydawała się taka niewinna. Zawsze uważałem dziewczyny gorsze, słabsze ode mnie ale poznając Emmę zobaczyłem że nie zawsze jest to prawda. Prawdopodobnie uratowała nas narażając siebie i jeszcze przeżyła. Westchnąłem cięzko i zacząłem robić dzienny rytułał czyli opowiadanie jak minął nam dzień.
Zawsze przy końcówce załamywał mi się głos, ale brnąłem w to dalej.
-Obudź się - szepnąłem w jej rękę zaraz po tym ją całując - brakuje nam ciebie, mi cię brakuje... Nie ma kto mnie wkurzać. Mam wrażenie że tylko śpisz i zaraz się obudzisz - westchąłem - Bez ciebie to nie to samo, chłopacy się załamali, Michael wogle nie wychodzi z pokoju, Sam się przepracowuje, a nawet moi chłopacy nie są tacy sami jak przedtem. Weszłaś do serca każdego z nas - przymknąłem oczy - A zwłaszcza do mojego... Proszę obudź się, nawet będę mógł odejść tylko się obudź.. - nawet nie wiem kiedy łzy płynęły po moich policzkach.
Nie płakałem odkąt zdechł mój kot, a to było gdy miałem 6 lat, a teraz wytwarzam więcej łez niż w całym moim życiu i to przez małą, wredną osóbkę. Tak bardzo się zagadałem i zamyśliłem że nawet nie zauważyłem że wszystkiemu przygląda się Ashton. Dał o sobie znać chrząknięciem, wchodząc do pomieszczenia. Pocałowałem Emmę w czoło, podniosłem się z krzesła i skierowałem do drzwi. Jednak zatrzymała mnie ręka na ramieniu. Popatrzyłem lekko zdziwniony na Irwina nie rozumiejąc o co chodzi, choć gdzieś w myślach wiedziałem do czego zmierza.
-Pamiętasz naszą ostatnią rozmowę? - spytał cicho. Udałem głupiego nie chcąc ciągnąc tego tematu - jasne że pamiętasz... Chodzi mi o to żebyś to przerwał zanim zajdzie to za daleko
-Nie wiem o co ci chodzi
-Przyznaj wreszcie że podoba ci się Emma
-Lubię ją i co z tego?
-Dobrze wiesz że nie o tym mówie. Może chłopacy tego nie widzą, a ja cię nie znam za dobrze ale rozpoznaje takie rzeczy...
-No właśnie nie znasz mnie - przerwałem mu gwałtownie
-Spokojnie... Myślę że powinnieście opuścić nasze życie tak samo jak i Emmy
-Nigdy! Nie masz prawa mi rozkazywać! - warknąłem wkurzony - Będę zadawał się z Emmą nawet jeżeli nam nie pozwolisz, zresztą to ona zdecyduje
-Tak będzie lepiej
- Niby dla kogo?
-Dla niej, a zwłaszcza dla ciebie
-Nie masz pojęcia o czym mówisz
-To TY nie wiesz o czym mówisz... Znam Emmę i wiem że ona się nie bawi w związki
-Ja też nie...
-Ale podoba ci się ona - dążył dalej
-Nie podoba mi się !! Lubię ją i nic więcej! Nie szukam dziewczyny więc nie udawaj że się na tym znasz!
-Niall - zaczął znowu
-Nie! To że ją lubię lub to że mi się podoba to tylko moja pieprzona sprawa! - krzyknąłem wściekły, ale widząc tryumfalny uśmieszek pojawiający się na jego twarzy zastanowiłem się nad tym co powiedziałem - Znaczy nie podoba mi się! - szybko się poprawiłem
-Sam sobie zaprzeczasz... Ale mnie nie okłamiesz. Ona - wskazał na Emmę - ci się podoba i w jakiś pieprzony sposób ci na niej zależy. Nie powiem że to mnie nie cieszy bo to nie prawda. Polubiłem cię dlatego ostrzegam, bo nie wiem czy ona jest zdolna do miłości, przez co przeszła
-Czyli?
-Ja ci tego nie powiem, spytaj ją jak się obudzi... Może ci opowie
-Ona mi nie ufa - mruknąłem smutno
-Ufa... Inaczej nie wpuściłaby cię do swojego życie - dokończył podchodząc do dziewczyny siadając na krześle obok. Wyszedłem z pokoju zastanawiając się nad tym co powiedział.
*koniec retrospekcji*
Ucieszyłem się na słowa że ona mi jednak ufa, ale nie jestem do tego przekonany. I czy Ashton może mieć racje? Z tym że zależy mi na brunetce leżącej na łóżku obok krzesła na którym siedzę? Mam nadzieję że opowie mi co jej się przydażyło. Ashton nie raz próbował mi wybić to że ona nie jest dla mnie ale to nie moja wina że mnie do niej ciągnie...
Razem z chłopakami przez ten czas naprawdę dobrze się poznaliśmy z przyjaciółmi Emmy, nawet zamieszkaliśmy razem. Po tej akcji z magazynem staliśmy sobie bliscy. Może to brzmi banalnie ale czuję jakbyśmy się znali od zawsze.
Podniosłem się z krzesła chcąc wyjść ale zatrzymał mnie lekki, prawie minimalny uścisc na dłoni. Szybko spojrzałem w to miejsce modląc się żeby mi się nie przewidziało. Aparat obok zaczął przeraźliwie piszczeć przez co do pokoju wparowali wszyscy domownicy, nawet Michael. Uśmiechnęłem się szeroki widząc ciemne, trochę zamglone tęczówki Emmy.
-Budzi się... - szepnął szczęśliwy kolorowłosy, a ja podzielałem jego szczęście....
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Rozdział w miarę miarę... chyba ;) niedługo wakacje !! jeszcze niacałe dwa miesiące szkoły... ufff
do soboty! xx
sobota, 11 kwietnia 2015
Rozdział 17
Pov Emma
Cofnęłam się trochę, wzięłam głęboki oddech i z rozpędu skoczyłam z okna...
Gdy moje ciało oderwało sie od podłoża usłyszałam za sobą głośny huk. Skrzywiłam się trochę widząc lecące obok mnie kawałki budynku. Po niecałej minucie spadłam na ziemię turlając się w dół. Całe ciało mnie strasznie bolało biorąc pod uwagę wysokość z jakiej skoczyłam ale nie było innej możliwośći. Próbowałam wstać ale nie miałam na nic siły nawet na ruszenie ręką. Jęknełam z bólu gdy jakieś drewno spadło na mój brzuch. Nie dość że na pewno mam połamane żebra to jeszcze części budynku włąśnie mnie obrały sobie za cel.
Po chwili gdy już powoli odpływałam usłyszałam głosy naokoło mnie. Z trudem otworzyłam oczy i zobaczyłam mnóstwo twarzy należących do moich przyjaciół jeżeli mogę tak nazwać gang Horana.
-Emma... Emma słyszysz mnie? - spytał przerażony Sam
-Budynek się rozjebał - mruknełam z trudem. Chłopak się zaśmiał przez łzy które spływały mu po policzku tak jak reszcie. Nawet Tyler się popłakał co było dość niespotykanym zjawiskiem.
-Trzeba wziąć ją do szpitala - usłyszałam za sobą
-Nie - wychrypiałam - Żadnych szpitali, nic mi nie będzię - powiedziałam coraz bardziej odpływając
-Nie zamykaj oczu - powiedział spanikowany Ashton . Uśmiechnełam się lekko zapadając w nicość.
Pov Niall
Byłem wkurzony gdy Ashton kazał nam wszystkim wyjść z budynku. To tchórzostwo!
-Nie dokończyliśmy jeszcze! - warknąłem wściekły
-Emma da sobie radę, kazała nam wyjść- powiedział spokojnie i razem z Zaynem wyciągneli mnie siłą z magazynu.
-Gdzie jest do cholery Emma?! - ryknoł wściekły Tyler. Był strasznie poobijany przez co wyglądał jeszcze bardziej groźnie.
-W środku - powiedział Ashton
-Że co?!? - krzyknął i przyparł blondyna do drzewa obok.
-Uspokój się - odepchnął go - kazała nam wynosić się z tamtąd
-A ty ją posłuchałeś?!
-A co miałem zrobić!? Dobrze wiesz że ona nigdy nie jest niepewna! Siłą by nas wytargała z magazynu!
-Możliwe! Ale teraz sama tam jest!
-Da sobie radę - poparł go Sam.
-Ty też po jegi stronie? - krzyknął wściekły Tyler. Chłopak już miał odpowiadać, ale przerwał mu huk za nami. Przerażeni spojrzeliśmy w tamtą stronę i zamarliśmy.
Magazyn wybuchł.
David chciał biec do środka ale Zayn go mocno chwycił i nie pozwolił się ruszyć. Chłopak zaczął się wyrywać ale nic to nie dało.
Zacząłem szybciej oddychać i ręcę zaczęły mi się pocić na myśl że Emma była w tym magazynie. Gdy huk trochę zmalał szybkim krokiem, a raczej biegiem zacząłem okrążać budynek a raczej jego pozostałości. Chłopacy po otrząśnięciu się z niemałego szoku ruszyli za moim przykładem. Połowa nas poszła w jedą stronę a druga w drugą, co jak co ale budynek był ogromny,
Rozglądałem się po całym terenie nic nie widząc. Ciemno już było a Emma jakoś szczególnie duża nie jest. Gdy już się poddawałem z drugiej strony usłyszałem nawoływanie Ashtona że znaleźli dziewczynę. Puściłem się biegiem w stronę z której było słychać głos chłopaka.
Gdy podszedłem do nich stanąłem w niemałym szoku. Emma była cała we krwii, ręka wygięta pod dziwnym kątem, ale chyba tego nie czuła. Miała zamknęte oczy, lecz po chwili z widocznym trudem je uchyliła. W brązowych tęczówkach czaił się ból i rozbawienie. Z czystym sercem mogę powiedzieć że ją podziwiam , ja na jej miejscu płakałbym z bólu. Nie tylko została postrzelona i pobita, ale jeszcze prawdopodobnie skoczyła z około 3 metrów.
Podeszłem trochę bliżej, z bliska wyglądała jeszcze gożej. Próbowała się chyba uśmiechnąć ale wyszedł jej grymas.
-Trzeba wziąć ją do szpitala - powiedział Liam
-Nie - powiedziała z trudem - żadnych szpitali, nic mi nie będzie
-Trzeba ją wziąć do szpitala - szepnął Zayn do Sama
-I co tam powiesz? - spytał sarkastycznie, czym zamknął mu buzię.
-Nie zamykaj oczu... - usłyszałem spanikowny głos Irwina i spojrzałem w jego stronę, po jego policzkach płyneły łzy tak samo jak po reszcie jej przyjaciół.
-Bierzemy ją - zarządził stalowym lecz zduszonym tonem Luke. David szybko wytarł policzki, podszedł do dziewczyny i wziął ją na ręce. Szybko całą grupą szliśmy do pojazdów z dala już słysząc syreny policyjne.
Ci to mają zapłon...
Motor poszkodowanej wziął Zayn, a reszta jechała bez zmian. Emmę położyliśmy na moich i Louisa kolanach. Prowadził Harry, nacisnął pedał gazu i ruszył z piskiem opon. Z tego co zauważyłem jechaliśmy do domu dziewczyny. Po niecałych 10 minutach byliśmy na miejscu a reszta na nas już czekała. Ashton wziął dziewczynę, a Calum otworzył drzwi i zrzucił wszystko ze stołu w jadalnie gdzie po chwili położono dziewczynę.
-Moglibyście na chwilę wyjść? Idźcie do salony - powiedział Sam, a Tyler nas wyprowadził.
-Piwa?
-Jasne - odpowiedział Zayn i usiadł na kanapie po czym zrobiliśmy to wszyscy. Westchnąłem ciężko, przejechałem dłońmi po twarzy i oparłem na nich głowę. Nie myślałem że dzisiejszy dzień tak się skończy. Wyobrażałem sobie że pójdę na jakąś imprezę do klubu, przelecę kogoś i wrócę do domu kompletnie najebany, a tu takie coś
-Częstujcie się - powiedział Ashton stawiając na stoliku kilkanaście butelek piwa.
-Co z nią? - sam nawet nie wiem kiedy pytanie wyleciało z moich ust. Irwin przyjżał się mi uważnie i lekko się uśmiechnął, a ja popatrzyłem na niego zdezoriętowany.
-Nie wiemy... Sam i Liam opatrują ją
-Nam też się przyda lekkie odświerzenie - powiedział Calum
-Ona tam leży nieprzytomna a ty chcesz iść się wykąpać?!? - wkurzyłem się
-Znam ją dłużej niż ty i wiem że wyjdzie z tego, da radę więc się przymknij - warknął na mnie
-Hood ma racje - poparł go Louis
-Nawet ty stary?
-Nie wiem o co ci chodzi, poprostu on ma racje, nie możemy siedzieć bezczynnie... Trzeba coś robić
-Okey - westchnąłem pokonany
-Dobra - Luke klasnął w dłonie - na górze jest kilka pokoi i w każdym jest łazienka więc dalej! - powiedział i wyszedł, po chwili wracając z garścią ręczników pokolei nam rozdając. Niechętnie go wziąłem i ruszyłem na górę. Miałem już wchodzić do ostatniego pokoju na karytarzu ale zatrzymał mnie Ashton
-Co?
-Widzę jak na nią patrzysz ale nie licz na nic więcej - powiedział spokojnie
-Co? O czym ty mówisz?
-O Emmie
-I co w związku z tym?
-Widzę jak na nią patrzysz
-Czyli jak? - powiedział zirytowany
-Ehh... Jak by była jakimś cudem czy coś, nie umiem ci tego wytłumaczyć ale twoje oczy świecą jak ją widzisz, uśmiechasz się gdy na nią patrzysz... Nie mówię że to coś złego, co to to nie! Ale znam ją i nie jestem pewnien czy ona umie kochać - dokończył z smutkiem
-Jak to? Czemu?
-Problemy z przeszłością... Więc mówie to z dobrego serca, odpuść ją sobie - powiedział i poszedł do pokoju obok. Otrząsnąłem się i wszedłem do łazienki od razu zrzucając z siebie ubrania. Włączyłem gorącą wodę, nawet nie pomyślałem jak mi tego brakowało.
Po 15 minutach byłem gotowy do wyjścia z łazienki, szybko jeszcze spojrzałem i poprawiłem włosy i wyszedłem z pomieszczenia. W salonie siedzieli już wszyscy. Przetważałem jeszcze raz cały dzień. Od spotkania w sklepie i dziwnego zachowania Emmy po ognisko i akcję z magazynem. Zastanawia mnie jedno... Kim do cholery był Ian?
-Kim był Ian? - zadałem nurtujące mnie pytanie. Tyler się trochę zmieszał tak samo jak reszta przyjaciół brunetki.
-Ymm Ian był przyjacielem jej ojca który zginął w wypadku samochodowym, a potem zaprzyjaźnił sie z jej ojczymem, Tomem z którym nie miała najlepszych kontaktów... Ian i Tom robili różne rzeczy Emmie, niekoniecznie dobre, a ona uważała go za przyjaciela i się na nim zawiodła - powiedział niepewnie Michael. Po jego wypowiedzi zapadła niezręczna cisza którą przerwało wejście Liama i Sama do pokoju
-I co z nią? - wyskoczyłem pierwszy za co zgaiłem się w myślach
-Jak narazie dobrze - odpowiedział mi Payne - silny z niej zawodnik, bo pomimo kilku strzałów, ran ciętych. połamanych żeber i nogi no i oczywiście tego skoku trzyma się naprawdę nieźle - dokończył a ja opadłem na fotel wzdychając z ulgą
-To kiedy się obudzi? - zadał pytanie David
-Zależy to od niej... Może się obudzić za tydzień, a nawet za miesiąc czy wiecej
-Ale nic się nie zmieni?
-No jak przez następne 48 godzin jej stan będzie tak jak teraz to będzie okey - zaśmiałem się w duchu słysząc Liama który brzmiał jak zawodowy lekarz.
-My idziemy się ogarnąć a wy może idźcie się przespać...
-A można ją zobaczyć? - spytałem niepewnie. Sam popatrzył na mnie dziwnie i niechętnie kiwnął głową kierując się z Liamem na górę.
-Jest w pokoju obok kuchni! - dobiegł mnie krzyk z góry. Szybko podniosłem się z fotele na którym siedziałem i poszedłem w wskazanym kierunku. Lekko uchyliłem drzwi od pokoju w którym znajdowała się dziewczyna. Była cała biała i podłączona do kilkunastu rurek i innych sprzętów. Nie chcę wiedzieć skąd oni mają takie coś, nawet my z chłopakami tego nie mamy. Podszedłem do jej łóżka i chwyciłem jej zimną dłoń. Wzdrygnąłem się lekko czując chłód jej skóry.
-Musisz się obudzić - szepnąłem jej do ucha nachylając się nad nią. Popatrzyłem na nią chwilę, z transu wybudziło mnie ciche pukanie. Odwróciłem się i zobaczyłem w nich Irwina, pocałowałem Emmę w czoło i skierowałem się do drzwi wymijając Asha. Wspiełem się na górę do pokoju w którym wcześniej brałem prysznic. Rzuciłem się na łóżko od razu gdy wszedłem do pokoju. Zasnąłem rozmyślając o dziewczynie która leży kilka pokoi dalej i o tym co powiedział mi Ashton
Cofnęłam się trochę, wzięłam głęboki oddech i z rozpędu skoczyłam z okna...
Gdy moje ciało oderwało sie od podłoża usłyszałam za sobą głośny huk. Skrzywiłam się trochę widząc lecące obok mnie kawałki budynku. Po niecałej minucie spadłam na ziemię turlając się w dół. Całe ciało mnie strasznie bolało biorąc pod uwagę wysokość z jakiej skoczyłam ale nie było innej możliwośći. Próbowałam wstać ale nie miałam na nic siły nawet na ruszenie ręką. Jęknełam z bólu gdy jakieś drewno spadło na mój brzuch. Nie dość że na pewno mam połamane żebra to jeszcze części budynku włąśnie mnie obrały sobie za cel.
Po chwili gdy już powoli odpływałam usłyszałam głosy naokoło mnie. Z trudem otworzyłam oczy i zobaczyłam mnóstwo twarzy należących do moich przyjaciół jeżeli mogę tak nazwać gang Horana.
-Emma... Emma słyszysz mnie? - spytał przerażony Sam
-Budynek się rozjebał - mruknełam z trudem. Chłopak się zaśmiał przez łzy które spływały mu po policzku tak jak reszcie. Nawet Tyler się popłakał co było dość niespotykanym zjawiskiem.
-Trzeba wziąć ją do szpitala - usłyszałam za sobą
-Nie - wychrypiałam - Żadnych szpitali, nic mi nie będzię - powiedziałam coraz bardziej odpływając
-Nie zamykaj oczu - powiedział spanikowany Ashton . Uśmiechnełam się lekko zapadając w nicość.
Pov Niall
Byłem wkurzony gdy Ashton kazał nam wszystkim wyjść z budynku. To tchórzostwo!
-Nie dokończyliśmy jeszcze! - warknąłem wściekły
-Emma da sobie radę, kazała nam wyjść- powiedział spokojnie i razem z Zaynem wyciągneli mnie siłą z magazynu.
-Gdzie jest do cholery Emma?! - ryknoł wściekły Tyler. Był strasznie poobijany przez co wyglądał jeszcze bardziej groźnie.
-W środku - powiedział Ashton
-Że co?!? - krzyknął i przyparł blondyna do drzewa obok.
-Uspokój się - odepchnął go - kazała nam wynosić się z tamtąd
-A ty ją posłuchałeś?!
-A co miałem zrobić!? Dobrze wiesz że ona nigdy nie jest niepewna! Siłą by nas wytargała z magazynu!
-Możliwe! Ale teraz sama tam jest!
-Da sobie radę - poparł go Sam.
-Ty też po jegi stronie? - krzyknął wściekły Tyler. Chłopak już miał odpowiadać, ale przerwał mu huk za nami. Przerażeni spojrzeliśmy w tamtą stronę i zamarliśmy.
Magazyn wybuchł.
David chciał biec do środka ale Zayn go mocno chwycił i nie pozwolił się ruszyć. Chłopak zaczął się wyrywać ale nic to nie dało.
Zacząłem szybciej oddychać i ręcę zaczęły mi się pocić na myśl że Emma była w tym magazynie. Gdy huk trochę zmalał szybkim krokiem, a raczej biegiem zacząłem okrążać budynek a raczej jego pozostałości. Chłopacy po otrząśnięciu się z niemałego szoku ruszyli za moim przykładem. Połowa nas poszła w jedą stronę a druga w drugą, co jak co ale budynek był ogromny,
Rozglądałem się po całym terenie nic nie widząc. Ciemno już było a Emma jakoś szczególnie duża nie jest. Gdy już się poddawałem z drugiej strony usłyszałem nawoływanie Ashtona że znaleźli dziewczynę. Puściłem się biegiem w stronę z której było słychać głos chłopaka.
Gdy podszedłem do nich stanąłem w niemałym szoku. Emma była cała we krwii, ręka wygięta pod dziwnym kątem, ale chyba tego nie czuła. Miała zamknęte oczy, lecz po chwili z widocznym trudem je uchyliła. W brązowych tęczówkach czaił się ból i rozbawienie. Z czystym sercem mogę powiedzieć że ją podziwiam , ja na jej miejscu płakałbym z bólu. Nie tylko została postrzelona i pobita, ale jeszcze prawdopodobnie skoczyła z około 3 metrów.
Podeszłem trochę bliżej, z bliska wyglądała jeszcze gożej. Próbowała się chyba uśmiechnąć ale wyszedł jej grymas.
-Trzeba wziąć ją do szpitala - powiedział Liam
-Nie - powiedziała z trudem - żadnych szpitali, nic mi nie będzie
-Trzeba ją wziąć do szpitala - szepnął Zayn do Sama
-I co tam powiesz? - spytał sarkastycznie, czym zamknął mu buzię.
-Nie zamykaj oczu... - usłyszałem spanikowny głos Irwina i spojrzałem w jego stronę, po jego policzkach płyneły łzy tak samo jak po reszcie jej przyjaciół.
-Bierzemy ją - zarządził stalowym lecz zduszonym tonem Luke. David szybko wytarł policzki, podszedł do dziewczyny i wziął ją na ręce. Szybko całą grupą szliśmy do pojazdów z dala już słysząc syreny policyjne.
Ci to mają zapłon...
Motor poszkodowanej wziął Zayn, a reszta jechała bez zmian. Emmę położyliśmy na moich i Louisa kolanach. Prowadził Harry, nacisnął pedał gazu i ruszył z piskiem opon. Z tego co zauważyłem jechaliśmy do domu dziewczyny. Po niecałych 10 minutach byliśmy na miejscu a reszta na nas już czekała. Ashton wziął dziewczynę, a Calum otworzył drzwi i zrzucił wszystko ze stołu w jadalnie gdzie po chwili położono dziewczynę.
-Moglibyście na chwilę wyjść? Idźcie do salony - powiedział Sam, a Tyler nas wyprowadził.
-Piwa?
-Jasne - odpowiedział Zayn i usiadł na kanapie po czym zrobiliśmy to wszyscy. Westchnąłem ciężko, przejechałem dłońmi po twarzy i oparłem na nich głowę. Nie myślałem że dzisiejszy dzień tak się skończy. Wyobrażałem sobie że pójdę na jakąś imprezę do klubu, przelecę kogoś i wrócę do domu kompletnie najebany, a tu takie coś
-Częstujcie się - powiedział Ashton stawiając na stoliku kilkanaście butelek piwa.
-Co z nią? - sam nawet nie wiem kiedy pytanie wyleciało z moich ust. Irwin przyjżał się mi uważnie i lekko się uśmiechnął, a ja popatrzyłem na niego zdezoriętowany.
-Nie wiemy... Sam i Liam opatrują ją
-Nam też się przyda lekkie odświerzenie - powiedział Calum
-Ona tam leży nieprzytomna a ty chcesz iść się wykąpać?!? - wkurzyłem się
-Znam ją dłużej niż ty i wiem że wyjdzie z tego, da radę więc się przymknij - warknął na mnie
-Hood ma racje - poparł go Louis
-Nawet ty stary?
-Nie wiem o co ci chodzi, poprostu on ma racje, nie możemy siedzieć bezczynnie... Trzeba coś robić
-Okey - westchnąłem pokonany
-Dobra - Luke klasnął w dłonie - na górze jest kilka pokoi i w każdym jest łazienka więc dalej! - powiedział i wyszedł, po chwili wracając z garścią ręczników pokolei nam rozdając. Niechętnie go wziąłem i ruszyłem na górę. Miałem już wchodzić do ostatniego pokoju na karytarzu ale zatrzymał mnie Ashton
-Co?
-Widzę jak na nią patrzysz ale nie licz na nic więcej - powiedział spokojnie
-Co? O czym ty mówisz?
-O Emmie
-I co w związku z tym?
-Widzę jak na nią patrzysz
-Czyli jak? - powiedział zirytowany
-Ehh... Jak by była jakimś cudem czy coś, nie umiem ci tego wytłumaczyć ale twoje oczy świecą jak ją widzisz, uśmiechasz się gdy na nią patrzysz... Nie mówię że to coś złego, co to to nie! Ale znam ją i nie jestem pewnien czy ona umie kochać - dokończył z smutkiem
-Jak to? Czemu?
-Problemy z przeszłością... Więc mówie to z dobrego serca, odpuść ją sobie - powiedział i poszedł do pokoju obok. Otrząsnąłem się i wszedłem do łazienki od razu zrzucając z siebie ubrania. Włączyłem gorącą wodę, nawet nie pomyślałem jak mi tego brakowało.
Po 15 minutach byłem gotowy do wyjścia z łazienki, szybko jeszcze spojrzałem i poprawiłem włosy i wyszedłem z pomieszczenia. W salonie siedzieli już wszyscy. Przetważałem jeszcze raz cały dzień. Od spotkania w sklepie i dziwnego zachowania Emmy po ognisko i akcję z magazynem. Zastanawia mnie jedno... Kim do cholery był Ian?
-Kim był Ian? - zadałem nurtujące mnie pytanie. Tyler się trochę zmieszał tak samo jak reszta przyjaciół brunetki.
-Ymm Ian był przyjacielem jej ojca który zginął w wypadku samochodowym, a potem zaprzyjaźnił sie z jej ojczymem, Tomem z którym nie miała najlepszych kontaktów... Ian i Tom robili różne rzeczy Emmie, niekoniecznie dobre, a ona uważała go za przyjaciela i się na nim zawiodła - powiedział niepewnie Michael. Po jego wypowiedzi zapadła niezręczna cisza którą przerwało wejście Liama i Sama do pokoju
-I co z nią? - wyskoczyłem pierwszy za co zgaiłem się w myślach
-Jak narazie dobrze - odpowiedział mi Payne - silny z niej zawodnik, bo pomimo kilku strzałów, ran ciętych. połamanych żeber i nogi no i oczywiście tego skoku trzyma się naprawdę nieźle - dokończył a ja opadłem na fotel wzdychając z ulgą
-To kiedy się obudzi? - zadał pytanie David
-Zależy to od niej... Może się obudzić za tydzień, a nawet za miesiąc czy wiecej
-Ale nic się nie zmieni?
-No jak przez następne 48 godzin jej stan będzie tak jak teraz to będzie okey - zaśmiałem się w duchu słysząc Liama który brzmiał jak zawodowy lekarz.
-My idziemy się ogarnąć a wy może idźcie się przespać...
-A można ją zobaczyć? - spytałem niepewnie. Sam popatrzył na mnie dziwnie i niechętnie kiwnął głową kierując się z Liamem na górę.
-Jest w pokoju obok kuchni! - dobiegł mnie krzyk z góry. Szybko podniosłem się z fotele na którym siedziałem i poszedłem w wskazanym kierunku. Lekko uchyliłem drzwi od pokoju w którym znajdowała się dziewczyna. Była cała biała i podłączona do kilkunastu rurek i innych sprzętów. Nie chcę wiedzieć skąd oni mają takie coś, nawet my z chłopakami tego nie mamy. Podszedłem do jej łóżka i chwyciłem jej zimną dłoń. Wzdrygnąłem się lekko czując chłód jej skóry.
-Musisz się obudzić - szepnąłem jej do ucha nachylając się nad nią. Popatrzyłem na nią chwilę, z transu wybudziło mnie ciche pukanie. Odwróciłem się i zobaczyłem w nich Irwina, pocałowałem Emmę w czoło i skierowałem się do drzwi wymijając Asha. Wspiełem się na górę do pokoju w którym wcześniej brałem prysznic. Rzuciłem się na łóżko od razu gdy wszedłem do pokoju. Zasnąłem rozmyślając o dziewczynie która leży kilka pokoi dalej i o tym co powiedział mi Ashton
~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*~*
Hello :) Rozdział jak rozdział :P Troche nudnawy ale mam nadzieję że następne już będą ciekawsze :D Do następnego xx
Subskrybuj:
Posty (Atom)